Biden: jeśli ktokolwiek uważa, że Putin zatrzyma się na Ukrainie, zapewniam, że nie zatrzyma się

Źródło:
PAP

Władimir Putin nie zatrzyma się na Ukrainie - powiedział w czwartek prezydent USA Joe Biden w dorocznym orędziu o stanie państwa na Kapitolu. Dodał, że Ukraina może powstrzymać Putina, jeśli Ameryka da jej broń.

Wystąpienie amerykańskiego prezydenta Joe Bidena będzie emitowane w piątek na antenie TVN24 BiS o godzinie 14.55. Emisja również w kanale TVN24 BiS w TVN24 GO.

Orędzie o stanie państwa. Oglądaj całe przemówienie Joe Bidena >>>

W odróżnieniu od większości wystąpień prezydentów przed Kongresem Joe Biden rozpoczął od kwestii zagranicznych i wojny na Ukrainie, ostrzegając o "marszu Putina siejącym chaos" i apelując o wsparcie dla Kijowa. - Jeśli ktokolwiek na tej sali myśli, że Putin zatrzyma się na Ukrainie, zapewniam was: nie zatrzyma się. Ale Ukraina potrafi powstrzymać Putina, jeśli staniemy z Ukrainą i dostarczymy jej broń potrzebną do jej obrony - oznajmił, krytykując przeciwników wsparcia dla Ukrainy - w tym byłego prezydenta Donalda Trumpa - jako "tych, którzy chcą odejść od naszego przywództwa w świecie".

- Nie tak dawno temu republikański prezydent Ronald Reagan grzmiał: panie Gorbaczow, zburz ten mur. Teraz, mój poprzednik, były republikański prezydent, mówi Putinowi: rób, co do diabła chcesz - mówił Biden, wspominając słowa Trumpa z przemówienia kampanijnego w Karolinie Południowej, kiedy wspominał, że powiedział przywódcy jednego z państw NATO, które nie płaciło odpowiedniej kwoty na obronę, że nie obroni go przed Rosją, a nawet zachęci Rosję do inwazji.

- Były amerykański prezydent naprawdę to powiedział, chyląc się przed rosyjskim przywódcą - dziwił się Biden. Zwrócił przy tym uwagę, że NATO jest dziś silniejsze niż kiedykolwiek, wskazując na swojego gościa honorowego, premiera Szwecji Ulfa Kristerssona, który sfinalizował w czwartek w Waszyngtonie akcesję jego kraju do Sojuszu.

Biden dodał, że jego przesłanie do prezydenta Putina jest proste: Nie odejdziemy. Nie ukłonimy się. Ja się nie ukłonię - zaznaczył.

CZYTAJ TEŻ: Joe Biden ostro o Władimirze Putinie, użył wulgaryzmu. Rosyjski prezydent reaguje

Zagrożenie dla demokracji

Podczas swojego wystąpienia Biden porównał obecny moment w historii do 1941 roku, kiedy Franklin Roosevelt próbował "obudzić" Kongres przed bezprecedensowym zagrożeniem dla Ameryki. - Jestem tu po to, by obudzić Kongres i zaalarmować Amerykanów, że to też nie jest zwyczajny moment - powiedział Biden, twierdząc, że Ameryka dziś mierzy się z zagrożeniem zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz.

Skrytykował przy tym tych w Kongresie, którzy blokują pomoc dla Ukrainy. Trumpa oskarżał również m.in. o zagrażanie demokracji i próbę ukrycia prawdy o szturmie jego zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, o doprowadzenie do zniesienia ogólnokrajowego prawa do aborcji, czy o doprowadzenie do zablokowania wynegocjowanego przez obie partie projektu restrykcji imigracyjnych.

CZYTAJ TEŻ: Wielkie wygrane i dwie małe niespodzianki

Biden: nie można kochać swojego kraju tylko, kiedy się wygrywa

- Mój poprzednik i niektórzy tu z was chcą pogrzebać prawdę o 6 stycznia. Ja tego nie zrobię. To jest moment, by mówić prawdę i pogrzebać kłamstwa - zapowiedział prezydent USA, odnosząc się do szturmu zwolenników Trumpa na Kapitol po przegranych przez republikanina wyborach.

- Oto prosta prawda: nie można kochać swojego kraju tylko, jeśli się wygrywa - dodał Biden. Nazwał zamieszki na Kapitolu największym zagrożeniem dla demokracji od czasu wojny secesyjnej. - Musimy być szczerzy: demokracja jest zagrożona i musi być broniona - przekonywał prezydent.

Biden chce przywrócenia prawa do aborcji

Biden obiecywał, że jeśli w nadchodzących wyborach wybrany zostanie Kongres, który popiera prawo do aborcji, to przywróci stan prawny, jaki istniał przed tym, jak Sąd Najwyższy w 2022 roku zniósł wówczas obowiązujące federalne prawo do aborcji. Oskarżał też republikanów, że dążą do całkowitego zakazu aborcji.

- Jeśli wy, naród amerykański, przyślecie mi Kongres, który popiera prawo do wyboru, obiecuję wam, że przywrócę znowu Roe kontra Wade jako prawo tego kraju - powiedział Biden.

Biden stwierdził, że wyrok znoszący prawo do aborcji doprowadził do chaosu i przypadków takich jak w Teksasie, gdzie władze zakazały aborcji kobiecie, u której stwierdzono śmiertelne schorzenie płodu i w efekcie została zmuszona do ucieczki ze stanu. - To, przez co przeszła ta rodzina, nigdy nie powinno się wydarzyć. Ale przytrafia się tak wielu innym - powiedział.

Prezydent USA o sytuacji na granicy z Meksykiem

Biden kilkakrotnie też wszedł w spory i wymiany z republikanami, m.in. w sprawie imigracji. Na wezwania republikańskich kongresmenów, by wymienił imię Laken Riley, zamordowanej przez nielegalnego imigranta z Wenezueli studentki pielęgniarstwa w Georgii, o której śmierć republikanie obwiniali prezydenta, Biden odparł: - Laken Riley, niewinna kobieta zamordowana przez nielegalnego. A ile tysięcy jest mordowanych przez tych legalnych? - pytał, składając jednocześnie kondolencje rodzinie kobiety. Dodał też, że właśnie z powodu takich przypadków konieczna jest "zmiana dynamiki na granicy" i zniechęcenie ludzi do płacenia przemytnikom za transport przez granicę.

- Możemy kłócić się o granicę albo możemy ją naprawić. Ja jestem gotowy ją naprawić. Przyślijcie mi ustawę o granicy teraz - powiedział prezydent USA, odnosząc się do zablokowanego przez republikanów w Senacie projektu reform imigracyjnych, które według niego byłyby "najcięższymi w historii" kraju. Kamery pokazały, jak republikański senator James Lankford, współautor zablokowanego projektu, kiwał głową na potwierdzenie słów prezydenta, mówiąc "prawda".

Biden oskarżył przy tym byłego prezydenta Trumpa o to, że doprowadził do "zabicia" ustawy, bo zaszkodziłaby mu w jego kampanii wyborczej.

Kwestie gospodarcze

Sporo miejsca w przemówieniu prezydent poświęcił też gospodarce, chwaląc się uchwalonymi za jego kadencji ustawami o rekordowych inwestycjach w infrastrukturę, naukę i wytwarzanie półprzewodników czy poparciem związków zawodowych. Wezwał też Kongres do zwiększenia minimalnego podatku dla korporacji do 21 proc. oraz podniesienia podatku dla najbogatszych.

Prezydent odniósł się też do obaw wyborców o jego wiek, żartując, że podczas jego kariery często mówiono mu, że był zbyt młody (został wybrany do Senatu jako najmłodszy senator w historii w wieku 29 lat), a teraz mówią mu, że jest zbyt stary.

- Problem, przed którym dziś stoimy, nie polega na tym, jak starzy jesteśmy, ale jak stare są nasze idee. Nienawiść, gniew, zemsta, odwet - to są jedne z najstarszych idei. Ale nie możemy przewodzić Ameryce z starymi ideami, które tylko nas cofają - mówił.

Odpowiedź opozycji

Zgodnie z tradycją, tuż po orędziu prezydenta, telewizje wyemitowały odpowiedź partii opozycyjnej, którą w imieniu republikanów wygłosiła uznawana za wschodzącą gwiazdę ugrupowania 40-letnia senator Katie Britt z Alabamy. Britt skupiła się na krytyce polityki migracyjnej prezydenta oraz stanie gospodarki, ze łzami w oczach wspominając historie zmagających się z trudnościami finansowymi Amerykanów. Krytykowała też Bidena za "opuszczenie sojuszników" Ameryki w Afganistanie.

- Biden poniósł porażkę. Staliśmy się krajem cofającym się, a wrogowie wolności widzą dla siebie szanse - oznajmiła Britt.

Autorka/Autor:asty, tas

Źródło: PAP