Przed szczytem przywódców Unii Europejskie (UE) w Kopenhadze odbył się szczyt na temat konkurencyjności, na którym ogłoszona została deklaracja. Poza Tuskiem głos zabrali: prezydent Francji Emmanuel Macron, premierka Danii Mette Frederiksen oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Tusk: nie chcę psuć tu dobrej atmosfery
Tusk w przemówieniu przestrzegał przed spadkiem konkurencyjności gospodarki UE. - Nasze ambicje nie mogą oznaczać, że będziemy nakładać na firmy kolejne obciążenia. Nie mogą oznaczać, że z powodu Europy firmy tracą konkurencyjność na tle świata - powiedział szef polskiego rządu.
Dowodził, że Europa odpowiada za zaledwie 6 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych. - Nie możemy stale redukować emisji w tempie, z którym żadna firma nie może sobie poradzić. Nie możemy stale zwiększać naszych ambicji, gdy inni tego nie robią - podkreślił.
Premier polskiego rządu poruszył też kwestię bezpieczeństwa UE.
- Bezpieczeństwo oznacza uzbrojenie, uzbrojenie oznacza stal, stal oznacza reindustrializację. Musimy być samowystarczalni. Nie możemy zlecać naszego bezpieczeństwa na zewnątrz. Ale z powodu naszych kosztów energii, najwyższych na świecie, i oczywiście naszych ambicji klimatycznych firmy opuszczają Europę. Nie chcę psuć tu dobrej atmosfery i dobrego nastroju, (...) ale rzeczywistość jest bardzo brutalna - mówił Tusk.
Premier o stali i deregulacji w Europie
Przywołał też swoją rozmowę z przedstawicielem największego producenta stali na świecie, który - jak dodał - jest aktywny w Polsce. Jak relacjonował polski premier, przedstawiciel firmy przekazał mu, że przedsiębiorstwo nie może dalej działać w Europie przy obecnym przeroście regulacji i wysokich cenach energii.
- Dziś USA, Kanada, Brazylia są znacznie bardziej atrakcyjnymi (rynkami - red.) niż Europa - powiedział Tusk.
Jak dodał, jeśli UE nie zareaguje na ten fakt szybko, będzie za późno. Dlatego - ocenił - proces deregulacji dotyczący unijnej gospodarki musi zostać przyspieszony.
Autorka/Autor: /kris
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka