Opinie i wydarzenia
Woś: moja ocena tzw. afery Pegasusa jest jasna
Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś spóźnił się na posiedzenie sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa, przed którą zeznawał. Wszedł, kiedy przegłosowano już wniosek o jego ukaranie. W trakcie przesłuchania wyznał, że inwigilacja systemem Pegasus nie była prowadzona na masową skalę, a on sam, jako dysponent Funduszu Sprawiedliwości, "z pełnym przekonaniem" udzielił CBA dotacji w wysokości 25 mln zł. - W roku najczęstszego jego użycia, czyli w roku 2021, to było około 200 zgód nałożonych na około 100 osób [...], a innymi laty, kiedy był stosowany, nawet to nie przekroczyło 100 osób - podał Woś. System - jak przekonywał b. wiceszef MS - "był w pełni sprawdzalny, kontrolowalny, a dostęp do niego był ograniczony". - Każdy dostęp jest odnotowany, [...], a serwery znajdują się w Polsce i jest to też szyfrowane. Wiemy, że aż 12 razy ten system posłużył, bo on był administrowany przez CBA, ale używany przecież w połowie przypadków właściwie, przez kontrwywiad cywilny, czyli przez ABW, ale też przez SKW, przez inne służby, ale 12 razy dotyczył ścigania zabójstw - podał Woś. - Dlaczego Polska pozwoliła na to, żeby przestępcy, terroryści, ludzie o złych intencjach mogli sobie pozwolić na to, żeby komunikować się, a państwo polskie ma być ślepe i głuche na to, co się tam wyrabia. Gwarantuję państwu, że ta hucpa polityczna byłaby odwrócona w drugą stronę, czyli byłaby komisja śledcza, która by dotyczyła, dlaczego takiego systemu w Polsce nie było - dodał świadek. Były wiceminister sprawiedliwości zaznaczył też, że Ministerstwo Sprawiedliwości udzieliło dotacji dla CBA na zakup Pegasua, ale go nie kupiło. - Nie jest prawdą, że Woś, Ziobro kupili Pegasusa, że Ministerstwo Sprawiedliwości kupiło Pegasusa. Nie. My zgodnie z procedurą, ja i urzędnicy ministerstwa, zgodnie z procedurą przekazaliśmy dotację dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, co się odbywało w 100 proc. zgodnie z prawem. Wbrew narracji politycznej, którą państwo przyjęli i którą wmawiają opinii publicznej, po to, żeby wywołać jakiś ferment - zaznaczył Woś. W trakcie prac komisji przewodnicząca Magdalena Sroka zdecydowała o wykluczeniu z obrad Sebastiana Łukaszewicza z PiS za "utrudnianie prac". Wraz z nim - w geście solidarności - salę opuścili Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek. Pod koniec obrad z tego samego powodu salę opuścił Marcin Przydacz.