Poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys, powołując się na prokuratorskie pismo, przedstawia nowe ustalenia w sprawie śmierci 34-latka z Lubina (woj. dolnośląskie). Ma z nich wynikać, że zgon mężczyzny został stwierdzony już na ulicy, bezpośrednio po policyjnej interwencji, a nie później w szpitalu, jak przekazywała wcześniej policja.
W piątek rano policjanci podjęli interwencję na ulicy Traugutta w Lubinie po zgłoszeniu ze strony matki, która poinformowała, że jej syn jest agresywny i rzuca kamieniami w okna budynków. Kobieta przekazała, że syn w ostatnim czasie nadużywał narkotyków.
W internecie opublikowano nagranie, na którym zarejestrowano fragment interwencji: widać na nim, jak przez kilka minut policjanci próbują obezwładnić mężczyznę, który leży na ziemi. Ten krzyczy i wyrywa się. Do dwójki funkcjonariuszy dołącza kolejny, a także mężczyzna w białej bluzie z plecakiem (prawdopodobnie policjant w cywilu). We czwórkę pochylają się nad leżącym 34-latkiem, próbują go obezwładnić. Po chwili przenoszą mężczyznę do radiowozu. Jednak nie udaje im się go tam umieścić. Mężczyzna leży na ulicy, przy radiowozie. W pewnym momencie przestaje krzyczeć i wyrywać się. Prawdopodobnie traci przytomność.
Jak przekazała następnie policja, mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. Policja informację o jego śmierci miała otrzymać dwie godziny później.
"Ratownik medyczny stwierdził zgon na ulicy, bezpośrednio po interwencji"
Wersję przekazywaną przez rzecznika dolnośląskiej policji od początku podawał w wątpliwość poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys, który zajął się sprawą śmierci 34-letniego mieszkańca Lubina.
- Według pisma prokuratury, która kieruje ciało do badania na sekcję, wynika, że ratownik medyczny stwierdził zgon tutaj, na ulicy Traugutta, bezpośrednio po interwencji. To wynika z pisma prokuratora w oparciu o informacje, jakie otrzymał od ratownika medycznego. W związku z tym zadajemy dzisiaj pytanie: jak w tym kontekście brzmią słowa rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, który stwierdził, że Bartek miał wszystkie czynności życiowe i został przewieziony karetką do szpitala? - mówił poseł Borys we wtorek na porannej konferencji prasowej przed siedziba lubińskiej policji.
Przytoczone przez parlamentarzystę słowa padły w poniedziałek na konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą KWP we Wrocławiu. Wojciech Jabłoński, rzecznik dolnośląskiej policji, tłumaczył wówczas:
Śledztwo prokuratury
Okoliczności zdarzenia wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Lubinie. Szefowa jednostki Magdalena Serafin nie chce na razie przekazywać szczegółowych informacji. Potwierdziła jedynie, że śledztwo zostało wszczęte w sprawie artykułu 155 Kodeksu karnego (nieumyślne spowodowanie śmierci) oraz artykułu 231 Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego).
Funkcjonariusze, którzy brali udział w interwencji, zostali już przesłuchani. Nie wydano decyzji o zawieszeniu ich w obowiązkach służbowych.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Marlena Najman