Prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie tragicznego wypadku autobusu w Wenecji, w wyniku którego zginęło 21 osób, 15 zostało rannych. Jak podaje agencja Ansa, jedna z pierwszych hipotez mówi o możliwym zasłabnięciu kierowcy. Cytowani przez agencję koledzy mężczyzny wspominają go jako "doświadczonego". Zdaniem przewoźnika kierowany przez niego autobus był "nowy i sprawny".
W środę rano agencja prasowa Ansa podała, że kierowcą autobusu, który we wtorek po 20:00 spadł z wysokości dziesięciu metrów z wiaduktu na Via dell'Elettricita w Mestre, dzielnicy Wenecji, był 40-letni Alberto Rizzotto, opisywany przez kolegów jako "doświadczony kierowca", który pracował w branży od siedmiu lat. "Rizzotto był pracownikiem Martini Bus, który wynajął pojazd spółce La Linea, z którą miał umowę na przewóz turystów do Wenecji" - pisze Ansa, dodając, że w chwili wypadku autobus wiózł pasażerów z centrum Wenecji na kemping w Margherze, a kierowca był w pracy od ok. 90 minut.
Cytowany przez agencję dyrektor generalny La Linea Massimo Fiorese powiedział, że pojazd był "nowy i sprawny". Dodał, że istnieje nagranie z kamery na wiadukcie, na którym widać, jak autobus - "sporo ważący, bo elektryczny" - zwalnia, "prawie się zatrzymując", po czym przebija barierkę i spada z wiaduktu.
Wypadek autobusu w Wenecji. Bilans ofiar
Pojazd spadł na tory kolejowe biegnące wzdłuż drogi i stanął w płomieniach. Według najnowszych informacji przekazanych przez agencję Ansa, zginęło 21 osób, w tym kilkumiesięczne niemowlę i 12-latka, a 15 zostało rannych. Stan pięciu z nich określa się jako poważny. W szpitalach jest między innymi rodzeństwo z Niemiec w wieku 7 i 13 lat, a także turystka z Hiszpanii, u której stwierdzono ciężkie oparzenia. Wśród ofiar śmiertelnych są obywatele Niemiec i Ukrainy.
Prokuratura w Wenecji wszczęła dochodzenie w sprawie ustalenia przyczyn wypadku. Jak podaje Ansa, jedna z pierwszych hipotez mówi o możliwym zasłabnięciu kierowcy.
W wyniku wypadku zawieszony został ruch na linii kolejowej łączącej Mestre z resztą Wenecji. Lokalny urząd do spraw zdrowia uruchomił protokół dotyczący "poważnych sytuacji kryzysowych", który obejmuje udostępnienie wszystkich szpitalnych izb przyjęć i wezwanie personelu pomocniczego do pracy. W środę rano po wielu godzinach pracy włoskich strażaków, którzy nie dopuścili do wybuchu następnego pożaru, podniesiono wrak autobusu.
W Wenecji ogłoszono żałobę. - To apokaliptyczna scena - powiedział na miejscu wypadku burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro. O swoim wsparciu zapewniła premier Włoch Giorgia Meloni. "Składam najszczersze kondolencje, moje osobiste i całego rządu, z powodu poważnego wypadku, który miał miejsce w Mestre. Nasze myśli są z ofiarami, ich rodzinami i przyjaciółmi. Jestem w bliskim kontakcie z burmistrzem Wenecji Luigim Brugnaro i ministrem spraw wewnętrznych Matteo Piantedosim, aby śledzić informacje o tej tragedii" - napisała na portalu X (dawniej Twitter).
ZOBACZ TEŻ: Przyjmowali komunię, gdy zawalił się dach kościoła. Wzrósł bilans ofiar. Nagranie momentu tragedii
Źródło: Ansa, PAP, tvn24.pl