Jak powiedział prezydent USA Donald Trump podczas telewizyjnego orędzia do narodu, dodatkowa wypłata dla żołnierzy USA jest możliwa dzięki dochodom z ceł.
- 1 450 000 żołnierzy otrzyma przed świętami Bożego Narodzenia specjalną dywidendę, którą nazywamy "dywidendą wojownika"(...). Na cześć powstania naszego narodu w 1776 roku wysyłamy każdemu żołnierzowi 1776 dolarów - ogłosił.
Trump ocenił też, że USA mają "najsilniejszą armię na świecie". - Przywróciłem amerykańską siłę, zakończyłem 8 wojen w ciągu 10 miesięcy, zniszczyłem irańskie zagrożenie nuklearne i zakończyłem wojnę w Strefie Gazy, przynosząc po raz pierwszy od 3000 lat pokój na Bliskim Wschodzie, a także doprowadziłem do uwolnienia zakładników, zarówno żywych, jak i do zwrotu ciał tych, którzy zmarli - mówił.
"Odziedziczyłem bałagan i go naprawiam"
17-minutowe przemówienie prezydenta, szumnie zapowiadane przez niego samego i przez Biały Dom stanowiło głównie podsumowanie jego dorobku po 11 miesiącach rządów drugiej kadencji. Trump powtarzał wiele z rzeczy, które mówi w niemal każdym wystąpieniu, potępiając m.in. swojego poprzednika za dozwolenie "inwazji" nielegalnych imigrantów, broniąc wprowadzanych przez siebie ceł i podkreślając wielkość obiecanych inwestycji zagranicznych firm w amerykańską gospodarkę.
- Za rządów demokratów nasza granica była otwarta i z tego powodu nasz kraj został opanowany przez armię 25 milionów ludzi. Wielu z nich pochodziło z więzień i aresztów, zakładów psychiatrycznych i szpitali psychiatrycznych. Byli to handlarze narkotyków, członkowie gangów, a nawet niemal 12 tysięcy morderców - stwierdził. Jak powiedział, "to właśnie administracja (Joe) Bidena pozwoliła, aby to stało się z naszym krajem i nie można pozwolić, aby kiedykolwiek się to powtórzyło".
- 11 miesięcy temu odziedziczyłem bałagan i go naprawiam - oświadczył Trump. - Czynimy Amerykę ponownie wielką. Dziś, po 11 miesiącach, nasze granice są bezpieczne, inflacja się zatrzymała, płace wzrastają, a ceny spadają - twierdził, wbrew statystykom wskazującym na stopniowy wzrost inflacji w ostatnich miesiącach.
Trump obiecał też kolejne reformy mające na celu obniżyć koszty życia, w tym reformę ubezpieczeń zdrowotnych, która ma zastąpić system "Obamacare", a także "najbardziej agresywne plany reformy mieszkaniowej w historii Ameryki".
Wystąpienie prezydenta to reakcja na jego spadające notowania oraz dotkliwe listopadowe porażki kandydatów Republikanów w wyborach stanowych i lokalnych. Głównym tego powodem są rosnące koszty życia, wbrew obietnicom wyborczym Trumpa z 2024 r. Trump twierdzi, że podkreślana w kampanii przez Demokratów sprawa kosztów jest "szwindlem", bo to oni odpowiadali za wzrost inflacji za rządów Joe Bidena. W grudniu prezydent rozpoczął serię wystąpień, w ramach której ma jeździć po kraju i podkreślać gospodarcze osiągnięcia.
Według średniej z sondaży opracowanej przez portal RealClearPolitics, pozytywną ocenę na temat rządów Trumpa ma 43,6 procent wyborców, zaś negatywną 53,8 procent, co jest bliskie najniższym notowaniom w tej kadencji.
Autorka/Autor: kkop/ads
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Doug Mills / POOL