Sąd apelacyjny w Aix-en-Provence podtrzymał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu dla byłego elektryka Pabla Picassa i jego żony oskarżonych o to, że nieuczciwie weszli w posiadanie ponad 270 prac artysty, które przez 40 lat przechowywali w garażu.
Obecnie 77-letni Pierre Le Guennec i jego żona Danielle usłyszeli wyrok sądu pierwszej instancji w tej sprawie w 2015 roku. Małżonkom zarzuca się, że skłamali w sprawie pochodzenia dzieł. Le Guennec twierdził bowiem, że Picasso i jego żona Jacqueline podarowali mu dzieła przed śmiercią artysty w 1973 roku, w formie podziękowania za oddaną pracę, ale sędziowie nie dali wiary tym tłumaczeniom. W procesie odwoławczym Le Guennec zmienił natomiast wersję i oświadczył, że otrzymał kolekcję od wdowy po malarzu, która poprosiła go - jak utrzymywał - aby je ukrył, a następnie odzyskała większość prac, pozostawiając mu torbę ze 180 pracami - rysunkami, litografiami i kolażami - oraz notatnikiem zawierającym 91 szkiców. Prace datowane są na lata 1900-1932. Francuz pracował u Picassa jako elektryk przez ostatnie trzy lata jego życia.
"Wykluczone"
Istnienie prac, które nie były ani podpisane, ani zinwentaryzowane w chwili śmierci artysty, zostało ujawnione, gdy Le Guennec na początku 2010 roku zwrócił się do syna malarza Claude'a Picassa z prośbą o potwierdzenie autentyczności tej kolekcji. Ten wykluczył, by jego ojciec mógł kiedyś komuś podarować tak dużą liczbę dzieł. - Możemy jedynie wyrazić satysfakcję, że wersja, którą podajemy od początku, została uznana - powiedział w piątek adwokat Claude'a Picassa, Jean-Jacques Neuer. Przy okazji procesu w pierwszej instancji syn Picassa tłumaczył, że jego ojciec był znany ze swej szczodrości, ale darowane dzieła zawsze opatrywał nazwiskiem, datą i dedykacją. Dzieła przeleżały 37 lat w garażu małżeństwa Le Guennec w miejscowości niedaleko Mougins w departamencie Alpy Nadmorskie, na południu Francji, gdzie Picasso mieszkał przez 12 lat do śmierci.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia GNU Free Documentation License