Trzy ofiary w Hamie. Wracają czołgi


Trzy osoby zginęły z rąk sił bezpieczeństwa w Hamie w zachodniej Syrii. Przy wjazdach do miasta ustawiły się czołgi, a mieszkańcy zablokowali ulice, by uniemożliwić im przejazd.

Wśród trzech zabitych znalazł się 13-letni chłopiec oraz mężczyzna, którego ciało zostało wrzucone do rzeki Orontes - poinformował lekarz w Hamie.

Czołgi wracają do miasta

Do miasta, otoczonego przez czołgi, w poniedziałek o świcie (czasu lokalnego) autobusami wjechały setki żołnierzy i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - relacjonowali mieszkańcy.

W piątek w Hamie demonstrowało ok. 300 tysięcy ludzi, najwięcej tego dnia spośród kilkudziesięciu miejsc w kraju, gdzie również odbywały się protesty.

Na początku czerwca siły bezpieczeństwa wycofały się z Hamy po zabiciu 65 ludzi; obecnie miasto wydaje się być całkowicie pod kontrolą opozycji.

Krwawa rewolucja

Hama była w 1982 roku miejscem zorganizowanego przez Bractwo Muzułmańskie powstania przeciwko ojcu obecnego prezydenta Baszara Asada - Hafezowi. Wojsko krwawo stłumiło tamto powstanie, zabijając co najmniej 10 tys. ludzi.

Według obrońców praw człowieka podczas trwającej w Syrii od trzech miesięcy rewolty przeciwko reżimowi Asada siły bezpieczeństwa zabiły ponad 1400 cywilów, w większości nieuzbrojonych uczestników protestów. Władze syryjskie twierdzą natomiast, że śmierć poniosło ponad 250 żołnierzy i policjantów, a starcia zostały sprowokowane przez rebeliantów.

Źródło: PAP