Liderzy wenezuelskiej opozycji "zabrani z domów". Rodziny: nie wiadomo, gdzie są

31.07.2017 | Krwawe wybory w Wenezueli. "Ta walka się nie skończy, dopóki nie pozbędziemy się Nicolasa Maduro"
31.07.2017 | Krwawe wybory w Wenezueli. "Ta walka się nie skończy, dopóki nie pozbędziemy się Nicolasa Maduro"
Joanna Stempień | Fakty z zagranicy TVN24 BiS
Lopez i Ledezma wzywali do protestów przeciwko Maduro (materiał "Faktów z Zagranicy" z 31 lipca)Joanna Stempień | Fakty z zagranicy TVN24 BiS

Niespełna dwie doby po wyborach do parlamentu, w których startowali tylko sprzymierzeńcy prezydenta Nicolasa Maduro, przywódcy wenezuelskiej opozycji - Leopoldo Lopez i Antonio Ledezma - zostali zabrani z domów przez policję - poinformowały ich rodziny.

Żona Lopeza i córka Ledezmy poinformowały, że za "odpowiedzialnego" za losy męża i ojca "uważają prezydenta Maduro" - podaje agencja Reutera.

"12:27 nad ranem: moment, w którym dyktatura porywa Leopoldo z naszego domu" - napisała na Twitterze Lilian Tintori, żona Lopeza, publikując krótki przekaz wideo z czego, co - jak pisze Reuters - wydaje się pokazywać opozycjonistę prowadzonego do samochodu wenezuelskiej służby bezpieczeństwa Sebin.

Vanessa Ledezma - córka drugiego z aresztowanych - upubliczniła podobny film.

Jak pisze agencja Reutera, wenezuelskie ministerstwo informacji nie odpowiedziało na pytanie w sprawie zatrzymania mężczyzn.

Przywódcy opozycji zniknęli

Lopez i Ledezma przebywali w areszcie domowym nałożonym na nich po procesie o uczestnictwo w antyrządowych protestach w 2014 roku.

Lopez odsiedział prawie trzy lata w wojskowym więzieniu, a do aresztu domowego został przewieziony 8 lipca, zaledwie trzy tygodnie temu.

Ledezma przebywał w areszcie domowym od 2015 roku, wcześniej odsiadując w więzieniu wyrok za rzekomą próbę zorganizowania przewrotu mającego odsunąć Maduro od władzy.

Kilka dni przed zbojkotowanymi przez opozycję wyborami do Konstytuanty, Lopez i Ledezma wzywali obywateli do wyjścia na ulice i protestowania przeciwko Nicolasowi Maduro, który w ostatnich latach doprowadził kraj do zapaści gospodarczej.

W poniedziałek USA nałożyły na Maduro sankcje gospodarcze, zamrażając wszystkie jego aktywa, do których miały dostęp. Tymczasem Prokurator generalna Wenezueli Luisa Ortega Diaz nie uznała niedzielnych wyborów do Konstytuanty i nazwała je "kpiną z narodu i jego suwerenności".

Wybory bez udziału opozycji

Według wenezuelskiej Krajowej Rady Wyborczej (CNE) w niedzielnych wyborach do Zgromadzenia Konstytucyjnego wzięło udział ponad ośmiu spośród prawie 19,5 mln uprawnionych.

Zdaniem opozycji, głosy oddało zaledwie 12 proc. uprawnionych, czyli ponad dwa miliony ludzi. Wcześniej w poniedziałek prokuratura potwierdziła śmierć 10 osób podczas zwołanych przez opozycję protestów i licznych starć między demonstrantami a siłami bezpieczeństwa, choć władze zapewniały o prawidłowym i spokojnym przebiegu wyborów.

Członkowie Konstytuanty, której kadencja nie została określona ustawą, będą mieli praktycznie niegraniczony czas na dokonanie zmian w prawodawstwie wenezuelskim, w tym dotyczących wyborów nowego parlamentu. Obecny, w którym ogromną większość ma opozycja, został praktycznie pozbawiony przez rząd swych prerogatyw i sterroryzowany przez bojówkarzy.

Przeciwnicy władz postrzegają głosowanie jako próbę pełnego zawłaszczenia władzy przez prezydenta Maduro. Jego obecny mandat wygasa w 2019 roku.

Autor: adso / Źródło: Reuters, BBC, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Twitter/@liliantintori

Tagi:
Raporty: