Horyzont
Żołnierze Kim Dzong Una na froncie Putina? "To nie jest altruizm, to gra interesów"
Według służb wywiadowczych Korei Południowej reżim Kim Dzong Una postanowił wysłać na wojnę, rozpętaną przez prezydenta Rosji Władimira Putina, co najmniej 12 tysięcy wojskowych. - Ciągle podchodziłbym do tego ze sporym sceptycyzmem, do jakich działań mieliby być wykorzystani Koreańczycy z północy - skomentował w programie "Horyzont" w TVN24 Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak kontynuował, "z jednej strony mamy informacje o znacznej liczbie, a z drugiej wskazanie, że chodziłoby częściowo o zaangażowanie północnokoreańskich sił specjalnych". Analityk spraw koreańskich i dalekowschodnich zwrócił uwagę, że "to nie jest północnokoreański altruizm, to jest gra interesów, w której Korea Północna znakomicie się odnalazła, wykorzystując rosyjskie potrzeby". Jak wskazał, dla Rosji "ludzie są dodatkiem, natomiast najważniejsza jest amunicja". Jak zaznaczył, "Korea Północna bardzo dużo dostaje w zamian - uzyskuje wsparcie polityczne stałego członka Rady Bezpieczeństwa (ONZ)". - To szalenie istotne, bo ten, kto jest członkiem Rady Bezpieczeństwa, ma możliwość wetowania rezolucji - powiedział Pietrewicz. Według niego "gdyby się to wszystko potwierdziło, to prawdopodobnie Kim Dzong Un będzie jeszcze podbijał poprzeczkę oczekiwań w relacjach z Władimirem Putinem".