Wszyscy migranci opuścili w środę, dzień wcześniej, niż planowano, nazywane "dżunglą" obozowisko w Calais na północy Francji - poinformowała prefekt Pas-de-Calais Fabienne Buccio, cytowana przez francuską stację BFMTV.
- Na terenie obozowiska nie ma już migrantów. Nasze zadanie zostało wykonane - powiedziała Buccio.
"To ważny moment"
Ewakuacja obozowiska, zwanego "dżunglą" z racji panujących w nim trudnych warunków, rozpoczęła się w poniedziałek. Służby przyspieszyły działania, gdy w nocy z wtorku na środę opuszczający obóz migranci zaczęli podpalać namioty i prowizoryczne schronienia. Lekko ranny został jeden migrant - podało radio France Inter.
Według władz przed ewakuacją "dżungli" przebywało w niej około 6,5 tys. ludzi, zamierzających przedostać się nielegalnie do Wielkiej Brytanii. - Około 5 tys. z nich zostało już zarejestrowanych i umieszczonych w bezpiecznych schronieniach - powiedziała Buccio.
Około tysiąca ludzi czeka jeszcze przed centrum tranzytowym w pobliżu dawnego obozowiska. Wcześniej zakładano, że jego ewakuacja potrwa cały tydzień.
- To ważny moment. Akcja się kończy - zadeklarowała Buccio, dodając, że czterech migrantów tymczasowo aresztowano w związku z podejrzeniem o podpalanie.
Jak zaznaczyła prefekt, wszyscy migranci udali się dobrowolnie do centrum tranzytowego, skąd są odwożeni autobusami do ośrodków przyjmujących w całej Francji. Do rozbiórki obozowiska używa się obecnie ciężkiego sprzętu.
Szukanie winnych podpaleń
Jak podał brytyjski dziennik "Daily Telegraph", kierujący operacją opróżniania "dżungli" komisarz policji Patrick Visser-Bourdon poinformował, że migranci oskarżają o podpalenia członków brytyjskiego ugrupowania anarchistycznego No Borders.
- Migranci powiedzieli mi, że aktywiści No Borders weszli do obozowiska w środku nocy i podpalili butle z gazem. Badamy to i staramy się wykryć sprawców - relacjonował komisarz.
Centroprawicowa mer Calais Natacha Bouchart określiła opróżnienie "dżungli" jako "krok naprzód", który jednak nie oznacza rozwiązania lokalnego kryzysu migracyjnego. - Migranci nadal przybywają. Jeśli rząd mówi, że usunie wszystkich migrantów z Calais, to kłamie. To dzieje się w czasie kampanii (wyborczej) - powiedziała.
Półtora roku istnienia "dżungli"
Obozowisko w Calais powstało półtora roku temu i było zamieszkane w większości przez migrantów z Afganistanu, Sudanu i Erytrei, liczących na dotarcie stamtąd do Wielkiej Brytanii.
We wtorek z obozowiska ewakuowano ponad 3 tys. osób, w poniedziałek - ponad 2,3 tys. Migranci zostali przewiezieni do ośrodków w różnych rejonach Francji.
Z obozowiska migranci mogli nielegalnie próbować przedostać się do Wielkiej Brytanii, po drugiej strony kanału La Manche. Szacuje się, że wśród nich było ok. 1,3 tys. małoletnich bez opieki. 500 z nich utrzymuje, że ma krewnych w Wielkiej Brytanii. Szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve oświadczył w poniedziałek, że Zjednoczone Królestwo przyjmie tych wszystkich, w przypadku których uda się potwierdzić, że mają rodzinę w Wielkiej Brytanii. Według niego władze w Londynie zbadają też przypadki nieletnich bez opieki i bez krewnych na Wyspach. Według szefowej brytyjskiego MSW Amber Rudd od początku października Wielka Brytania przyjęła 200 nieletnich z "dżungli".
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP