Inne europejskie kraje już takie ograniczenia wprowadziły. Teraz także polska ministra zdrowia Izabela Leszczyna jest za zakazem sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych - będzie do tego namawiać rząd. Pomysł popierają też eksperci zajmujący się uzależnieniami. Materiał programu "Polska i Świat".
Statystycznie wychodzi ponad 9 litrów czystego alkoholu na głowę - tyle wypijamy w ciągu roku, o ile policzymy wszystkich, razem z niemowlętami i małymi dziećmi.
- Biorąc pod uwagę problem, jaki stwarza alkohol dla zdrowia publicznego w Polsce, to polityka w stosunku do alkoholu jest bardzo liberalna – twierdzi były minister zdrowia Marek Balicki.
Dostęp do alkoholu jest dziecinnie łatwy, chociażby na stacjach benzynowych, gdzie rocznie sprzedaje się dziesiątki milionów litrów alkoholu. - Złe skojarzenie mam, zwłaszcza z samochodami – mówi terapeutka uzależnień Ewa Woydyłło-Osiatyńska. - Ilekroć płacę za benzynę i widzę te całe ściany wyborowych win, drogich trunków, do czego to podobne, w ogóle po co my to robimy? – zastanawia się.
Resort zdrowia chce zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych
Ministerstwo Zdrowia ma wobec stacji benzynowych antyalkoholowy plan, na razie na bardzo wstępnym etapie. - Dla mnie problemem na pewno są reklamy alkoholu i to, że jest sprzedawany na przykład na stacjach benzynowych. Ale o tym muszę rozmawiać z koalicjantami, z innymi ministrami, pan premier też prosił o analizę takich przepisów – mówi ministra zdrowia Izabela Leszczyna na antenie Radia Zet.
Ograniczanie punktów sprzedaży jest zgodne z strategią Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) - słyszmy, gdy dopytujemy o sprawę w Ministerstwie Zdrowia. - Wydaje się, że stacja benzynowa jest pierwszym miejscem do tego, żeby takiego zakazu dokonać – stwierdza rzecznik prasowy resortu zdrowia Damian Kuraś.
- Zakupy na stacjach benzynowych wiążą się z prowadzeniem pojazdu pod wpływem alkoholu – uważa Katarzyna Łukowska, psycholożka z Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. - W sytuacji, że właśnie skończył się alkohol, jesteśmy jeszcze niedopici, a sklepy są już zamknięte. W związku z tym musimy jeszcze 20 kilometrów podjechać do najbliższej stacji benzynowej po to, żeby kupić kolejną flaszkę – dodaje. - Na stacjach stosunkowo rzadko alkohol kupują osoby, które nie mają problemu z ryzykownym piciem czy uzależnieniem - mówi psychiatra i specjalista psychoterapii uzależnień dr Bohdan Woronowicz.
- Jeżeli ktoś kontroluje spożywanie alkoholu, to on jest w stanie przewidzieć, że przyjdą goście, wypijemy tyle a tyle. Jeśli ktoś nie potrafi kontrolować, to okazuje się, że trzeba wybiec wtedy na stację benzynową albo do nocnego sklepu po godzinie 22 – zwraca uwagę.
- Tankowałem swój skuter. Przy kasie była nas czwórka. Ja jeden płaciłem za paliwo, a trzy osoby kupowały gorzałę. Dostępność alkoholu to jest to, co mnie wyprowadza osobiście z równowagi – przyznaje Krzysztof Dowgird z Towarzystwa Dziennikarskiego.
Europejskie kraje rezygnują ze sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych
Podobne ograniczenia z powodzeniem funkcjonują już w niektórych europejskich państwach. - W kilku krajach obowiązuje zakaz, na przykład w Holandii i na Litwie, gdzie został wprowadzony już kilka lat temu – wskazuje Cezary Królak z TVN24 BiS.
- W Belgii w tym roku zdecydowano, że nie będzie sprzedaży na stacjach paliw od godziny 22 do 7 rano. Francja już wcześniej wprowadziła taki zakaz między 18 a 8 rano – dodaje.
Ministra zdrowia mówi, że ma zamiar mocno przekonywać rząd do swojego pomysłu. A ludzie, którzy całe życie zawodowe poświęcili leczeniu osób uzależnionych, trzymają kciuki, by rządzącym nie zabrakło odwagi.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Longfin Media/Shutterstock