Ruszył proces Marka Ł., chirurga onkologa oskarżonego o molestowanie swoich pacjentek podczas badań w latach 2006-2017. Prokuratura zarzuca mu popełnienie 120 przestępstw na szkodę 88 pokrzywdzonych. Lekarzowi grozi do 12 lat więzienia. - Nie przyznaje się konsekwentnie, bo nie ma do czego się przyznawać - twierdzi obrona Marka Ł.
W czwartek Marek Ł. stanął przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe w Gdańsku. Ze względu na charakter sprawy sąd wyłączył jawność procesu.
Oskarżonym jest 67-letni Marek Ł., chirurg onkolog, któremu prokuratura zarzuciła popełnienie 120 czynów przeciwko wolności seksualnej. Zdaniem śledczych, w dziesięciu przypadkach onkolog miał podstępem dopuścić się gwałtu na kobietach. Pozostałe postawione mu zarzuty dotyczyły doprowadzenia pacjentek podstępem do poddania się innej czynności seksualnej. W jednym przypadku poszkodowaną była dziewczynka mająca mniej niż 15 lat.
Nie przyznaje się do winy
- Nasze zarzuty są sporządzone przede wszystkim w oparciu o zeznania pokrzywdzonych - mówiła w czwartek przed rozpoczęciem rozprawy Anita Radecka z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Dodała, że zdaniem biegłych powołanych przez prokuraturę, badania, które wykonywał Marek Ł. były przeprowadzone nieprawidłowo.
- Całość zdarzenia miała charakter wprowadzenia w błąd, podstępu, wykorzystania nieświadomości pokrzywdzonych w pewnym stopniu co do tego, jak powinno wyglądać badanie - tłumaczy Radecka. - Badania były nieprawidłowo przeprowadzane. Były sprzeczne z jakimikolwiek standardami - dodała.
Andrzej Krysiewicz, obrońca Marka Ł. powiedział przed rozprawą, że jego klient nie przyznaje się do winy. - Nie przyznaje się konsekwentnie, bo nie ma do czego się przyznawać - stwierdził.
- Badanie prowadzi się według określonych procedur. Za dużo powiem, jeżeli stwierdzę, że gdyby dochodziło do nieprawidłowości, to była szansa na miejscu od razu poinformować i recepcjonistkę, i siedzące panie w poczekalni. Do niczego takiego nie doszło, dopiero w późniejszym okresie - dodał.
88 poszkodowanych kobiet
Do zarzuconych oskarżonemu czynów miało dojść między 2006 a 2017 rokiem podczas badań, głównie onkologicznych. Postępowanie w tej sprawie wszczęto w 2014 roku, kiedy do organów ścigania zgłosiła się jedna z pacjentek lekarza. Sprawą zajęli się gdańscy policjanci. Ustalili personalia i przesłuchali około 3,7 tysiąca pacjentek. Po tym, jak media poinformowały o zatrzymaniu onkologa (doszło do tego w lutym 2017 r.), niektóre kobiety zgłaszały się też do funkcjonariuszy z własnej woli. Pokrzywdzone przesłuchiwane były przed sądem w obecności biegłego psychologa. Biegły potwierdził wiarygodność pokrzywdzonych. Po zatrzymaniu lekarza Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wystąpiła o jego tymczasowe aresztowanie, jednak sąd uznał, że wystarczającym środkiem zapobiegawczym będzie dozór policyjny, poręczenie majątkowe w wysokości 20 tysięcy złotych i zawieszenie w wykonywaniu zawodu chirurga onkologa.
Markowi Ł. grozi do 12 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MAK/ ks / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24