Wygląda zatem na to, że Zełenski obiecał walkę z korupcją i oligarchami na Ukrainie, a spełnieniem jego obietnic zajmie się Biden - uważa ukraiński dziennikarz i publicysta Serhij Rudenko. Chodzi o sprawę Ihora Kołomojskiego, objętego przed kilkoma dniami amerykańskimi sankcjami.
5 marca Departament Stanu USA poinformował o nałożeniu sankcji na Ihora Kołomojskiego. Ukraiński oligarcha został oskarżony o korupcję. Ma zakaz wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Sekretarz stanu Antony Blinken zarzucił Kołomojskiemu, szefowi administracji państwowej obwodu dniepropietrowskiego na wschodzie Ukrainy w latach 2014-2015, wykorzystywanie w przeszłości tego urzędu dla celów osobistych. - Chociaż to objęcie sankcjami opiera się na działaniach dokonanych podczas pełnienia (przez niego) urzędu, chcę również wyrazić zaniepokojenie obecnymi wysiłkami Kołomojskiego zmierzającymi do osłabienia procesów i instytucji demokratycznych na Ukrainie, co stanowi poważne zagrożenie dla jej przyszłości - podkreślił Blinken.
Restrykcjami została także objęta rodzina Kołomojskiego.
Ihor Kołomojski jest jednym z najbogatszych Ukraińców. Ma aktywa w branży energetycznej, transportowej i medialnej. W przeszłości oligarcha był także właścicielem największego banku na Ukrainie, Prywatbanku, znacjonalizowanego w 2016 roku z powodu długów. Według doniesień medialnych wyprowadzone z instytucji fundusze miały być przeznaczone na zakup nieruchomości w USA. "Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych oszacował wartość nieruchomości zakupionych przez Kołomojskiego i jego partnera biznesowego, Hennadija Boholubowa w Kentucky, Ohio i Teksasie na 60 milionów dolarów" - przekazała rosyjska sekcja BBC.
Obecnie - według BBC - Kołomojski mieszka w Izraelu, którego ma obywatelstwo. W kontrolowanej przez Kołomojskiego stacji telewizyjnej 1+1 pracował niegdyś obecny prezydent Wołodymyr Zełenski, który występował tam jako satyryk i był producentem kabaretów, natomiast były szef biura prezydenckiego Andrij Bohdan jest prawnikiem oligarchy.
"Nie będzie to takie łatwe"
Co oznacza decyzja Waszyngtonu dla władz Ukrainy? Sankcje USA pokazują, że wpływy oligarchiczne są postrzegane w Waszyngtonie jako główne wyzwanie dla ukraińskiej demokracji - prognozował na łamach portalu Radio Swoboda znany kijowski publicysta Witalij Portnikow. Jego zdaniem, USA wzywają też prezydenta Ukrainy do kontynuowania procesu deoligarchizacji. -Jednak po nałożeniu sankcji na oligarchę, który zawsze pozycjonował się jako sojusznik prezydenta, obietnica ta będzie musiała zostać zrealizowana. Jednocześnie wszyscy rozumiemy, że nie będzie to takie łatwe - uważa Portnikow.
Zwrócił uwagę na oświadczenie biura Zełenskiego, które "wyraziło wdzięczność wobec międzynarodowych partnerów Ukrainy za wsparcie w walce ze wpływami oligarchów i działania na rzecz poprawy klimatu biznesowego". W oświadczeniu nie padło jednak nazwisko Kołomojskiego.
Zdaniem Portnikowa, jeśli Kijów zaakceptuje restrykcje USA, pojawi się kwestia zachowania większości w parlamencie i zdolności ustawodawczej Rady Najwyższej zdominowanej przez partię Zełenskiego Sługa Narodu. Publicysta uważa ponadto, że Kołomojski może skierować swoje imperium medialne przeciwko rządzącym, których dotąd popierał.
- Z drugiej strony, jeśli prezydent "nie zauważy" sankcji wobec Kołomojskiego, to w amerykańskiej stolicy z pewnością zostanie to zauważone. A wtedy sama możliwość osobistych kontaktów między głowami obu państw może stać się celem nieosiągalnym dla Zełenskiego - uważa Portnikow, według którego już teraz "jest jasne, że stosunki USA z Ukrainą będą kształtowane jako wsparcie, udzielane w dokładnie takich proporcjach, w jakich rząd w Kijowie będzie gotowy do deoligarchizacji i walki z korupcją". - Dlatego już wkrótce Wołodymyr Zełenski będzie musiał dokonać bardzo trudnego wyboru. Wyboru między Kołomojskim a Bidenem - podkreślił Portnikow.
Kołomojski "nie ukrywał emocji"
W felietonie opublikowanym na łamach niemieckiego nadawcy Deutsche Welle ukraiński dziennikarz i publicysta Serhij Rudenko napisał, że "brak (oficjalnej) reakcji Zełenskiego w sprawie sankcji wobec Kołomojskiego przemawia głośniej niż słowa, które powinien był wypowiedzieć". "Zerwanie z Kołomojskim jest nieuniknione, a głowa państwa nie chce publicznego wyjaśniania stosunków" - podkreślił Rudenko.
Dziennikarz przypomniał, że po zwycięstwie Zełenskiego w wyborach prezydenckich w 2019 roku Kołomojski "nie ukrywał emocji", umieszczał swoich ludzi w Radzie Najwyższej, rządzie, biurze prezydenta i wzmacniał swoją pozycję w polityce i gospodarce.
"Czy obecny prezydent Ukrainy będzie miał odwagę okiełznać polityczne i ekonomiczne apetyty Kołomojskiego, nikt nie wie. Prawdopodobnie (Zełenski) obawia się reakcji oligarchy. Ale wcześniej czy później Zełenski będzie musiał wybierać między swoim dawnym przyjacielem a prezydentem USA Joe Bidenem. I wydaje mi się, że w tej sytuacji wybór jest oczywisty. Tyle że prezydent Ukrainy nie jest jeszcze na to gotowy. Wygląda zatem na to, że Zełenski obiecał walkę z korupcją i oligarchami na Ukrainie, a spełnieniem jego obietnic zajmie się Biden" - stwierdził Rudenko.
Źródło: PAP, BBC, Radio Swoboda, Deutsche Welle
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock