Jarosław Obremski, wojewoda dolnośląski, przekonuje, że podlegające mu instytucje w odpowiednim czasie i właściwie zareagowały na sytuację w Odrze. - Jeśli będziemy znali przyczynę, to być może odpowiemy sobie na pytanie, czy można było coś zrobić, żeby temu zapobiec - mówił reporterce TVN24. I dodawał, że "słowa nie ratują ryb".
Wojewoda dolnośląski na briefingu prasowym poinformował, że zrzuty zasolonej wody przez KGHM tego lata są o połowę mniejsze niż przed rokiem. Jak zwrócił uwagę, KGHM musi dostosowywać je do poziomu wody w rzece. - Zaprzestanie tych zrzutów może powodować katastrofę dla kopalni, dla Żelaznego Mostu (zbiornika koło Polkowic - przyp. red.). Możemy balansować, ale to nie jest bardzo szeroki zakres oddziaływania. KGHM zachowuje się w sposób odpowiedzialny - powiedział.
Jego zdaniem tegoroczne zrzuty nie miały kluczowego wpływu na stan wody w Odrze. - Kładąc głowę pod topór: uważam, że wpływ był nieistotny (…) w zasolenie Odry na całym odcinku - powiedział reporterce TVN24.
Dodał, że całkowite zaniechanie zrzutów z oczyszczalni ścieków jest nierealne. - Jeżeli zaprzestaniemy, to w takich zakładach - łącznie z KGHM - oznacza to zaprzestanie produkcji - podkreślił. Zwrócił też uwagę, że zatrzymanie na przykład wody na wrocławskiej oczyszczalni ścieków, która także zrzucana jest zasolona, mogłoby doprowadzić do katastrofy.
Wojewoda dolnośląski: sztab jest tylko nazwą zwyczajową, słowa nie ratują ryb
Wojewoda odniósł się też do zarzutów o opieszałość działań podległych mu instytucji. Nie zgodził się z tym zarzutem, oceniając ich ruchy dobrze. Jego zdaniem wszystkie procedury zostały prawidłowo przeprowadzone i w odpowiednim czasie. - Do instytucji zespolonych (podległych wojewodzie - przyp. red.), do zarządzania kryzysowego, trudno stawiać jakikolwiek zarzut. Problem jest taki, że mamy katastrofę ekologiczną na Odrze. Ponieważ jest problem z określeniem przyczyny, trudno jest powiedzieć, jakie działania mogły być zrealizowane, by im przeciwdziałać - stwierdził.
Jak wyjaśnił, na początku szukano zakładu, który miałby zrzucać do wody toksyny, co się nie udało. Potem wykluczono jednak tę przyczynę. Poinformował też, że sprawdził, czy nie spuszczono ze zbiorników zbyt małej ilości wody. - Problem jest taki, że są instrukcje eksploatacyjne poszczególnych zbiorników i pole manewru było stosunkowo małe, bo były niskie poziomy w tych zbiornikach - wyjaśnił.
Czytaj też: Lubnauer: RCB pytało, czy wysłać alerty, ale dostawało odpowiedź, że nie ma potrzeby, bo nie ma zagrożeń
Jego zdaniem sztabu kryzysowego nie powołano zbyt późno. - Sztab jest tylko nazwą zwyczajową, polegającą na tym, że jest spotkanie różnych i służb i ustalane są działania. Z tego co wiem, pan wojewoda Kresa (Jarosław Kresa, wicewojewoda dolnośląski, zastępujący Obremskiego podczas urlopu - red.) codziennie organizował spotkania i pewne rzeczy konsultował. W takim rozumieniu sztaby były od początku kryzysu - tłumaczył się Obremski.
I dodał: - Za czasów PRL-u jak pojawiał się jakikolwiek problem zwoływano plenum i sztab. Sztab sam w sobie nie rozwiązuje problemów. Pytanie istotne jest takie: czy dochodziło do spotkań wszystkich istotnych graczy, którzy mogli sobie z tym problemem poradzić. To sprawdzałem. Były te spotkania, były regularne, możemy je nazwać sztabem.
Zdaniem Obremskiego podlegające mu instytucje nie popełniły żadnego błędu. - Słowa nie ratują ryb, ratuje te ryby jakieś działanie - podkreślił.
Jarosław Obremski: kluczowe poznanie przyczyny katastrofy
Jak dodał, kluczowe jest poznanie przyczyny aktualnej sytuacji.
- Jeśli będziemy znali przyczynę, to być może odpowiemy sobie na pytanie, czy można było coś zrobić, żeby temu zapobiec. Ponieważ mamy problem z ustaleniem przyczyny - w tej chwili jest ta kwestia alg - być może będziemy mieli na przyszłość jakiś element co można poprawić. Natomiast wydaje się - i tylko takie jest uczciwe podejście do sprawy - że na bazie danych, które mieliśmy, 1, 5 i 10 sierpnia, nie było żadnego konstruktywnego pomysłu, który by przeciwdziałał temu co się zdarzyło. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z istotnym czynnikiem naturalnym - wyjaśniał.
Czytaj też: Złote algi w Odrze. Ekspertka: wydzielają potężne toksyny, a w rzece mogą być też inne trucizny
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24