Mężczyzna, który w nocy z 14 na 15 grudnia wjechał w słup na al. Hallera w Gdańsku, usłyszał zarzuty. Teraz grozi mu utrata prawa jazdy i grzywna.
Zderzenie samochodu ze słupem zarejestrowała kamera monitoringu przemysłowego. Na nagraniu widać jak doszło do groźnie wyglądającej kolizji.
Jak poinformowała policja, na miejscu tego zdarzenia funkcjonariusze zastali mężczyznę, który twierdził, że to nie on prowadził auto. Został wylegitymowany i puszczony do domu. Nie sprawdzono jego stanu trzeźwości.
Po przeanalizowaniu monitoringu policjanci stwierdzili jednak, że zostali oszukani.
Zatrzymano mu prawo jazdy
- Przeprowadziliśmy analizę monitoringu i okazało się, że wersja, którą przedstawił 33-latek, nie jest prawdziwa. Mężczyzna stawił się na wezwanie i usłyszał zarzut spowodowania kolizji w ruchu drogowym - mówiła w rozmowie z tvn24.pl podkom. Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
- Policjanci zatrzymali jego prawo jazdy, a sprawę skierowali do sądu. Mężczyźnie grozi do 5 tys. zł kary i utrata prawa jazdy na czas od 6 miesięcy do 3 lat – dodaje.
Niebezpiecznie na przejściu
Wszystko działo się tuż przy przejściu dla pieszych w al. Hallera w Gdańsku, na którym w krótkim czasie doszło do dwóch poważnych potrąceń, zarejestrowanych przez monitoring.
Będą zabezpieczenia
Po tych wydarzeniach Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku powołał specjalną komisję ds. bezpieczeństwa i organizacji ruchu, która postanowiła, że w najbliższym czasie przy tym przejściu będą ustawione dwa aktywne znaki "przejście dla pieszych" z pulsującym światłem. Pojawią się również punktowe elementy odblaskowe, przez kierowców kojarzone, jako tzw. kocie oczka, które mają własne źródło światła i nadają sygnał. Czytaj więcej.
Autor: ws/mz/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: udostępnione przez SATLAND Gdańsk