- Kara ma pełnić rolę wychowawczą – uzasadniał sędzia skazując na 5,5 roku więzienia 22–letniego Stefana W. Mężczyzna przed rokiem, używając broni, napadł w ciągu miesiąca na cztery banki w Gdańsku. Zrabowane pieniądze mężczyzna wydawał na grę w kasynach, taksówki i podróże.
Poza karą więzienia sąd orzekł też wobec Stefana W. karę grzywny w wysokości 4 tysięcy zł. Mężczyzna musi także oddać zrabowane pieniądze i zapłacić po 5 tysięcy zł trzem pracownicom banków, które obrabował.
- Osoby te ucierpiały psychicznie, napady były dla nich traumatycznym przeżyciem – uzasadnił decyzję sędzia Radomir Boguszewski. Zaznaczył, że u jednej z kobiet trauma była tak silna, że - wezwana przez sąd na świadka - chciała uciec z sali rozpraw, aby tylko nie spotkać się z oskarżonym, a następnie przez cały czas składania zeznań nie mogła powstrzymać się od płaczu.
Kara wychowawcza
Uzasadniając wymiar kary więzienia, sędzia zaznaczył, że – z uwagi na młody wiek oskarżonego, zasądzone 5,5 roku ma pełnić przede wszystkim rolę wychowawczą. - Sąd nie zapomniał jednak przy tym, że oskarżony dopuścił się jednego z najpoważniejszych przestępstw wymienianych w polskim prawie – powiedział sędzia przypominając także, że oskarżony przyznał się do winy.
Za udział w napadach W. groziło nawet do 15 lat więzienia. Prokuratura żądała dla niego kary 5 lat i 3 miesięcy za kratkami.
Prokuratora oskarżyła Stefana W. o dokonanie czterech napadów na placówki bankowe. Wszystkie rabunki miały miejsce w ciągu miesiąca - na przełomie maja i czerwca ub. roku. Zamaskowany dzięki okularom przeciwsłonecznym W. zastraszał pracowników banków bronią: w jednym przypadku był to pistolet gazowy, w trzech innych - pistolet alarmowy na naboje hukowe. Podczas jednego z rabunków mężczyzna dla postrachu wystrzelił w sufit.
„Na taksówki, jedzenie i kasyno”
Z wyjaśnień mężczyzny wynika, że nigdzie nie pracował, a żył z pieniędzy ze spadku po ojcu oraz pomocy rodziny. Gdy zabrakło mu pieniędzy, wpadł na pomysł zdobywania ich, napadając na banki. Do napadów przygotowywał się, oglądając filmy kryminalne. Z miejsc rabunków uciekał taksówkami z pobliskich postojów.
Zrabowane przez W. kwoty nie były wysokie: od 2,5 tys. do 6,8 tys. zł. Pieniądze te mężczyzna wydawał – jak sam mówił, "na taksówki, jedzenie i kasyno". Wybrał się też na wycieczkę do Warszawy, gdzie zatrzymał się w ekskluzywnym hotelu oraz na kilkudniową wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie.
Stefana W. zatrzymano 12 czerwca ubiegłego roku na gorącym uczynku, tuż po czwartym napadzie. Było to efektem pracy operacyjnej gdańskich funkcjonariuszy, w tym specjalnej grupy, którą powołano, aby ustalić sprawców serii napadów na banki, do których dochodziło w mieście.
Niecałe dwa lata dla wspólnika
Obok W. w tej samej sprawie sądzony był jego znajomy - Tobias Ł., który został oskarżony przez prokuraturę o pomoc w jednym – ostatnim - napadzie. W pobliżu placówki, którą W. zamierzał okraść, nie było postoju taksówek i W. poprosił znajomego o zamówienie taksówki i podjechanie nią w pobliże miejsca rabunku. Ł. miał świadomość, czym się zajmuje jego znajomy, dlatego został oskarżony o współudział.
Sąd orzekł w czwartek wobec Tobiasa Ł. karę roku i 10 miesięcy więzienia. Jak zaznaczył sędzia Boguszewski, sąd zdecydował się w tym przypadku na nadzwyczajne złagodzenie kary, podyktowane m.in. faktem, że mężczyzna przyznał się i wyraził skruchę.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/ec / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk