Hamulec dla reformy szpitali. Nie uzyskałaby większości

To nie jest coś przeciwko samorządom, tylko narzędzie, z którego mogą skorzystać - przekonywał w Sejmie wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz. W ten sposób odniósł się do zarzutów ze strony opozycji, która uważa, że odpowiedzialność za konsolidację szpitali spadnie w całości właśnie na samorządy. Krytyczna wobec projektu ustawy reformującej szpitalnictwo była również Lewica, a to oznacza, że projekt nie uzyskałby większości i został odrzucony. Ostatecznie zdjęto go z harmonogramu głosowań.
Kluczowe fakty:
  • Rządowy projekt reformy szpitali ma odpowiadać na lokalne potrzeby i zmieniającą się demografię. Jest też jednym z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy.
  • Propozycja zakłada między innymi ułatwienia we wprowadzaniu planów naprawczych i łączenie placówek.
  • Podczas drugiego czytania w Sejmie opozycja zarzucała autorom ustawy, że przerzucili odpowiedzialność za reformę na samorządy.
  • Krytyczne głosy popłynęły też od Lewicy – jednego z koalicjantów ekipy rządzącej – klub zapowiedział wstrzymanie się od głosu w głosowaniu. Co to oznacza dla całej ustawy?

W Sejmie odbyło się dziś drugie czytanie ustawy reformującej szpitalnictwo. Rządowy projekt ustawy został przyjęty przez Radę Ministrów na początku lipca, a w minioną środę uzyskał poparcie Sejmowej Komisji Zdrowia. Proponowana ustawa przewiduje, że szpitale będą mogły na przykład zamienić tryb pełnej hospitalizacji na leczenie planowe lub jednodniowe albo zająć się opieką długoterminową.

Projekt przewiduje też między innymi możliwość łączenia szpitali przez jednostki samorządu terytorialnego. Zakłada wprowadzenie przepisów dotyczących tworzenia i zatwierdzania programów naprawczych samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SP ZOZ-ów), w których wystąpiła strata netto. Sporządzenie programu ma poprzedzać analiza efektywności szpitala i jego poszczególnych jednostek, a oceną planów zajmie się Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT).

Wątpliwości opozycji i Lewicy

Po przyjęciu projektu przez Radę Ministrów, a potem zatwierdzeniu na Komisji Zdrowia, ustawa trafiła w piątek do drugiego czytania na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Opozycja zgłosiła szereg uwag do proponowanej przez rząd reformy szpitali.

- Komisja Zdrowia procedowała nad tym projektem w bardzo krótkim czasie, myślę że wręcz w niepotrzebnym pośpiechu, który uniemożliwił rzetelną analizę skutków proponowanych rozwiązań. Symboliczna jest również sytuacja polityczna. Projekt procedowaliśmy w środę w komisji i zbiegło się to w czasie z momentem, gdy Izabela Leszczyna, która jest autorką tego projektu i przez niemal rok zmieniała ją, została odwołana przez premiera Donalda Tuska. Rząd nie traktuje tej reformy poważnie. Zwracamy uwagę również na brak wpływu na ustawę nowej minister zdrowia. Projekt jest procedowany dzień po jej zaprzysiężeniu. Nie miała szansy zapoznać się z nim, wprowadzić zmian czy przejąć odpowiedzialności za jego realizację – mówiła poseł Katarzyna Sójka z Prawa i Sprawiedliwości (była ministrem zdrowia w rządzie Mateusza Morawieckiego).

Katarzyna Sójka zarzucała ustawie również to, że jej zapisy sprawią, iż cała odpowiedzialność za konsolidację zadłużonych szpitali spadnie na samorządy.

- Ustawa przewiduje narzędzia do konsolidacji, ale tak naprawdę bez zapewnienia środków i systemowego wsparcia. Samorządy będą musiały brać odpowiedzialność na siebie bez gwarancji finansowej. Myślę, że doprowadzi to do chaosu i ograniczenia dostępności świadczeń. Widoczny jest też kierunek komercjalizacji SP ZOZ-ów oraz brak centralnego nadzoru koordynacji. Mimo proponowanych przekształceń ustawa nie wprowadza żadnej skutecznej propozycji zarządzania siecią połączonych szpitali. AOTMiT dostaje nowe obowiązki jako nadzorca programów naprawczych, a nie ma zapewnionych ani środków ani kadry. Można się spodziewać zamykania oddziałów i ograniczania dostępności świadczeń – twierdziła Sójka.

- Klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwość na pewno nie poprze tego projektu w takim kształcie - zapowiedział.

Krytyczne głosy płynęły też jednak ze strony Lewicy, będącej jednym z koalicjantów ekipy rządzącej. W ocenie posłanki Joanny Wichy projekt nie jest rozwiązaniem, które naprawi fundamenty systemu ochrony zdrowia, za to może doprowadzić do likwidacji oddziałów, które w szpitalach są drogie w utrzymaniu, ale ważne z punktu widzenia pacjentów, a także do zamykania SOR-ów w małych miejscowościach.

- Wstrzymamy się w głosowaniu - zapowiedziała Wicha.

Resort zdrowia bronił ustawy

W obronie ustawy stanął między innymi poseł Krzysztof Bojarski z Koalicji Obywatelskiej. Podkreślał, że proponowane zmiany wychodzą naprzeciw oczekiwaniom środowiska medycznego, a także zmianom demograficznym i dążeniom do przemodelowania piramidy świadczeń.

- Umożliwiają zmianę profilu oddziałów szpitalnych z pełnej hospitalizacji na świadczenia w trybie planowym lub jednodniowym, a także świadczenia opieki długoterminowej i AOS, bez ryzyka utraty umowy sieciowej. Wprowadzamy minimalny system zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych w postaci Powiatowych Centrów Zdrowia. Będą one mogły powstać w powiatach, które nie mają zabezpieczenia szpitalnego i w trybie ambulatoryjnym zabezpieczać potrzeby w zakresie chirurgii i interny, z możliwością diagnostyki i czasowej obserwacji. Będą wyposażone w transport sanitarny - wskazywał.

Na zarzuty dotyczące rządowego projektu odpowiadał wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz. Jak podkreślał, projekt został stworzony przez zespół ekspertów, w którym znaleźli się dyrektorzy szpitali z olbrzymim doświadczeniem, a zasadnicze założenia zyskały aprobatę samorządowców.

- To nie jest coś przeciwko samorządom, tylko narzędzie, z którego mogą skorzystać. Będziemy pomagali tworzyć plany naprawcze - zapewniał.

Jak dodał, zadłużenie szpitali w 2024 r. wyniosło 24 mld zł. Szafranowicz odniósł się również do wątpliwości związanych z brakiem finansowych narzędzi wsparcia dla restrukturyzowanych szpitali.

- W ustawie jest napisane, że jeśli któryś z dyrektorów zechce zmienić hospitalizację z całodobowej na planową lub jednodniową, to utrzymuje ryczałt całodobówki przez okres dwóch lat - to jest pierwsze wsparcie. Nad drugim pracuje zespół złożony z przedstawicieli Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Zdrowia i Banku Gospodarstwa Krajowego. Ma to być specjalne narzędzie finansowe, które wspomoże te szpitale,  potrzebne około października przyszłego roku. Będzie ono mogło być przeznaczone na banki, parabanki, na spłacenie ZUS-u, urzędu skarbowego czy inne zobowiązania. Jeśli dyrektor szpitala napisze plan zgodnie z założeniami i będzie co roku szedł zgodnie z nim oraz uzyska dodatni wynik finansowy, to osiągnie umorzenie o jedną dziesiątą rocznie - zapowiedział wiceminister zdrowia.

Do projektu trzy poprawki zgłosił Klub Parlamentarny Razem, a Konfederacja zawnioskowała o odrzucenie projektu ustawy w całości. Z uwagi na to projekt został ponownie skierowany do Komisji Zdrowia. Ta odrzuciła wszystkie wymienione wnioski. Głosowanie nad ustawą zostało zdjęte z harmonogramu głosowań - jasnym jest, że nie udałoby się dziś uzyskać większości niezbędnej do przyjęcia jej. Temat wróci 5 sierpnia, na kolejnym posiedzeniu Sejmu.

Czytaj także: