W trakcie spaceru ze swoimi psami zauważyły lisa uwięzionego w siatce odgradzającej młodnik. Wydawało się, że zwierzę nie żyje, ale okazało się, iż tylko udaje. Jedna z kobiet go odplątała. Lis wrócił na wolność.
Tradycyjnie, jak co weekend, Lusia i Ola spacerowały ze swoimi psami w lesie w Lędzinach niedaleko Opola. W pewnym momencie dostrzegły coś w zaroślach. Psy podbiegły do ogrodzenia. Ich właścicielki zauważyły lisa uwięzionego w jednym z otworów siatki.
Mrugnął
- On wyglądał jak martwy. Nogi miał rozłożone. Nawet okiem nie ruszył. Naprawdę myślałyśmy, że nie żyje, że może padł z głodu zawieszony na tym ogrodzeniu. Ale patrzyłyśmy. I po jakimś czasie oko mu mrugnęło. Jak zobaczyłyśmy oznaki życia, to już wiedziałyśmy, że tylko udawał martwego - relacjonuje Aleksandra Czechowska, wolontariuszka opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Jej koleżanka, długo się nie zastanawiając, zaczęła ręcznie odplątywać jedną łapę.
- Jak widać na filmie, moja przyjaciółka uwolniła łapę liska, a potem jeszcze butem delikatnie go przepchnęła. Piękny okaz, cały i zdrów, wrócił tam, gdzie jego miejsce - dodaje Czechowska.
Kobiety apelują do leśników o wymianę siatek przy młodniku na takie z mniejszymi otworami, które nie będą stanowić zagrożenia dla dzikich zwierząt.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Opole