Prokuratura odwołuje się od wyroku w sprawie Piotra Rybaka, skazanego nieprawomocnie za spalenie kukły Żyda. Sąd pierwszej instancji wymierzył mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności. Jednak śledczy uważają, że kara jest niewspółmiernie wysoka do winy i dopatrują się w wyroku "braku w opisie czynu znamion przestępstwa". Chcą dla mężczyzny 10 miesięcy, ale ograniczenia wolności.
Sąd nie miał wątpliwości, że poprzez spalenie kukły symbolizującej Żyda mężczyzna nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
- Skoro spalił kukłę to w tych realiach oznacza tyle, że nawoływał do nienawiści wobec osób, które ta kukła wyrażała - uzasadniał sędzia Marek Górny. I dodawał: wyrok jest surowy, ponieważ był to czyn o wysokiej szkodliwości społecznej.
Wyrok "działaniem przeciw narodowi polskiemu"?
Wyrok sądu był surowszy niż żądała prokuratura. Podczas mowy końcowej prokurator podkreślała, że to co zrobił Rybak "posiadało jednoznaczną konotację związaną z eksterminacją Żydów poprzez ich spalenie" i że w kontekście wygłaszanych haseł była to "wypowiedziana wprost groźba". Wnioskowała jednak o znacznie łagodniejszą karę - 10 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych.
Decyzję sądu sam oskarżony nazwał "hucpą" i "działaniem przeciw narodowi polskiemu". - To hańba, że polski sędzia w polskim sądzie wydał wyrok skazujący patriotę - mówił. Zapewniał, że to co zrobił nie było nienawiścią w stosunku do nacji żydowskiej.
Prokuratura się odwołuje
22 grudnia z Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto do Sądu Okręgowego we Wrocławiu skierowano apelację w tej sprawie.
- Podniesiono tam dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył braku w opisie czynu znamion przestępstwa, a drugi niewspółmierności orzeczonej kary - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Oskarżyciel publiczny domaga się zmiany kary. Na taką, o jaką wnioskował wcześniej, czyli na 10 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych.
Dziennikarzom wrocławskiej "Gazety Wyborczej" udało się porozmawiać ze śledczymi z Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto. Ma panować tam przekonanie, że w sprawie Rybaka pojawiły się naciski. - Ani u nas, ani w prokuraturze okręgowej nie było żadnych zastrzeżeń wobec wyroku, jaki zapadł w sądzie - powiedział "Gazecie Wyborczej" jeden z prokuratorów.
Kto zdecydował?
Decyzja o sporządzeniu odwołania od wyroku sądu pierwszej instancji miała przyjść z Prokuratury Krajowej. Z informacji "Wyborczej" wynika, że było to "wydane na piśmie w formie polecenia służbowego". Jednak Piotr Kowalczyk, szef Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu dziennikarzom gazety powiedział, że decyzja należała do jego zastępcy, a Prokuratura Krajowa nie podejmowała w tej sprawie żadnych interwencji.
- Sprawa została poddana analizie i po niej zdecydowaliśmy, że konieczna jest apelacja. Decyzja o tym zapadła na szczeblu Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu. Prokuratura Krajowa nie zleciła opracowania apelacji w tej sprawie - mówi reporterce TVN24 Kowalczyk. W rozmowie podkreślał też, że prokuratorzy stoją na straży praworządności i zdarza się w ich praktyce "wywodzenie apelacji, również apelacji na korzyść oskarżonych".
Wiadomo, że apelacja nie dotarła jeszcze do sądu. - Dokumenty nie zostały jeszcze zarejestrowane. W tej sprawie nie wyznaczono jeszcze terminu - usłyszeliśmy w biurze prasowym sądu.
"To może być niedobry sygnał"
Wyrok został dobrze odebrany przez władze stolicy Dolnego Śląska. Wcześniej śledczych o incydencie na Rynku poinformował prezydent Wrocławia. Jak teraz magistrat komentuje decyzję prokuratury?
- Niezawisły sąd wydał wyrok przez wiele środowisk odebrany za surowy, ale sprawiedliwy. Teraz to może być niedobry sygnał dla tych wszystkich środowisk, które mowy nienawiści używają na co dzień. Co więcej, bardzo głośno posługują się nią na ulicach - komentuje Barbara Zielińska, dyrektor biura prasowego urzędu miejskiego we Wrocławiu.
Autor: tam/gp / Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: wroclaw.wyborcza.pl