44-letni kierowca szkolnego autobusu, który woził dzieci przez gminę Tykocin (woj. podlaskie), zatrzymywał się w polu i wkładał do bagażnika makabryczną lalkę. Miała wydłubane oko i była pobrudzona czymś, co przypominało krew. Przerażone dzieci opowiedziały o wszystkim rodzicom. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzut gróźb karalnych. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Jak poinformowała podlaska policja, kierowca autobusu w ostatnich dniach niemal codziennie zatrzymywał się w polu na drodze w gminie Tykocin przy pryzmie obornika. Stamtąd - jak podali mundurowi - kierowca wyjmował lalkę, którą wkładał do luku bagażowego, po czym wsiadał za kierownicę i ruszał dalej.
Dzieci bały się, że mogą zostać skrzywdzone
Zachowanie mężczyzny nie zawsze było takie samo. "Czasem elementy rozkawałkowanej zabawki układał na poduszce. Obserwowały to przerażone dzieci, które opowiedziały o wszystkim rodzicom" - zrelacjonowała.
Dzieci, które przez kilka ostatnich tygodni obserwowały zachowanie kierowcy, obawiały się, że mogą zostać skrzywdzone.
Na pryzmie obornika, przy której zatrzymywał się autobus, znajoma mężczyzny, który zgłosił sprawę na policję, znalazła lalkę z wbitym w głowę nożem i dużą plamą na korpusie przypominającą krew.
Grozi mu do trzech lat więzienia
Policjanci zatrzymali 44-letniego kierowcę tuż przed tym, jak kolejny raz miał wsiąść do autobusu wiozącego dzieci do szkoły.
"W luku bagażowym mundurowi znaleźli poduszkę, a także głowę i rękę lalki. Ustalili też, że lalka znaleziona w pryzmie obornika z nożem w głowie została położona tam przez zatrzymanego mężczyznę. Nie miała oka i celowo została ubrudzona substancją przypominającą krew. W ten sposób przestraszył dzieci" - przekazała podlaska policja.
Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu i usłyszał zarzut gróźb karalnych. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok