W przedszkolu chciał być marynarzem. W szkole średniej lubił matematykę i przedmioty ścisłe. Nie był pewien, czy odnajdzie się jako ksiądz. Arcybiskup Marian Gołębiewski, Metropolita Wrocławski obchodzi właśnie pięćdziesięciolecie swoich święceń kapłańskich.
- Zbyt wielkich rzeczy sobie nie życzę. Jeśli mi Pan Bóg da mi trochę zdrowia, to będę starał się dobrze wykorzystać czas na emeryturze. Mam dużo do przeczytania, dużo do napisania. Więc chciałbym ten czas wykorzystać – podkreślał duchowny.
Postrach studentów...
Arcybiskup Gołębiewski jest biblistą, specjalistą od Pisma Świętego. Studiował w seminarium duchownym we Włocławku, po skończeniu którego został wyświęcony (24 czerwca 1962 roku).
Potem studiował w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. Po powrocie do Polski uczył kleryków.
- Kiedyś od byłego studenta Metropolity, usłyszałem opowieść, że był naprawdę wymagającym wykładowcą – mówi ks. Rafał Kowalski, redaktor naczelny wrocławskiego „Gościa Niedzielnego”. – Gdy rozpoczynał wykład, rozkładał na biurku książki i zaczynał wywód. Ks. Gołębiewski mówił szybko i zasypywał studentów szczegółową wiedzą. Kiedyś klerycy sposobem wywabili wykładowcę z sali, by podpatrzyć, z jakich książek korzysta. Miny im zrzedły, gdy zobaczyli tytuły pisane po łacinie, hebrajsku, angielsku i francusku – kończy ks. Kowalski.
... i skromny pasterz
Zanim arcybiskup Gołębiewski został Metropolitą Wrocławskim, był biskupem w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Zasłynął tam z promowania rodzinnego czytania Biblii.
Jak sam jednak przyznaje, to nie jest jego najważniejsze osiągnięcie: - Dla mnie największe dokonania są wtedy, gdy mój diecezjanin się nawracał przy konfesjonale. Kiedy jednał się z drugim człowiekiem, podawał mu rękę, kiedy wyrzuca ze swojego serca złość. Odwrotność tego to moje największe porażki. Odejścia kapłanów na pewno są porażką każdego biskupa - zaznaczył duchowny.
Autor: drud/mz / Źródło: TVN 24 Wrocław