Lokalne władze poprosiły mieszkańców wyspy Santorini w Grecji o ograniczenie przemieszczania się. To ze względu na bardzo duży napływ turystów. Tylko jednego dnia - we wtorek - na zamieszkaną przez około 15 tysięcy osób wyspę przypłynęło 11 tysięcy gości.
Panagiotis Kavallaris, przedstawiciel władz na Santorini, opublikował w mediach społecznościowych post, w którym zaapelował do mieszkańców o ograniczenie przemieszczania się w związku z podwyższonym ruchem turystycznym - pisze portal eKathimerini.
Apel władz Santorini
Wpis, który już został usunięty, przykuł uwagę greckiej opinii publicznej i poskutkował wieloma negatywnymi komentarzami. Dla dobra turystów wobec mieszkańców zastosowano lockdown - irytowali się niektórzy.
Władze na Santorini są zaniepokojone skutkami nadmiernej turystyki na wyspie - zaznacza serwis.
Podczas spotkania z udziałem wysokich rangą przedstawicieli rządu, burmistrza Santorini, gubernatora i deputowanych z Wysp Cykladzkich podjęto temat ograniczenia rejsów na wyspę.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Nie ma chleba, będziemy jeść turystów" >>>
"Nawet turyści narzekają na turystów"
Nikos Zorzos, burmistrz Santorini, powiedział, że liczba gości przypływająca na wyspę dziennie nie powinna przekraczać ośmiu tysięcy. Ogłosił przywrócenie limitu liczby osób przybywających na Santorini od przyszłego roku. - Trzeba też zbudować nowy port, ulepszyć infrastrukturę energetyczną i planowanie miejskie - dodał. Opowiedział się również za uregulowaniem działalności hoteli i Airbnb.
Grecki rzecznik praw obywatelskich w niedawnym raporcie poinformował, że popularna w mediach społecznościowych grecka wyspa Santorini, na której mieszka ok. 15,5 tys. osób, rocznie przyjmuje ponad pięć milionów gości. W 2012 roku liczba ta była dwukrotnie mniejsza. Jak podkreślono, na Santorini "nawet turyści narzekają na dużą liczbę turystów".
Wielu Greków, niezależnie od poglądów politycznych, niepokoi zjawisko nadmiernej turystyki.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Pit Stock/Shutterstock