Ponad cztery promile alkoholu miał w organizmie 38-latek, któremu w miejscowości Krasne Folwarczne (woj. podlaskie) inny z kierowców zabrał kluczyki. Gdy policjanci chcieli sprawdzić stan trzeźwości mężczyzny, w urządzeniu zabrakło skali. Jak informują, 38-latek powiedział, że jest kierowcą autokaru i jechał do Białegostoku do pracy.
W poniedziałek (17 października) po godzinie 7 z policją skontaktował się kierowca, który jadąc przez Krasne Folwarczne w powiecie monieckim zauważył - stojącego na drodze krajowej numer 8 - uszkodzonego volkswagena, za którego kierownicą siedział mężczyzna.
"Pojazd miał uruchomiony silnik, od kierowcy czuć było alkohol, a w bagażu w samochodzie miał butelki po alkoholu. Mężczyzna próbował odjechać, ale zgłaszający zabrał mu kluczyki i uniemożliwił jazdę" - informuje w komunikacie aspirant Izabela Januszkiewicz z Komendy Powiatowej Policji w Mońkach.
Dopiero badanie na komendzie wykazało, ile miał promili
Na miejsce jako pierwsi dotarli funkcjonariusze z podlaskiej grupy Speed. Gdy kazali kierowcy volkswagena dmuchać w alkomat, w urządzeniu zabrakło skali.
Czytaj też: Ciężarówka zaparkowana w "mało naturalny" sposób, pijany za kierownicą. "Nie ma dowodów, że prowadził"
"Dopiero badanie w komendzie wykazało, że 38-latek miał ponad cztery promile alkoholu w organizmie. Powiedział on policjantom, że jedzie do pracy do Białegostoku, bo jest kierowcą autokaru" - opowiada Januszkiewicz.
38-latek nie był w stanie poruszać się na własnych nogach. Trafił do policyjnego aresztu. Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Mońki