Nawet politykom zdarza się mieć pusty portfel. Podczas wizyty w Czerwionce Jarosław Kaczyński pożyczył od współpracowników "dwie stówy", po czym kupił na odpustowym straganie maskotki i ciastka.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński spotkał się w niedzielę z mieszkańcami Czerwionki-Leszczyn k. Rybnika. Postanowił też zrobić zakupy na odpustowych straganach.
I tu pojawił się problem. Prezes PiS zostawił pieniądze w samochodzie i musiał poprosić o pożyczkę współpracowników. - Mam portfel w samochodzie, a coś bym kupił na odpuście - powiedział. - Pożyczcie mi, ja zaraz wam oddam - dodał.
Gdy koledzy zaczęli szukać po kieszeniach, prezes zaproponował: "To daj lepiej stówę, bo nie wiem ile to będzie kosztowało". Po krótkich negocjacjach w ręce prezesa znalazło się (jak się okazało później) 200 zł. Nie obyło się jednak bez żartobliwych komentarzy: "Jarek, wiesz, że jak stówa, to potem mówią, że masz za dużo pieniędzy".
Półtora kilograma ciastek
Następnie Jarosław Kaczyński udał się na stragan z maskotkami. Z galanterią przywitał się ze sprzedawczynią i pocałował ją w rękę. - Muszę sobie coś (kupić), co by dla wnuczek pasowało - powiedział przyglądając się zabawkom. Wybrał jedną samodzielnie, drugą zaproponowała mu sprzedawczyni. Był to różowy królik, któremu podnoszą się i opadają uszy. - To dobra, to te dwa - zdecydował się Jarosław Kaczyński. Rachunek wyniósł 80 zł. Prezes wręczył sprzedawczyni pożyczone "dwie stówy", dodając, że "nie wiedział, że takie cudeńka są". Resztę starannie schował do portfela.
Prezes PiS zakupił jeszcze ciasteczka. Proponowano mu też lizaka w kształcie serca, ale Jarosławowi Kaczyńskiemu nie podobało się, że jest na nim napis "Love". Towarzyszący mu w zakupach odparli, że są lizaki i z polskim napisem. Lider PiS zdecydował się jednak tylko na ciastka. Półtora kilograma.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24