Kuszą smakiem, zapachem i formą. Dzieciaki mają do tego dostęp wszędzie

kobieta sweter dlonie shutterstock_1599987619
Charakterystyczny gest Karola Nawrockiego
Źródło: blogpress.pl, YouTube / telewizja_republika, YouTube / rymanowskilive
WHO ostrzega, że "nowoczesne" produkty nikotynowe niosą realne ryzyko uzależnienia. Prof. Łukasz Balwicki przypomina, że "nikotyna odbiera wolność, bo szybko prowadzi do cyklu używania z przymusu", a przemysł tytoniowy wykorzystuje ten mechanizm, wprowadzając nowe wyroby, by utrzymać zyski i dotrzeć do młodych.
Kluczowe fakty:
  • WHO wskazuje, że "nowoczesne" formy nikotyny nie ograniczają szkód, lecz rozszerzają rynek, szczególnie wśród młodych, dzięki atrakcyjnym formom i agresywnemu marketingowi.
  • Eksperci zwracają uwagę na gwałtowny wzrost użycia e-papierosów, podgrzewaczy i saszetek w Polsce, co łączą z łatwą dostępnością, niskimi cenami i brakiem skutecznych regulacji.
  • Specjaliści apelują o kompleksowe działania państwa, bo bez zdecydowanej reakcji rosnące uzależnienia przełożą się na długoterminowe koszty zdrowotne i społeczne.
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.

W ostatnich latach rynek nikotynowy zmienia się szybciej niż kiedykolwiek - miejsce tradycyjnych papierosów zajmują produkty elektroniczne i bezdymne. WHO ostrzega, że za tą zmianą nie stoi troska o zdrowie użytkowników, lecz przemyślana strategia koncernów.

"Bezpieczniejsze alternatywy" to mit podtrzymujący nałóg

W połowie listopada Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała dokument "WHO Position on Tobacco Control and Harm Reduction", czyli stanowisko dotyczące kontroli tytoniu i tzw. redukcji szkód. W raporcie jednoznacznie wskazano, że wszystkie produkty zawierające tytoń lub nikotynę - od papierosów tradycyjnych, przez e-papierosy, po podgrzewane wyroby i saszetki - są szkodliwe i uzależniające.

WHO podkreśla, że przemysł tytoniowy konsekwentnie prezentuje te produkty jako "mniej szkodliwe", jednak organizacja odrzuca ten przekaz: "Działania te mają przede wszystkim na celu utrzymanie zysków koncernów tytoniowych w obliczu globalnego spadku użycia tradycyjnego tytoniu" - czytamy w raporcie.

Według WHO, firmy tytoniowe rozszerzają rynek o nowe formy nikotyny, które mają szczególnie przyciągać młodych użytkowników. Równocześnie starają się osłabiać polityki antytytoniowe, wykorzystując m.in. kampanie marketingowe kierowane do dzieci i młodzieży poprzez kolory, smaki czy opakowania "podkreślające styl".

Dlaczego młodzi wciągają się najszybciej? Ekspert: to nie przypadek

Dokument WHO analizował krajowy konsultant ds. zdrowia publicznego dr hab. Łukasz Balwicki, który zwraca uwagę, że przemysł tytoniowy od lat stosuje te same mechanizmy, jedynie w nowej odsłonie. - Narracja o "redukcji szkód" stanowi element strategii przemysłu tytoniowego, który wprowadza kolejne "nowoczesne" produkty, aby utrzymać zyski i dotrzeć do młodych osób podatnych na uzależnienia - mówi ekspert.

Zwraca również uwagę, że w Polsce widać bezpośrednie skutki tej strategii: gwałtowny wzrost użycia e-papierosów i saszetek nikotynowych, a także spadek wieku inicjacji nikotynowej. - Młodzież ma faktycznie nieograniczony dostęp do tych produktów. Są tanie, atrakcyjne i agresywnie promowane w mediach społecznościowych - podkreśla.

Zdaniem prof. Balwickiego młodzi ludzie rzadko myślą o długofalowych konsekwencjach zdrowotnych. Znacznie silniej oddziałują na nich argumenty związane z wyglądem, wynikami w nauce, samopoczuciem czy poczuciem wolności. Tymczasem - jak mówi - nikotyna odbiera tę wolność, bo szybko wprowadza w cykl przymusowego używania.

Ekspert ocenia, że rozwiązaniem nie będą pojedyncze zakazy. - Potrzebujemy kompleksowej regulacji całego rynku nikotynowego - podsumowuje.

Statystyki mówią jasno: nikotyna ma nowe pokolenie odbiorców

Zespół krajowego konsultanta, opierając się na wynikach badań prowadzonych przez polskich naukowców, m.in. dr. Mateusza Jankowskiego i dr Dagmarę Opoczyńską-Świeżewską, przedstawił dane epidemiologiczne, potwierdzające wyraźny wzrost użycia e-papierosów w Polsce.

W 2024 roku codzienne palenie e-papierosów deklarowało 5,9 proc. dorosłych Polaków, a 15,2 proc. przyznało, że używało ich w ciągu ostatnich 30 dni. Dla porównania w 2019 roku regularnie korzystało z nich zaledwie 1,9 proc. dorosłych, co oznacza kilkukrotny wzrost w ciągu pięciu lat. Największy przyrost użytkowników obserwuje się wśród młodych dorosłych w wieku 18-24 lat.

Jeszcze bardziej alarmujące są dane dotyczące nieletnich. Według badania ESPAD z 2024 roku e-papierosy w ostatnich 30 dniach stosowało 36,2 proc. chłopców i 38,3 proc. dziewcząt w wieku 15-16 lat, natomiast w grupie 17-18 lat odsetki te wyniosły odpowiednio 47,5 proc. i 53,7 proc. WHO podkreśla, że e-papierosy nie zastępują tradycyjnych wyrobów tytoniowych, lecz poszerzają katalog produktów, z którymi młodzież eksperymentuje.

Dynamicznie rośnie także liczba użytkowników podgrzewanego tytoniu. W 2019 roku korzystało z niego 0,4 proc. dorosłych Polaków, natomiast w 2024 roku już 10,9 proc. używało tych produktów w ciągu ostatnich 30 dni, z czego 4,9 proc. robiło to codziennie. Coraz większą popularność zdobywają również saszetki nikotynowe: zna je 24 proc. społeczeństwa, 9,2 proc. deklaruje, że wypróbowało je choć raz, a 4,3 proc. używało ich w ostatnim miesiącu.

Świat wciąga dym. Prognozy na rok 2030

Wnioski WHO korespondują z szerszym obrazem globalnym. Światowa Organizacja Zdrowia przewiduje, że w 2030 roku w Polsce nadal będzie paliło 18,6 procent osób powyżej 15. roku życia. To - jak oceniają eksperci - wciąż bardzo wysoki poziom.

Prof. Paweł Koczkodaj, kierownik Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii, w rozmowie z tvn24.pl zwracał już uwagę, że jednym z głównych powodów utrzymywania się wysokiego odsetka palaczy jest szeroka dostępność wyrobów tytoniowych oraz możliwość ich ekspozycyjnej reklamy. - Reklama i promocja wyrobów tytoniowych i nikotynowych są w Polsce co prawda zakazane, ale kiedy pójdziemy do dowolnego sklepu czy punktu sprzedaży, znajdziemy na widoku ekspozycję takich wyrobów. Ustawa nadal bowiem zezwala na coś, co nazywa się po angielsku placement, czyli ekspozycję produktów - mówił prof. Koczkodaj.

Ekspert przypomina, że paczka papierosów w Polsce jest jedną z tańszych w Unii Europejskiej, a wraz z niską ceną obserwuje się rosnącą popularność nowych wyrobów nikotynowych - szczególnie tych używanych przez młodzież. - To, co obserwujemy w różnych badaniach i analizach, to zdecydowany wzrost zainteresowania nowymi wyrobami tytoniowymi i nikotynowymi. Wyjątkowo popularne wśród młodych są zwłaszcza e-papierosy - zaznacza.

Według lekarza, młodzi użytkownicy znacznie częściej sięgają po e-papierosy również dlatego, że są one smakowe, pachnące i pozbawione barier, które zwykle odstraszają przy pierwszej próbie tradycyjnego papierosa.

- Nowe wyroby mają bardzo kuszący smak, zapach i formę. Nie odstraszają tak jak papierosy tradycyjne, które mają gryzący, nieprzyjemny smak. A przecież to właśnie nikotyna - obecna w tych produktach - jest główną substancją uzależniającą. Bardzo często stanowią one wstęp do używania klasycznych papierosów - wyjaśniał w rozmowie z tvn24.pl prof. Koczkodaj.

Ekspert przypomina również, że "co piąta osoba na świecie pali papierosy", a palenie pozostaje jednym z najważniejszych czynników ryzyka chorób nowotworowych. Zwraca uwagę, że popularyzacja produktów elektronicznych może dawać młodym użytkownikom fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a wielu z nich zaczyna od e-papierosów, by z czasem sięgnąć również po tradycyjne wyroby.

"Potrzebna determinacja"

Prof. Balwicki zwraca uwagę, że ostatnie lata pokazują coś więcej niż tylko zmianę w rodzaju używanych wyrobów nikotynowych - ujawniają mechanizm, który pozwala przemysłowi utrzymywać wpływ mimo zmieniającego się rynku. Jego zdaniem to moment graniczny, w którym państwa muszą zdecydować, czy nadążą za tempem, w jakim powstają nowe produkty, technologie i strategie sprzedaży.

Ekspert podkreśla, że konsekwencje braku reakcji będą odczuwalne nie od razu, lecz w długiej perspektywie, gdy uzależnienia zaczną przekładać się na koszty zdrowotne i społeczne. Dlatego - jak zaznacza - potrzebne jest nie tylko rozpoznanie problemu, ale realne wdrażanie rekomendacji, które mają ograniczyć wpływ nikotyny na zdrowie publiczne.

- WHO przedstawia jasne wytyczne. Teraz konieczna jest determinacja, aby je zrealizować - podsumowuje.

Czytaj także: