Tłumy turystów, przybywające każdego dnia na Santorini, dzielą nie tylko mieszkańców tej malowniczej wyspy, ale i przedstawicieli branży turystycznej. Jak się jednak okazuje, problemem są nie tylko tłumy. - Prawda jest taka, że wyspa jest pusta - mówi miejscowy organizator wycieczek. - Problem w tym, że media społecznościowe pokazują coś zupełnie odbiegającego od rzeczywistości - twierdzi.
O słynnej greckiej wyspie w te wakacje wyjątkowo głośno jest między innymi za sprawą protestów mieszkańców, którzy mają dość tłumów turystów. Burmistrz Santorini Nikos Zorzos opowiedział się niedawno za zmniejszeniem liczby osób przybywających wycieczkowcami do 8 tysięcy dziennie. Obecnie jest to nawet około 17 tysięcy osób, przy zaledwie 20 tys. mieszkańców wyspy. - W najlepszym interesie naszej ziemi jest to, by wprowadzić limit - stwierdził Zorzos w lipcu.
Instagramowa wyspa
Niewielką Santorini tylko w zeszłym roku odwiedziło w sumie 3,4 miliona turystów, a internet pełny jest relacji o niemiłosiernym tłoku na wyspie. Agencja Reutera przed kilkoma dniami donosiła o "tłumach", które "wypełniają każdą alejkę i punkt widokowy" słynnej wyspy.
Jednak eksperci zwracają uwagę, że problemem nie jest jedynie nadmiar odwiedzających, ale przede wszystkim zła organizacja turystyki na Santorini. Zdaniem miejscowego organizatora wycieczek Gianluki Chimentiego, turyści sprawiają kłopoty przez brak skoordynowanych działań władz.
- Nadmierna turystyka nie istnieje. To, co widzę, to brak infrastruktury - ocenił w opublikowanej w niedzielę rozmowie z CNN Travel. Chimenti podaje przykład, że dla pasażerów statków wycieczkowych, którzy nie mają ochoty na długi spacer, jedyną opcją dostania się z portu do turystycznego centrum jest kolejka linowa. - To zupełnie normalne, że będą się tworzyły kolejki, jeśli wycieczkowce przybędą w tym samym czasie - powiedział.
Santorini. "Prawda jest taka, że wyspa jest pusta"
Organizator wycieczek, mieszkający na Santorini od 18 lat, zwrócił zarazem uwagę, że turyści przybywają na wyspę na krótko. A gdy wycieczkowce odpływają, Santorini nagle całkiem pustoszeje. - Prawda jest taka, że wyspa jest pusta - stwierdził. - W tej chwili pusta jak nigdy dotąd, to najgorszy sezon w historii - dodał Chimenti, wskazując, że "obecnie hotele odnotowują mniej więcej 30 proc. obrotów w porównaniu z normalnym sezonem".
ZOBACZ TEŻ: "Nie ma chleba, będziemy jeść turystów"
- Problem w tym, że media społecznościowe pokazują coś zupełnie odbiegającego od rzeczywistości - ocenił, tłumacząc, że wiele osób nie planuje już nie tylko nocowania na wyspie, ale też w ogóle przyjazdu na nią ze względu na jej reputację zatłoczonego miejsca. Media społecznościowe mają rosnący wpływ na turystykę na Santorini, bo - jak odnotował portal CNN - za sprawą spektakularnych widoków zyskała ona przydomek "instagramowej wyspy".
- Wszystko jest możliwe, gdy jest planowanie i infrastruktura - mówi Alexandros Pelekanos, przedstawiciel lokalnego stowarzyszenia handlowców, cytowany przez media w lipcu. - Chcemy pieniędzy, czy nie? Chcemy mieć pracę i przychody, czy nie? Nie można mieć spokoju i ciszy i zarabiać pieniądze - dodaje, również wskazując na problemy ze zrównoważeniem ruchu turystycznego na Santorini.
Ogromne tłumy w ciągu dnia i pustki o zmroku sprawiają, że pogarszać ma się nie tylko komfort turystów, ale też standard życia lokalnych mieszkańców. - Santorini to cud natury, który może przekształcić się w potwora - ostrzegł Georgios Damigos, właściciel miejscowego hotelu, cytowany przez agencję Reutera.
Źródło: Reuters, CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock