Zakończyło się wstępne zbieranie danych przez operatora Nord Stream 1, spółkę Nord Stream AG, w sprawie uszkodzenia gazociągu. W wyłącznej strefie ekonomicznej Szwecji znaleziono na morskim dnie dwa kratery o głębokości od 3 do 5 metrów, będące pochodną wybuchu.
Kratery oddalone są od siebie o 248 metrów, a zniszczeniu uległ fragment gazociągu pomiędzy tymi wyrwami. Fragmenty uszkodzonej rury znajdowały się w promieniu co najmniej 250 metrów.
Zarejestrowana w Szwajcarii, ale kontrolowana przez rosyjski Gazprom, spółka Nord Stream AG przekazała też, że eksperci prowadzą dalsze badania w sprawie wybuchu.
Uszkodzenie gazociągów Nord Stream 1 i 2
Do uszkodzeń gazociągów Nord Stream 1 i 2 doszło pod koniec września na dwóch obszarach, na południowy wschód od Bornholmu oraz na północny wschód od tej wyspy. Część pęknięć leży w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii.
Nord Stream AG wysłała wkrótce potem na Morze Bałtyckie rosyjski statek Nefrit, by przeprowadzić wstępne badania.
Dochodzenie w sprawie wybuchów prowadzi szwedzka prokuratura, która już po wstępnych oględzinach miejsc, gdzie doszło do uszkodzenia rur, ogłosiła na początku października, że "podejrzenia dotyczące możliwości dokonania sabotażu przy gazociągach Nord Stream zostały wzmocnione".
Kto jest winny?
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wielokrotnie podkreślał, że uszkodzenie gazociągu było aktem sabotażu przygotowanym przez Rosjan. Według rosyjskiego resortu obrony gazociąg miał zostać natomiast uszkodzony przez brytyjską marynarkę wojenną. Takie twierdzenia były kilkukrotnie dementowane przez władze w Londynie.
Oddzielne badania miejsc uszkodzeń Nord Stream przeprowadziły również władze Danii i Niemiec.
Źródło: PAP, Reuters