Unikną klęski o "historycznych rozmiarach"?

Aktualizacja:

W cieniu protestów rozpoczęły się w niedzielę w Hiszpanii wybory regionalne i lokalne, które wyłonią regionalnych premierów i burmistrzów oraz będą najważniejszym sprawdzianem dla rządzących socjalistów przed wyborami w marcu 2012 r. Szczególnie dużo do stracenia mają rządzący krajem socjaliści.

Lokale wyborcze otwarte zostały o godz. 9, zostaną zaś zamknięte o godz. 20. Wkrótce potem mają zostać podane pierwsze cząstkowe wyniki.

W sytuacji głębokiego kryzysu ekonomicznego i największego w Europie, ponad 20-procentowego bezrobocia wszystkie sondaże wykazują ogromny spadek popularności rządu premiera Jose Luisa Rodrigueza Zapatero. On sam zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o urząd premiera po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Z sondaży wynika, że po niedzielnych wyborach socjaliści mogą przestać rządzić nawet w tych wspólnotach autonomicznych, gdzie dotychczas sprawowali władzę, tj. w Estremadurze, w Kastylii-La Mancha i na Balearach. W Aragonii i Kantabrii mogliby rządzić tylko w koalicji z ugrupowaniami nacjonalistycznymi.

Klęska o "historycznych rozmiarach"

Wybory do władz autonomicznych w Katalonii, które odbyły się już w listopadzie 2010 r., zakończyły się dotkliwą porażką socjalistów (stracili 9 mandatów), zyskała zaś opozycyjna prawicowa Partia Ludowa (PP) - zwiększyła ona stan posiadania z 14 do 18 mandatów.

Jeżeli wyniki wyborów potwierdzą te prognozy, także teraz PSOE poniesie klęskę o "historycznych rozmiarach".

Chcą zmian, ale nie chcą głosować

W sobotę tysiące Hiszpanów nadal manifestowały na placu Puerta del Sol w centrum Madrytu, mimo że Państwowa Komisja Wyborcza wydała zakaz manifestacji, obowiązujący od północy z piątku na sobotę.

Koczujący w miasteczkach namiotowych i pod plandekami młodzi ludzie, bezrobotni, emeryci i urzędnicy domagają się m.in. zmiany prawa wyborczego, które - jak twierdzą - skazuje kraj na dwupartyjność, większej kontroli banków, zwiększenia podatków od banków i od "bogatych".

Wyrażają brak zaufania do klasy politycznej i apelują, by nie głosować w wyborach. Zapowiedzieli, że zostaną na placu co najmniej do niedzielnego wieczora.

Źródło: PAP