Polski alpejczyk Paweł Babicki zasłynął pokonaniem trasy zjazdu w Pucharze Świata, we włoskim Bormio, na jednej narcie. Teraz przekaże ją na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Chcę pokazać, że nawet wtedy, gdy coś nie idzie po naszej myśli, to walczyć trzeba do końca - mówi sportowiec.
- Zawsze, gdy widzę zawodnika w Pucharze Świata, któremu wypina się narta zastanawiam się czemu nie jedzie do końca - mówi Paweł Babicki, który pod koniec grudnia stanął na starcie zjazdu zaliczanego do alpejskiego Pucharu Świata. Pierwsze kilkaset metrów poszło gładko. Jednak po chwili sportowiec musiał ratować się przed upadkiem. Wszystko przez to, że odpięła mu się lewa narta. - Trasa była pokryta lodem. Trafiłem w dziurę, która spowodowała wypięcie narty - wspomina Babicki. Gdy do tego doszło alpejczyk jechał z prędkością około 100 kilometrów na godzinę. Na jednej narcie dojechał do mety.
Une descente sur deux skis, c'est trop facile et ça, le Polonais Pawel Babicki l'a parfaitement compris... Suivez la Coupe du monde de ski alpin sur https://t.co/LFEbjeFQPt pic.twitter.com/jGHoZnmvbV— Eurosport.fr (@Eurosport_FR) 28 grudnia 2017
"Walczyć trzeba do końca"
Nagranie przejazdu obiegło świat. A Babicki postanowił wykorzystać rozgłos, by pomóc innym. Sławne narty przekazuje na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Chcę pokazać, że nawet wtedy, gdy coś idzie nie po naszej myśli, to walczyć trzeba do końca - podkreśla alpejczyk. A jego trener dodaje: Paweł codziennie walczy z przeciwnościami losu, codziennie ryzykuje zdrowie i życie i dlatego wpadł na ten pomysł.
Sprzęt polskiego alpejczyka, z autografem, będzie można wylicytować na jednej z aukcji WOŚP. Podczas 26. finału wolontariusze będą zbierać pieniądze dla wyrównania szans w leczeniu noworodków.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Łukaszewicz