Generał Prayut Chan-ocha, przywódca junty, która obaliła rząd w Tajlandii powiedział, że jeśli w kraju zapanuje pokój i uda się wdrożyć reformy, to wybory odbędą się za 14 miesięcy. Wcześniej - stwierdził - należy opracować tymczasową konstytucję i powołać rząd.
Chan-ocha przedstawił w wystąpieniu telewizyjnym trzyetapowy plan przywracania w kraju demokracji: dwa do trzech miesięcy zajmie stabilizowanie kraju, przejęcie kontroli nad administracją, zapewnienie bezpieczeństwa oraz "promowanie pojednania" narodowego. Potem blisko rok ma potrwać opracowanie zarysu konstytucji oraz powołanie rządu tymczasowego. Dopiero po spełnieniu tych warunków można będzie rozpisać wybory. - Zbyt wiele czasu straciliśmy na konflikty - powiedział generał i dodał, że aby plan przywracania demokracji się powiódł, wszystkie strony konfliktu muszą się porozumieć i współpracować.
Demonstracje na ulicy
Również w piątek przeciwnicy junty wezwali do zorganizowania w niedzielę demonstracji, przeciwstawiając się tym samym zakazowi zgromadzeń politycznych. - Władze podejmą wszelkie przewidziane prawem kroki przeciw tym, którzy przeciwstawiają się (przewrotowi). Nie możemy tolerować takich sytuacji - ostrzegł rzecznik armii pułkownik Winthai Suvaree.
Armia przejęła władzę
Junta, oficjalnie nazywana Narodową Radą Pokoju i Porządku, przejęła władzę 22 maja, po ponad siedmiu miesiącach coraz gwałtowniejszych antyrządowych protestów. Mimo wprowadzenia przez armię stanu wyjątkowego i godziny policyjnej, w kraju jest spokojnie, a turyści nadal przyjeżdżają do nadmorskich kurortów Tajlandii - pisze AP. W poniedziałek generał Chan-ocha otrzymał formalne poparcie króla Bhumibola Adulyadeja jako przywódca rządzącej rady wojskowej. W środę junta ogłosiła plany stworzenia w całym kraju "centrów pojednania", gdzie ludziom mają być tłumaczone powody, dla których wojskowy przewrót był konieczny. Nie podano szczegółów. Również w środę generał Chan-ocha po raz pierwszy spotkał się z zespołem doradców złożonym z byłych ministrów, przedstawicieli agencji rządowych i armii w celu omówienia podziału obowiązków.
Przejęcie władzy "konieczne"
Armia twierdzi, że przejęcie przez nią władzy było konieczne ze względu na przeciągający się kryzys polityczny między obalonym rządem a jego przeciwnikami. Przejmując władzę, wojsko zawiesiło konstytucję i rozwiązało obie izby parlamentu. Kryzys w Tajlandii pogłębił się, gdy na początku maja Trybunał Konstytucyjny usunął ze stanowiska oskarżaną o nepotyzm premier Yingluck Shinawatrę oraz dziewięciu jej ministrów. Nie zadowoliło to demonstrantów, gdyż szefową rządu zastąpił inny polityk z rządzącej Partii dla Tajów (PdT), Niwattumrong Boonsongpaisan. Antyrządowi demonstranci zażądali dymisji reszty gabinetu.
Autor: kło//rzw / Źródło: PAP