Dyskusja nad wnioskiem Senatu odbywała się za zamkniętymi drzwiami, musiała być zacięta, bo początkowo informowano, że decyzja zostanie podjęta do godziny 13.00. Ostatecznie ogłoszono ją o 16.00.
"21 za 11 przeciw"
Senat poparł wniosek Minister Kultury i Szkolnictwa Wyższego i zarekomendował odwołanie rektora prof. Antoniego Bukaluka.
- Za odwołaniem rektora było 21 członków senatu, przeciw - 11 i dwóch wstrzymało się od głosu. Kolegium elektorów ma zebrać się 3 grudnia, ale wcześniej trzeba przeprowadzić wybory uzupełniające do kolegium, gdyż część osób ze składu odeszła z uczelni m.in. studenci, którzy skończyli studia - powiedział PAP dr Mieczysław Karol Naparty, rzecznik UTP.
Kolegium elektorów to grono, które wybrało rektora i jest władne go odwołać.
Według byłej już minister Leny Kolarskiej-Bobińskiej to rektor odpowiada za bezpieczeństwo, a właśnie na rażące zaniedbania procedur bezpieczeństwa podczas organizacji imprezy wskazują ministerialni urzędnicy.
Szefowa MNiSW chce dymisji rektora po tragedii na uczelni w Bydgoszczy
Zarzuty dla 20-latki
Tymczasem prokuratura prowadząca postępowanie w sprawie tragedii postawiła jak dotąd zarzuty tylko jednej osobie - 20-letniej przewodniczącej samorządu studenckiego Ewie Ż.
Śledczy zarzucili jej, że jako organizator imprezy masowej nie zachowała zasad ostrożności i nie dopełniła obowiązków, które na niej ciążyły.
Raport uczelni: nawarstwiło się wiele złych decyzji
Tuż po tragedii rektor uczelni powołał specjalną komisję, która po rozmowach z 30 osobami przygotowała raport dotyczący tragicznych wydarzeń podczas studenckiej imprezy. Dokument trafił do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Komisja nie zajmowała się formułowaniem zarzutów ani ustalaniem winnych. To kwestie, które będzie rozstrzygać prokuratura. Komisja badała jak zorganizowano imprezę i co działo się w jej trakcie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nawarstwiło się wiele złych decyzji, może i zaniedbań - mówił reporterowi TVN24 dr Mieczysław Naparty, rzecznik Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy.
Raport komisji potwierdził też wcześniejsze ustalenia śledczych, że drzwi pod łącznikiem były zamknięte. - Gdyby były otwarte, do tej tragedii najprawdopodobniej by nie doszło - powiedział Naparty. Kto za to odpowiada? Tego komisja już nie ustaliła. Jak podkreślił dr Naparty, to już zadanie prokuratury.
Raport ws. studenckiej imprezy w Bydgoszczy
Zginęły trzy osoby
Tragedia wydarzyła się w nocy z 14 na 15 października podczas otrzęsin na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym. W łączniku pomiędzy dwoma budynkami, w których odbywała się impreza, skupiło się wiele osób i w pewnym momencie zaczęły się tratować. Bezpośrednio po wypadku hospitalizowanych zostało kilkunastu uczestników imprezy, z których dwie zmarły. Krótko po przewiezieniu do szpitala zmarła 24-letnia studentka, a po trzech dniach, również w szpitalu, zmarł 19-letni student. 1 listopada zmarła kolejna osoba poszkodowana podczas imprezy - 20-letnia studentka. Kilkanaście osób było rannych.
Dlaczego doszło do tragedii?
Z ustaleń śledztwa wynika, że otrzęsiny były tzw. imprezą masową i nie mają tu zastosowania przepisy dotyczące uczelni, bo od uczestników pobierano opłaty. W tej sytuacji konieczne było wystąpienie o pozwolenie do prezydenta miasta, a także otrzymanie opinii straży pożarnej, powiadomienie policji, zapewnienie obecności służb medycznych.
W śledztwie ustalono też, że jedyne drzwi ewakuacyjne w budynku, gdzie odbywały się otrzęsiny, były zamknięte. Według ustaleń policji w imprezie na UTP brało udział ok. 1,2 tys. studentów. Władze uczelni informowały, że w imprezie uczestniczyło ok. tysiąca osób, a jednocześnie w budynkach mogło przebywać ok. 700-800 osób.
Podczas imprezy tłum wpadł w panikę:
Ten przeraźliwy krzyk oddaje wszystko. Żałoba na uczelni po otrzęsinach
Tragedia na imprezie studenckiej
Tragedia na imprezie studenckiej
Autor: md/i / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24