Martina Patti zabiła swoją pięcioletnią córkę, Elenę Del Pozzo, używając noża kuchennego. Następnie zakopała ciało córki za domem, w którym kiedyś spędzała czas ze swoim byłym partnerem, ojcem Eleny. Według prokuratury kobietą mogła kierować zazdrość. Innego zdania jest ojciec zamordowanej dziewczynki.
Martina Patti miała zamordować swoją córkę po odebraniu jej z przedszkola. Zwłoki Eleny, która w lipcu obchodziłaby piąte urodziny, ukryła w pięciu czarnych plastikowych workach na działce we wsi Mascalucia w pobliżu Katanii, gdzie w przeszłości spędzała czas ze swoim byłym partnerem, ojcem Eleny.
Kobieta twierdziła, że córka została porwana w drodze do domu przez trzech uzbrojonych mężczyzn w kapturach, którzy żądali okupu. Śledczy szybko jednak zauważyli nieścisłości w wersji zdarzeń podawanej przez Patti. Monitoring nie zarejestrował mężczyzn, o których mówiła. Nie znaleziono świadków porwania, a matka nie wezwała pomocy od razu, ale dopiero po powrocie do domu.
Jak podaje "La Stampa", pod presją śledczych kobieta przyznała się do zabójstwa. Według prokuratury, "motywem zbrodni mogła być zazdrość o uczucie, jakim pięcioletnia Elena darzyła nową partnerkę ojca". - Nie tolerowała tego, że nawet jej własna córka ją lubiła - stwierdził jeden ze śledczych.
Psychicznie przygotowana do zabójstwa
Do tragicznych wydarzeń odniósł się ojciec zamordowanej dziewczynki, Alessandro Del Pozzo. "Nie miałem zamiaru udzielać wywiadu, jestem zbyt zrozpaczony tym, co się wydarzyło, ale myślę, że powinienem to zrobić dla mojej córki" - powiedział w rozmowie z dziennikiem "La Stampa". Odniósł się do hipotez, wedle których matką Eleny mogła kierować zazdrość. "Odebrała mi Elenę nie dlatego, że nie chciała, żebym związał się z moją nową partnerką, ale dlatego, że chciała ją nastawić przeciwko mnie. Codziennie źle o mnie mówiła, a Elena mi to powtarzała" - stwierdził.
Zdaniem mężczyzny jego była partnerka nienawidziła córki, bo "stanowiła z nim jedność". "Bardzo chciała nas rozdzielić, aż któregoś dnia zdała sobie sprawę, że nie osiągnie swojego celu i postanowiła dziecko zabić" - przekonywał.
Del Pozzo zauważył, że w dniu zabójstwa Patti odebrała Elenę z przedszkola o godzinę wcześniej. To według niego dowód, że była psychicznie przygotowana na to, co zrobi, i nie działała pod wpływem impulsu.
Nie pamięta, "co przeszło jej przez głowę" w chwili zabójstwa
Śledczy zauważają, że w tej dramatycznej historii wciąż nie brak niejasnych punktów. Nie ma stuprocentowej pewności, że Patti działała w pojedynkę. Policja nie przeprowadziła jeszcze badań w domu oskarżonej. Ciało dziewczynki zostało znalezione bez ubrania, co skłoniło mundurowych do zadania pytania, czy matka chciała również upozorować przemoc seksualną.
- Nie pamiętam, co przeszło mi przez głowę, kiedy dźgnęłam córkę nożem - powiedziała Patti w czasie jednego z przesłuchań. Zdaniem jej obrońcy, Gabriela Celesti, "to było dramatyczne przesłuchanie zdruzgotanej, osądzonej kobiety, która zrobiła coś, czego sama nie spodziewała się, że będzie w stanie zrobić" - powiedział Rai News.
Śmierć pięcioletniej Eleny wstrząsnęła włoską opinią publiczną. Enzo Magra, burmistrz gminy Mascalucia, wspomniał, że na wieść o zabójstwie rozpłakał się. - To wyjątkowy dramat, nigdy o czymś podobnym nie chcielibyśmy usłyszeć - powiedział.
- Elena miała przed sobą całe życie i tyle celów do osiągnięcia... Jestem zdruzgotany. Czuję w sobie pustkę nie do opisania. Zawsze obiecywałem córce, że będę ją strzegł jak każdy dobry ojciec. Oddałbym za nią życie, proszę o to Boga, ale on nie akceptuje takich zamian - powiedział ojciec dziewczynki.
Źródło: La Stampa, Rai News