Marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia składa wizytę w USA. W piątek w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku spotkał się z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem.
W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną Hołownia powiedział, że o tym, czy dostał nominację na Wysokiego Sekretarza ds. Uchodźców "dowiemy się dopiero za miesiąc, a może nawet za półtora".
- Proszę pamiętać, że dopiero w poniedziałek (6 października) zostanie zamknięta możliwość składania zgłoszeń. Dzisiaj pojawili się nowi kandydaci: były prezydent Iraku, oficjalnie już zarejestrowała się mer Paryża. Ta stawka się wydłuża, to nie będzie pewnie łatwe - mówił.
Hołownia: to nie była rozmowa o pracę
Wyjaśniał, że najpierw musi dostać się na "krótką listę" kandydatów, później być zaproszonym na rozmowy z odpowiednią komisją, które "pewnie będą miały miejsce pod koniec października". - Dopiero później jest decyzja sekretarza generalnego, tak że nie nastawiam się na jakieś szybkie rozstrzygnięcia, ale to była dobra rozmowa - dodał Hołownia.
Marszałek Sejmu wyjawił, że rozmowa nie była o "kandydowaniu", a "o tym, gdzie jest teraz świat" i "co zrobić, żeby Narody Zjednoczone były znakiem zjednoczenia między ludźmi". - My mamy z przewodniczącym Guterresem w pewnym sensie wspólną drogę, dlatego że obaj zaczynaliśmy od zorganizowanych przez Kościół organizacji dobroczynnych - stwierdził.
- Mamy chyba to wspólne poczucie, takie odniosłem wrażenie, sytuacji, w której jest dzisiaj świat. To było spotkanie zapoznawcze (...), ale na pewno nie była to rozmowa o pracę - uzupełnił Hołownia.
W jego ocenie była między nim i szefem ONZ "chemia". - Pan sekretarz generalny zwracał uwagę na to, że dobrze o mnie mówili mu i premier (Donald Tusk), i prezydent (Karol Nawrocki), co też w spolaryzowanych dzisiaj krajach nie jest częste - dodał.
- On też podobnie, kiedy był kandydatem na sekretarza generalnego, miał prezydenta i premiera z różnych obozów i obaj udzielili mu poparcia - zauważył Hołownia. Powiedział również, że Guterres "prosił, żeby przekazać im pozdrowienia".
Hołownia o spotkaniu z Baerbock
Przed spotkaniem z Guterresem marszałek Sejmu spotkał się też z przewodniczącą Zgromadzenia Ogólnego ONZ Annaleną Baerbock, która w przeszłości pełniła funkcję ministry spraw zagranicznych Niemiec.
- Annalena Baerbock weszła do dużej polityki przecież z impetem, od razu zostając ministrem spraw zagranicznych. Ja po moich pierwszych wygranych wyborach zostałem marszałkiem Sejmu. Musiałem się tego bardzo szybko nauczyć - mówił Hołownia pytany o podobieństwa między nimi.
- Rozmawialiśmy też o tym, co zrobić, żeby tę instytucje, którą jest ONZ, która się reformuje, która zmaga się w związku też z pozycją Stanów Zjednoczonych, z poważnymi wyzwaniami finansowymi, doprowadzić znowu do ludzkich głów - powiedział marszałek Sejmu.
Jak dodał, Baerbock "pokaże nam efekty ich prac" 24 października podczas Dnia Narodów Zjednoczonych. - Jednym z jej priorytetów, jako przewodniczącej Zgromadzenia Ogólnego ONZ, jest budowanie relacji z parlamentami, ze zgromadzeniami na szczeblu krajowym. Myślę, że to też będzie bardzo ważny kierunek rozmowy - wskazał Hołownia.
Hołownia ogłosił w poniedziałek, 29 września, że będzie ubiegał się o stanowisko Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców. Kadencja obecnego Wysokiego Komisarza Filippa Grandiego kończy się 31 grudnia 2025 roku.
Hołownia odpiera zarzuty. "Trzeba robić swoje"
Hołownia w rozmowie z Marcinem Wroną odniósł się też do zarzutów, że opuszcza swoją partię w sytuacji, kiedy ta mierzy się z niskim poparciem w sondażach. - Gdybym ja słuchał komentatorów, ekspertów, politologów i socjologów, to nie udałoby się zrobić tego wszystkiego, co się udało - zaznaczył.
- Pamiętam, co mówiono o Polsce 2050 przed wyborami w 2023 roku, co mówiono o Trzeciej Drodze, kiedy ją założyliśmy. To mówili często ci sami prorocy, socjologowie, politolodzy. Nie ma co przejmować się tym, co mówią ci, którzy obserwują scenę (polityczną - red.). Trzeba robić swoje - dodał.
Zaznaczył też, że swoim współpracownikom mówił, iż "nie jest z nimi na zawsze". - Moją rzeczą jest zakładanie organizacji, a później dawanie odpowiedzialności ludziom tak szybko, jak to będzie możliwe - dodał.
Nie zgodził się też z tezą, że po jego decyzjach może dojść do rozpadu koalicji rządowej. - Przecież nie ma wyborów. Przecież niedawno mi zarzucano, że ja się kurczowo trzymam stołka i w związku z powyższym może rozpaść się koalicja - podkreślił.
Zaprzeczył też, jakoby był "kapitanem, który opuszcza tonący okręt". - Ja jestem kapitanem, który mówi pierwszemu oficerowi, pozostałym marynarzom: "słuchajcie, to jest wasz czas, żebyście wy byli kapitanami, żebyście awansowali wewnętrznie, żebyście brali odpowiedzialność" - dodał Hołownia.
Autorka/Autor: sz/adso,tr
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24