Ukraina, Strefa Gazy, Iran, Chiny. Miały być sukcesy, są eskalacja i niepewność

 Donald Trump
Relacja z Izraela. "To było straszne"
Źródło: TVN24, Reuters
Miał być pokój - zarówno w Ukrainie, jak i na Bliskim Wschodzie. Miało być rozwiązanie kwestii irańskiego programu atomowego. I miało być zwycięstwo nad Chinami w wojnie handlowej. Jak wobec zapowiedzi i planów Donalda Trumpa ma się rzeczywistość?

Prezydent USA Donald Trump zapowiadał koniec walk w Ukrainie i Strefie Gazy. Przekonywał też, że uda mu się skłonić Iran do porozumienia nuklearnego, a Chiny do ustępstw w sprawie handlu. Jednak na każdym z tych frontów dochodzi do eskalacji - zauważył w piątek "New York Times".

Jako kandydat na prezydenta w 2024 roku chciał zaprezentować się jako człowiek przynoszący pokój. "Utrzymywał, że jego nieustępliwość i szacunek wśród zagranicznych liderów pozwolą mu praktycznie w jednej chwili rozwiązać konflikty" - przypomniał amerykański dziennik.

Jednak oceniając pokojowe projekty Trumpa, tuż po izraelskim ataku na Iran, można uznać, że są w rozsypce.

Walki zamiast rozejmu, wojna handlowa w sile

"NYT" wylicza, że walki w Ukrainie trwają, a w sprawie Stefy Gazy główne stanowiska Izraela i Hamasu nie zmieniły się. Zamiast ogłaszać porozumienie nuklearne z Iranem, prezydent musi teraz mierzyć się z kolejnym konfliktem na Bliskim Wschodzie. Chiny zaś poczyniły niewielkie ustępstwa w ramach wojny handlowej - wyliczył dziennik.

CZYTAJ TEŻ: Najpierw ostrzegał, potem poparł atak Izraela. O co chodzi Trumpowi?

Wyniki działań podejmowanych przez Trumpa pokazują, że nie można rozwiązać problemów, ignorując protokół dyplomatyczny, stroniąc od ekspertów i współpracując z niedoświadczonymi wysłannikami, w tym biznesmenem Stevem Witkoffem, który próbował pośredniczyć zarówno w sprawie wojny w Ukrainie, jak i Strefy Gazy i Iranu - ocenił "NYT".

"Frustracje Trumpa" a skład administracji. Jest związek?

Witkoff utrzymuje, że jego brak doświadczenia dyplomatycznego jest atutem, który daje mu świeże spojrzenie na konflikty. Co więcej - relacjonuje gazeta - niektórzy współpracownicy Trumpa wręcz szydzą z profesjonalnych dyplomatów, którym, jak twierdzą, brakuje odwagi i bystrości, które w ich ocenie mają biznesmeni.

"Jednak wielu krytyków widzi związek między frustracjami Trumpa a jego decyzją o odsunięciu na bok ekspertów rządowych, w tym zawodowych dyplomatów oraz oficerów armii i wywiadu. Takie osoby mogłyby zapewnić, że prezydent i jego wysłannicy mieliby pełen obraz złożonych, historycznie zakorzenionych problemów, z którymi się mierzą" - czytamy w "NYT".

Pomimo frustracji Trump nie porzuca nadziei na pokój, w tym z Iranem - zaznaczyła gazeta. Jednocześnie wygląda na to, że brakuje mu cierpliwości, jakiej wymaga ciężka praca, którą trzeba podjąć, by doprowadzić do prawdziwych dyplomatycznych rozwiązań - konkluduje.

Czytaj także: