Była żoną szejka z dubajskiej rodziny królewskiej, obawia się aresztu. W tle oskarżenia o porwanie

Zejnab Dżawadli na początku lat 2000 odnosiła sukcesy w gimnastyce
"Wkrótce zamierzam jakoś stąd uciec" - mówi Latifa, córka emira Dubaju. Nagranie archiwalne
Źródło: Youtube / Escape from Dubai
Była żona członka dubajskiej rodziny królewskiej Zejnab Dżawadli obawia się, że może zostać aresztowana. Jej były mąż złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa, oskarżając ją o porwanie ich trzech małych córek.
Kluczowe fakty:
  • Zejnab Dżawadli od 2019 roku toczy batalię z byłym mężem, szejkiem Sajedem bin Maktumem bin Raszidem Al Maktumem, bratankiem emira Dubaju, o trójkę ich dzieci.
  • Do ostatniego starcia pary doszło 8 listopada, kiedy zdaniem szejka kobieta porwała dzieci, zaś jej zdaniem była to jej ostatnia szansa na bycie z nimi.
  • Prawnik kobiety przypomina o innych historiach kobiet powiązanych z dubajską rodziną królewską.

Zejnab Dżawadli to była międzynarodowa gimnastyczka z Azerbejdżanu, której mężem od 2015 do 2019 roku był szejk Sajed bin Maktum bin Raszid Al Maktum, bratanek obecnego emira Dubaju, Mohameda bin Raszida Al Maktuma. Od czasu rozwodu para toczy batalię o dzieci. Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny w ostatnich tygodniach, kiedy trzy córki pary (w wieku dziewięciu, siedmiu i sześciu lat) przechodziły z rąk do rąk między rodzicami, a każda ze stron oskarżała drugą o porwanie. Dżawadli może również zostać aresztowana za e-przestępczość po tym, jak transmitowała na żywo ostatnie starcie z byłym mężem.

Zejnab Dżawadli na początku lat 2000 odnosiła sukcesy w gimnastyce.
Zejnab Dżawadli na początku lat 2000 odnosiła sukcesy w gimnastyce.
Źródło: TATYANA ZENKOVICH/PAP/EPA

Dżawadli o "ostatniej szansie"

W wiadomości wideo do swojego brytyjskiego prawnika, Davida Haigha, Dżawadli stwierdziła, że wierzyła, że była to jej "ostatnia szansa na to, żeby być ze swoimi dziećmi, bo nie pozwolą jej ich więcej zobaczyć". - Dlatego zaczęłam transmisję na żywo i wzywałam o pomoc - dodała.

Dżawadli nagrała wiadomość ze swojego domu w Dubaju, gdzie, jak mówi, ona i jej trzy córki ponownie są odizolowane, odkąd zabrała je ze sobą po tym, gdy przez kilka tygodni przebywały z ojcem. Do tego czasu sprawowała ona faktyczną opiekę nad dziećmi na mocy umowy, którą, jak twierdzi, zawarła z władcą Dubaju, szejkiem Mohammedem bin Rashidem Al Maktumem, w 2022 roku. Umowa ta jej zdaniem gwarantowała jej opiekę nad dziećmi do ukończenia przez nie 18. roku życia, a także zapewniała dom i inne świadczenia. Koszty ich edukacji pokrywał ojciec. W zamian, według jej prawnika, musiała podpisać dokumenty, w których zobowiązała się m.in. do tego, że nie będzie już rozmawiać z mediami na temat swojej sytuacji i nie będzie prowadzić transmisji na żywo w internecie.

Późniejszy wyrok sądu przyznał opiekę nad dziećmi szejkowi Sajedowi, ale Dżawadli twierdzi, że otrzymała zapewnienia od osób zaangażowanych w jej sprawę, że umowa z władcą Dubaju nie zostanie naruszona. Taka sytuacja utrzymywała się aż do ostatnich dwóch miesięcy.

Szejk Sajed bin Maktum bin Raszid Al Maktum
Szejk Sajed bin Maktum bin Raszid Al Maktum
Źródło: ARMANDO BABANI/PAP/EPA

Starcie w ośrodku opieki i oskarżenia o porwanie

Wtedy podczas jednej z wizyt dzieci u szejka kobieta otrzymała od niego informację przez dubajską policję, w której została poinformowana, że dzieci nie zostaną jej oddane tego dnia. Przez kilka tygodni nie wiedziała, co się z nimi dzieje, nie otrzymywała żadnych informacji. Przyznano jej prawo do trzygodzinnego spotkania z córkami w ośrodku opieki nad dziećmi, gdzie udała się ze swoim kierowcą 8 listopada. Jak twierdzi, kiedy weszła do ośrodka, jej dzieci tam nie było. Zobaczyła je wychodząc. Miały biec w jej kierunku krzycząc: "mamo, zabierz nas stąd". Wtedy miała powiedzieć kierowcy, aby zamknął drzwi w aucie i zabrał dzieci z ośrodka.

Relacjonowała, że ich auto zostało zablokowane przez samochody osób pracujących dla jej byłego męża. Wtedy zdecydowała, że uruchomi transmisję na żywo w sieci, aby tam prosić o pomoc. Wiedziała, że w ten sposób łamie podpisaną z władzami kraju umowę i może zostać aresztowana, ale uznała to za jedyny sposób. Od tamtej pory jest z dziećmi w domu w Dubaju i nie wychodzi obawiając się zatrzymania. Jej trzy córki nie chodzą do szkoły.

Punkt widzenia szejka Saeeda można wywnioskować z sądowych zeznań - pisze BBC. Przedstawia on inną wersję wydarzeń z 8 listopada, oskarżając byłą żonę o umieszczenie dzieci w aucie siłą z pomocą kierowcy i porwanie ich. Jego zdaniem Dżawadli publikowała też w mediach społecznościowych nagrania, w których miała "obrażać i zniesławiać" jego, jak również państwo, i naruszać lokalne prawo. Wcześniej prawnicy reprezentujący szejka Sajeda twierdzili w sądzie, że Dżawadli jest nieodpowiedzialną matką, która nie posyłała córek do szkoły, mieszkała w miejscu nieodpowiednim dla dzieci przebywając w hotelu oraz że naraziła zdrowie najmłodszej dziewczynki na niebezpieczeństwo. Kobieta odrzuciła te oskarżenia, a jej zespół prawny przedstawił w sądzie dowody przeciwne. Jej prawnik zwraca uwagę, że istniały podobne sprawy dotyczące byłych żon członków dubajskiej rodziny królewskiej lub innych kobiet z rodziny. On sam był zaangażowany w kilka z nich.

Inne sprawy kobiet powiązanych z rodziną królewską

Przykładem może być księżniczka Hadża bint al-Husejn, była żona szejka Mohammeda bin Rashida Al Maktum, a dokładniej najmłodsza z jego sześciu żon, która trzy miesiące po ucieczce do Londynu wraz dwójką dzieci złożyła w sądzie wniosek o ochronę oraz ustanowienie kurateli nad niepełnoletnimi dziećmi. Kiedy uciekała ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w 2019 roku, mówiła, że obawiała się o swoje życie. Trzy lata później wygrała batalię w sądzie w Wielkiej Brytanii, który przyznał jej pełną opiekę nad dwójką dzieci.

CZYTAJ WIĘCEJ: Emir Dubaju ma zapłacić byłej żonie 554 miliony funtów. Sąd ocenił, że tyle da bezpieczeństwo Hadży i jej dzieciom

Księżniczka Hadża wyjaśniała, że na zlecenie szejka zastraszano ją, co miało mieć związek po części z romansem, jaki miała ze swoim ochroniarzem, a po części z tym, że nabierała podejrzeń co do losu dwóch córek szejka z innego małżeństwa - Latify i Szamsy - których od dawna nie widziano i które rzekomo miały przebywać w bezpiecznym miejscu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Oprogramowanie Pegasus w telefonie księżniczki. Sąd: jej śledzenie zlecił emir Dubaju

W toku wyjaśnień sądowych sędziowie ustalili, że w 2000 roku Szamsa uciekła od rodziny w czasie wakacji w Anglii, ale dwa miesiące później została schwytana przez agentów szejka, po czym podano jej środek usypiający i wywieziono ją poprzez Francję do Dubaju.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sąd: szejk Mohammed zlecił uprowadzenie córek, torturowanie jednej z nich i zastraszanie byłej żony

Dwa lata później próbę ucieczki podjęła jej młodsza siostra Latifa. Po schwytaniu jej na granicy z Omanem przez trzy lata była więziona i torturowana. W 2018 roku jeszcze raz spróbowała uciec, również bez powodzenia.

Czytaj także: