Mieszkaniec Dolnego Śląska przez kilkanaście tygodni plądrował niezamieszkały dom. W budynku spędzał też noce. Gdy już wyniósł wszystko, co go interesowało, podłożył ogień. Runął dach budynku.
25-letni mieszkaniec gminy Rudna włamał się do domu, w którym nikt nie mieszkał. Ze środka - jak informuje policja - w ciągu kilkunastu tygodni wyniósł: przewody instalacji elektrycznej, gniazdka elektryczne, elementy miedziane, żeliwne i blaszane. - Jego łupem padł także obraz Matki Boskiej w ramie koloru złotego i ozdobne kraty zabezpieczające szybę drzwi wejściowych - przekazuje Sylwia Serafin z policji w Lubinie. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Najpierw tam spał, później podpalił
Jednak kradzież i włamanie to nie wszystko, co na swoim koncie - ma zdaniem policji - mężczyzna. - Podejrzany jest także o naruszenie miru domowego. Bez pozwolenia 81-letniej właścicielki korzystał z domu i nocował w nim. Podpalił też ubrania swoje i kobiety, a to doprowadziło do zapalenia się drewnianych elementów konstrukcji pomieszczenia i konstrukcji dachu pomieszczenia gospodarczego - wylicza Serafin. W wyniku pożaru dach częściowo się zawalił. Okazało się, że 25-latek przywłaszczył sobie też dwie poniemieckie płyty nagrobne. Mężczyzna usłyszał zarzuty. I do wszystkiego się przyznał. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Źródło: policja Lubin
Źródło zdjęcia głównego: policja Lubin