"Ktoś musi nazwać pewne rzeczy po imieniu". Kowal o byłym premierze

14 1925 fpf cl-0008
"Ktoś musi nazwać pewne rzeczy po imieniu". Kowal o byłym premierze
Źródło: TVN24
- Jesteśmy świadkami ataku propagandowego (...). Są osoby niemal zawodowo zajmujące się sianiem niepokoju - powiedział w "Faktach po Faktach" szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Paweł Kowal. Jego zdaniem są wśród nich także "liderzy opinii".

Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych i przewodniczący Rady ds. Współpracy z Ukrainą Paweł Kowal (Koalicja Obywatelska) mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że trwa "ogromna akcja (...) propagandowa przeciwko Polsce", wyjaśniając, że chodzi o propagandę rosyjską.

- Jesteśmy świadkami takiego ataku propagandowego, że ja sobie tego od dawna nie przypominam. Widzę, że są osoby niemal zawodowo zajmujące się sianiem niepokoju - powiedział. Na pytanie, czy ma na myśli kogoś w Polsce, odparł: - Mam na myśli także polskich liderów opinii, którym się może wydaje, że żartują. 

Dopytywany, o kogo chodzi, przyznał, iż "nie jest tajemnicą, że stale publicznie polemizuje przykładowo z byłym premierem Leszkiem Millerem". Na uwagę, że co innego to mieć poglądy, a co innego siać propagandę rosyjską, Kowal odparł, że "są takie czasy, że moglibyśmy o tym długo dyskutować".

Kowal: są osoby niemal zawodowo zajmujące się sianiem niepokoju
Źródło: TVN24

Gdy prowadzący program Piotr Kraśko powiedział, że "to bardzo mocne stwierdzenie", jego gość odparł, że "ma argumenty".

Zapytany, czy to sugestia, że Miller realizuje jakieś rosyjskie cele, Kowal odparł, iż "po prostu czyta, co pisze i patrzy, co piszą instytuty, które zajmują się takimi sprawami".

- I widzę, że główna fala ataku informacyjnego na Polskę to będzie podżeganie do konfliktu z Ukrainą. Bo Ruski zawsze chciał konfliktu Polski z Ukrainą, tak jak inni zaborcy też zresztą. To patrzę dzisiaj, kto się tym zajmuje. Patrzę, jak kto ocenia działania polskiego rządu i zagrożenia - wyjaśnił.

- Jeżeli ktoś, a to jest wpis właśnie byłego premiera, na początku września, po udowodnionych przypadkach podpaleń, po udowodnionych przypadkach dywersji, po tym, jak Polska od kilku lat broni swojej granicy wschodniej z Białorusią, mówi, że Putin w sumie to tak nie bardzo atakuje państwa NATO, a kilka dni później jest atak dronowy, to ja z tego wyciągam wnioski - dodał.

"Ktoś musi nazwać pewne rzeczy po imieniu"

Poseł Kowal zaznaczył, że "inna sprawa, jakie ktoś ma intencje, ale skutki są takie, jakie są". - I my musimy nauczyć się je nazywać. Musimy przestać być w tych sprawach tacy salonowi. Pewne rzeczy muszą być nazwane, bo tu chodzi o bezpieczeństwo kraju, o bezpieczeństwo naszej ojczyzny i jeżeli tego nie nazwiemy, to donikąd nie dojdziemy - wskazał.

Przekonywał, że "po co mamy wydawać pieniądze na zbrojenia, jeżeli jednocześnie pozwalamy, żeby Rusek buszował w naszym domu i po prostu używał propagandy, jak chce".  Pytany, czy chce przez to powiedzieć, że nie zgadza się z poglądami Millera, czy chce powiedzieć, że Miller realizuje rosyjską propagandę, Kowal odparł: - Ja już wszystko, co chciałem powiedzieć, powiedziałem.

Dodał też, że "jeżeli będziemy nazywali sprzyjanie poglądom Putina, powtarzanie poglądów Putina, nieustanne nawoływanie do konfliktu polsko-ukraińskiego, do konfliktu Polski z innymi sąsiadami - ten z Ukrainą jest tutaj najbardziej taką delikatną sprawą - jeżeli będziemy to wszystko nazywali po prostu innymi poglądami, to donikąd nie dojdziemy".

- My potrzebujemy dzisiaj zupełnie innej synergii, zupełnie innego podejścia. I po prostu ktoś w końcu musi powiedzieć: dość. Ktoś musi nazwać pewne rzeczy po imieniu, bo chodzi o nasz kraj, za który pokolenia walczyły - mówił.

OGLĄDAJ: Kowal mocno o Millerze. "Ja mam argumenty"
pc

Kowal mocno o Millerze. "Ja mam argumenty"

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: