Robert Bąkiewicz to były szef narodowców, który w zeszłym roku kandydował do Sejmu z list PiS, a miesiąc później został prawomocnie skazany przez sąd. Były szef narodowców czeka obecnie na ułaskawienie od prezydenta Andrzeja Dudy. Co warto o nim wiedzieć?
Jak ustalił reporter "Czarno na białym" Artur Warcholiński, Robert Bąkiewicz ubiega się o prezydenckie ułaskawienie. Były szef narodowców został skazany prawomocnym wyrokiem na początku listopada, jednak kilkanaście dni później, 24 listopada, Prokurator Generalny, którego urząd sprawował wówczas Zbigniew Ziobro, zasądził o wstrzymaniu wykonywania kary. Tego samego dnia wszczęto również postępowanie o ułaskawienie - ustalił Warcholiński.
Robert Bąkiewicz - kim jest
Robert Bąkiewicz to były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. To ta organizacja odpowiada za przechodzący co roku 11 listopada ulicami Warszawy marsz narodowców, podczas którego w przeszłości niejednokrotnie prezentowano rasistowskie, antyunijne czy antyaborcyjne transparenty, dochodziło też do gwałtownych zamieszek. W 2020 roku miały np. miejsce poważne starcia z policją przy salonie sieci Empik obok ronda de Gaulle'a, a do jednego z mieszkań przy Moście Poniatowskiego wrzucono racę, która spowodowała pożar.
W przeszłości Bąkiewicz był przedsiębiorcą budowlanym, ale zbankrutował, jego firma przynosiła kilkumilionowe straty. Historię biznesu Bąkiewicza przedstawił w październiku 2022 roku Artur Warcholiński w reportażu "Łaskawość dla bankruta".
Bąkiewicz przestał być prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w lutym 2023 roku, a następnie został usunięty z organizacji. Zarząd Stowarzyszenia uzasadniał to notorycznym łamaniem statutu, nieprzestrzeganiem uchwał władz stowarzyszenia, niebraniem udziału w posiedzeniach zarządu stowarzyszenia w okresie, w którym był jego członkiem, oraz podejmowaniem szeregu działań na szkodę stowarzyszenia. Podjęta decyzja była efektem konfliktu o władzę w organizacji. Bąkiewicz nie zgadzał się jednak z nią i nadal określał się prezesem. Złożył też w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Hojne dotacje dla organizacji Bąkiewicza
Z reportażu "Bąkiewicz koło fortuny" z marca 2023 roku, autorstwa Artura Warcholińskiego, wynikało, że Bąkiewicz był powiązany - pośrednio, bezpośrednio, formalnie i nieformalnie - z co najmniej dziewięcioma organizacjami. "Ich struktury przenikają się, a większość z nich kręci się koło fortuny, którą można zbić na nawet milionowych dotacjach z publicznych pieniędzy. Najnowszą z nich jest telewizja Media Narodowe".
Tylko do końca 2021 roku Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, Stowarzyszenie Straż Narodowa i Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości otrzymały w sumie prawie cztery miliony złotych z Funduszu Patriotycznego oraz Narodowego Instytutu Wolności. W 2022 roku stowarzyszeniom Straż Narodowa i Marsz Niepodległości przyznano kolejne 850 tysięcy złotych. W sumie w niespełna trzy lata organizacje związane z Bąkiewiczem dostały od państwa 7,8 mln zł - podkreślono w reportażu "Bąkiewicz koło fortuny". Jego dawni współpracownicy mówili wprost: "Obserwujemy pralnię grantów, karuzelę dotacyjną".
W styczniu 2023 roku Bąkiewicz założył jeszcze Fundację Pod Wierzbami - zarejestrował ją w Lublinie w lokalu bez wiedzy i zgody jego właścicieli. Fundacja ta została też głównym właścicielem TV Media Narodowe, której Bąkiewicz jest prezesem.
W deklarowanych celach statutowych Fundacji znalazło się m.in. "propagowanie wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich", "działań wspomagających rozwój kultury i demokracji" czy też hasła takie jak tolerancja, budowanie szacunku, a nawet integracja europejska. Tymczasem o Unii Europejskiej jeszcze w marcu 2023 roku, przed Marszem Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Bąkiewicz mówił: "Niemcy, Berlin, Unia Europejska to dzisiaj zagrożenie nie mniejsze niż Rosja imperialna, która atakuje dzisiaj Ukrainę. Unia Europejska chce nam odebrać to, co najbardziej kochamy. Chce nam odebrać Polskę".
W połowie stycznia 2024 roku Artur Warcholiński ustalił, że telewizja Bąkiewicza była hojnie finansowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry poprzez podległy temu resortowi Fundusz Sprawiedliwości. Od 5 czerwca do 30 listopada 2023 roku do spółki, której prezesem jest narodowiec, trafiło w sumie 200 tysięcy złotych.
Za co Bąkiewicz został skazany i chce być ułaskawiony
Szerzej znany opinii publicznej Bąkiewicz stał się w październiku 2020 roku, gdy stanął na czele złożonej z narodowców samozwańczej straży narodowej podczas Strajku Kobiet - protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. Ogłosił, że jego formacja ma prawo używać siły fizycznej, że "zgniecie w proch" przeciwników ideowych. Odnosząc się do hasła kobiet sprzeciwiających się zakazowi aborcji, ogłosił: "to jest wojna i my do tej wojny przystępujemy".
To właśnie podczas tych protestów doszło do zdarzenia, za które Bąkiewicz został skazany, i od wyroku za które chce być ułaskawionym. 25 października 2020 roku Bąkiewicz doprowadził do poturbowania aktywistki Katarzyny Augustynek, znanej jako Babcia Kasia, przed kościołem św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w marcu 2023 roku. Sąd wymierzył mu karę roku prac społecznych i 10 tys. zł zadośćuczynienia dla kobiety.
3 listopada 2023 roku zapadł wyrok prawomocny. Sąd uznał Bąkiewicza winnym kierowania chuligańskim naruszeniem nietykalności cielesnej Augustynek, poprzez wyrwanie trzymanej przez nią flagi i usunięcie siłą ze schodów kościoła. Bąkiewiczowi wymierzono karę roku ograniczenia wolności, polegającej na nieodpłatnej pracy społecznej. Sąd nakazał również, by zapłacił Augustynek 10 tys. zł. Oświadczył jednak, że nie będzie wykonywał tego wyroku i zwrócił się do Prokuratora Generalnego z prośbą o wszczęcie postępowania o ułaskawienie. Jak na razie nie wiadomo, na jakim etapie jest to postępowanie. Redakcja "Czarno na białym" zwróciła się do Kancelarii Prezydenta z pytaniem, czy "do Pałacu Prezydenckiego do prezydenta Andrzeja Dudy dotarł wniosek o ułaskawienie Roberta Bąkiewicza?". Odpowiedzi tej jednak nie udzielono, argumentując, że "postępowanie o ułaskawienie ma charakter szczególny".
Sytuacja z poturbowaniem aktywistki to nie jedyny czyn Bąkiewicza, o którym było głośno w przestrzeni publicznej. W 2021 roku Bąkiewicz i zwołani przez niego narodowcy zakłócali prounijną manifestację w Warszawie, a ich krzyki nie ustały nawet wtedy, gdy przemawiała uczestniczka Powstania Warszawskiego, Wanda Traczyk-Stawska. - Milcz głupi chłopie, milcz, milcz, chamie skończony. Pamiętam, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Po to tutaj jestem, żeby wołać w ich imieniu - odpowiedziała mu wówczas weteranka powstańczych walk.
Z kolei 25 stycznia Bąkiewicz opublikował na platformie X film, na którym widać, jak czarnym sprayem maluje na budynku Ministerstwa Klimatu i Środowiska dwa znaki przypominające symbole Polski Walczącej. Internauci szybko zwrócili uwagę, że swoje malunki działacz narodowy zrobił na fasadzie budynku zabytkowego. Tymczasem zgodnie z art. 108 ustawy o ochronie zabytków, "kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że wszczęto czynności na podstawie tego przepisu.
Bąkiewicz na listach PiS
Przed październikowymi wyborami parlamentarnymi PiS-owi nie przeszkodziły kontrowersyjne zdarzenia, ani wydany kilka miesięcy wcześniej wyrok sądu, by umieścić Bąkiewicza na swoich listach. Poseł Marek Suski, potwierdzając kandydowanie Bąkiewicza z listy PiS, skomentował w rozmowie z Polsat News, że "naruszenie nie było jakieś bardzo wielkie". - Wyrok jest, ale nie ma zakazu kandydowania osób, które miały jakieś problemy w życiu - dodał. Bąkiewicz znalazł się na ostatnim miejscu listy PiS w Radomiu, jako członek Suwerennej Polski. Ostatecznie zdobył 4354 głosów i mandatu nie uzyskał.
Źródło: tvn24.pl