Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Mężczyźni w czarnych strojach, z logo organizacji związanej z tzw. łowcami pedofilów, podchodzą w pociągu do mężczyzny. Jest przerażony i zdezorientowany, słyszy, jak przekazują policji, że dokonano zatrzymania obywatelskiego. On sam również wzywa służby, obawiając się o swoje bezpieczeństwo. Został publicznie oskarżony o pedofilię i wyprowadzony w kajdankach przez funkcjonariuszy. Wie, że jest obserwowany przez ludzi dookoła. Na komisariacie spędza kilka godzin, po czym wychodzi bez postawienia zarzutów - policja wyklucza związek mężczyzny ze sprawą. Później w rozmowie z mediami podkreśla, że nie ma pretensji do służb - jego obawy budzi za to działanie tzw. łowców. To sytuacja sprzed kilku dni.
- Zatrzymanie domniemanego pedofila przez osoby, które określają się "łowcami" może być zachowaniem bezprawnym. Nie mają takich uprawnień do zatrzymywania, jakie mają służby i jeśli pozbawiają kogoś wolności, może to stanowić przestępstwo - wskazuje dr hab. Szymon Tarapata, karnista i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert zwraca też uwagę, że zachowania, których "łowcy" się podejmują, są niejednoznaczne.
Pierwsi "łowcy pedofilów" pojawili się w Polsce po nowelizacji Kodeksu karnego w 2010 roku i wprowadzeniu zapisu dotyczącego groomingu, czyli uwodzenia osoby małoletniej przez internet (artykuł 200a k.k). Obecnie w kraju działa kilka grup i osób określających się jako "łowcy pedofilów".
Czym się zajmują? Skupiają się na działaniach oddolnych - tropią w sieci osoby, które podejrzewają o popełnienie czynu pedofilskiego, często posługując się prowokacją - tzw. wabikiem. Polega to na tym, że osoba dorosła podaje się za dziecko do 15. roku życia i czeka na kontakt. "Łowcy" zbierają obciążające materiały i powiadamiają służby. Jednak działania takich grup czy osób budzą też kontrowersje. - Ich zachowania mogą wyczerpywać znamiona szeregu przestępstw, stosują bowiem pozaustawowe prowokacje - komentuje prof. Tarapata.
Policja odcina się od takiej działalności. Jak mówi komisarz Marcin Zagórski, Rzecznik Prasowy Komendanta Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, służby nie współpracują z "łowcami". - Reagujemy, gdy dostajemy informację o możliwości popełnienia przestępstwa i gdy taką otrzymamy, to terenowe jednostki muszą podjąć działania - komentował dla TVN24.
Inaczej jest w przypadku organizacji, które pomagają w wychwytywaniu treści pedofilskich w internecie albo pełnią rolę sygnalistów, bo taka działalność jest pożyteczna.
- Ocena prawna jest uzależniona od tego, co "łowcy" konkretnie zrobią. Ale nie są to służby, nie mają ustawowych kompetencji do ich wyręczania, nie mają też podstaw do powołania się w każdej sytuacji na prawo do zatrzymania obywatelskiego. Jeśli zwykli ludzie uzurpują sobie uprawnienia przyznane służbom, jest to sytuacja nieprawdopodobnie groźna, rodem z Dzikiego Zachodu i stanowi duże pole do nadużyć - komentuje prof. Tarapata.
Podszywanie się pod dzieci
Prawnik zauważa, że ocena prawna działań "łowców" jest trudna. Zwłaszcza w przypadku wabienia osoby podejrzanej o czyny pedofilskie. Jak to wygląda od strony prawnej? Usiłowanie groomingu nie nosi znamion przestępstwa. Grooming jest bowiem czynnością przygotowawczą do czynu obcowania płciowego z małoletnim z art. 200 k.k., a usiłowanie przygotowania w polskim prawie karnym nie jest karalne. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy "łowca" rozmawia z osobą podejrzewaną o czyny pedofilskie, samemu podszywając się pod małoletniego. Jak tłumaczy ekspert, w takiej sytuacji mamy do czynienia z niekaralnym usiłowaniem nieudolnym do czynności przygotowawczej opisanej w art. 200a k.k. (grooming).
- Sama wymiana wiadomości nie jest karalna, bo domniemany pedofil nie składa propozycji dziecku, tylko dorosłemu i nie można go ująć na "gorącym uczynku" lub tuż po - precyzuje ekspert. - Znam orzeczenia sądu dotyczące domniemanych pedofilów, w których osoby podejrzewane sądziły, że pisały z małoletnim, natomiast osoba była "łowcą" i wówczas osoby podejrzewane były uniewinniane. Twierdzono, że nie doszło do korespondencji z małoletnim - komentuje karnista.
Co wówczas z samym "łowcą"? - Gdyby przyjąć stanowisko, że nie ma tu usiłowania groomingu ze strony domniemanego pedofila, to i sama prowokacja "łowcy" nie wypełnia znamion żadnego z czynów zabronionych - dodaje prawnik.
Inaczej sprawa wygląda, jeśli "łowcy" uda się nakłonić osobę przez niego podejrzewaną do spotkania w konkretnym miejscu publicznym (np. na dworcu). Jak zauważa karnista, o ile nie ma wówczas ciągle podstaw do zatrzymania i postawienia zarzutów zwabionej osobie, to "jeśli w takiej sytuacji dojdzie do pozbawienia wolności przez tzw. łowców, to takie zachowania mogą już stanowić przestępstwo".
Natomiast sytuacja się komplikuje, jeśli tzw. łowca prowokuje, nakłania do złożenia propozycji spotkania. - Jeśli za sprawą namawiania domniemany pedofil pojawi się w konkretnym miejscu, sprzyjającym popełnieniu czynu pedofilskiego (np. pokoju hotelowym), by spotkać się z małoletnim, to można już mówić o usiłowaniu nieudolnym popełnienia przestępstwa z art. 200 k.k. - precyzuje Tarapata. - Nieudolnym, bo tego dziecka tam fizycznie nie będzie.
Wówczas zarzuty może usłyszeć i "łowca" za dopuszczenie się karalnej prowokacji, podszywania, jak i domniemany pedofil za nieudolne usiłowanie popełnienia czynu zabronionego. W tej konfiguracji obydwie te osoby popełniają przestępstwo.
Ekspert: od działań są odpowiednie służby
Istotne jest, że "łowcy" nie mają umiejętności śledczych, nie są stosownie wyszkoleni. - Od podejmowania działań względem osób podejrzewanych o czyny pedofilskie są odpowiednie organy posiadające właściwe kompetencje. Można je informować, raportować, sygnalizować, ale ostateczna ocena tego, czy doszło do popełnienia czynu zabronionego czy zachodzi jego podejrzenie powinna należeć do profesjonalnych organów i to one powinny podjąć odpowiednie czynności - podsumowuje karnista.
Na podszywanie się i prowokacje ustawa wyraźnie zezwala tylko służbom - np. policji czy CBA. W innym wypadku osoby, które stosują podszywanie się pod kogoś innego, mogą odpowiadać za to karnie. - Nie ma takiej ustawy, która by zezwalała na to "łowcom pedofilów" - komentuje karnista. I zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt: - Jeśli się przebierają, zatrzymują ludzi, może to wyglądać jak organizacja paramilitarna, a mnie taka działalność przeraża.
Autorka/Autor: Ewa Żebrowska//am
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock