Składają pozew, bo rozpoczęto usuwanie kont. "To jak z książki Orwella"

shutterstock_2564758397
Nastolatkowe w Australii nie mogą korzystać z mediów społecznościowych. Pierwszy taki zakaz na świecie
Źródło: Ada Wiśniewska/Fakty po Południu TVN24
Dwoje australijskich 15-latków twierdzi, że zakaz korzystania z mediów społecznościowych jest niezgodny z konstytucją, ponieważ ogranicza "domniemane prawo nastolatków do wolności komunikacji politycznej". Zwrócili się, wraz z grupą aktywistów, do Sądu Najwyższego z wnioskiem o zablokowanie ustawy.

W Australii 10 grudnia ma wejść w życie zakaz korzystania z mediów społecznościowych dla dzieci i nastolatków do 16. roku życia. Konta na portalach takich jak YouTube, TikTok, Snapchat, Facebook czy Instagram są stopniowo usuwane. Zdezaktywowanych ma zostać nawet milion.

Wprowadzanie nowego prawa jest uważnie obserwowane na całym świecie. Rząd Australii uznał, że jest ono konieczne, by chronić dzieci przed szkodliwymi treściami i algorytmami.

Nastolatki przeciwko nowemu prawu

Dwa tygodnie przed wejściem w życie tego pierwszego na świecie prawa do australijskiego Sądu Najwyższego wpłynęła skarga konstytucyjna przeciwko rządowej ustawie, podaje agencja Reutera. Złożona została przez grupę aktywistów Digital Freedom Project wraz z dwójką wymienionych w dokumencie 15-latków, Noah Jonesem i Macy Neyland.

W oświadczeniu wydanym w środę grupa twierdzi, że nowe przepisy są "rażąco przesadne" i naruszają "konstytucyjne prawo do wolności komunikacji politycznej"

Prezes Digital Freedom Project, John Ruddick, członek Partii Libertariańskiej w wyższej izbie parlamentu Nowej Południowej Walii, stwierdził, że zakaz jest "nieproporcjonalny" i przenosi odpowiedzialność rodzicielską na rząd oraz "niewybieranych biurokratów". - Ten zakaz stanowi bezpośredni atak na prawo młodych ludzi do swobodnej komunikacji politycznej - stwierdził w oświadczeniu.

Noah Jones i Macy Neyland zostali wymienieni w pozwie jako "reprezentatywni" członkowie grupy objętej zakazem. Macy Neyland stwierdziła, że młodzi ludzie - tacy jak oni - to "wyborcy jutra" i nie powinni być uciszani. - To jak z książki Orwella "Rok 1984" i to mnie przeraża - cytuje jej wypowiedź Reuters. Jones z kolei komentował, że nastolatkowie chcą "być wykształceni, silni i obeznani z naszym cyfrowym światem", podaje australijski portal ABC. Chłopak zaznaczył, że młodzi są rozczarowani "leniwym rządem", a dzieci powinno się chronić "za pomocą zabezpieczeń, a nie uciszania".

Minister: nie damy się zastraszyć

Po tym, jak poinformowano o wszczęciu postępowania sądowego w związku ze złożonym pozwem, Anika Wells, szefowa resortu komunikacji powiedziała w środę parlamencie, że "centrolewicowy rząd, z premierem Anthonym Albanese na czele, nie da się zastraszyć groźbami ani pozwami". - Pomimo faktu, że otrzymujemy groźby i pozwy sądowe od osób kierujących się ukrytymi motywami, rząd Albanese z Partii Pracy niezmiennie stoi po stronie rodziców, a nie platform - mówiła. - Nie damy się zastraszyć wielkim firmom technologicznym - podkreślała.

Jak podaje agencja Reutera, według doniesień australijskich mediów również YouTube zagroził wniesieniem skargi do Sądu Najwyższego. Za brak dostosowania do nowego prawa firmom grozi kara do 50 milionów dolarów australijskich.

Czytaj także: