Bojownicy związani z obalonym w grudniu dyktatorem Syrii Baszarem al-Asadem przeprowadzili w czwartek atak na siły rządowe. W starciach między lojalistami Asada a siłami bezpieczeństwa zginęło co najmniej 70 osób - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. To jeden z najkrwawszych aktów przemocy wobec nowego rządu od czasu przejęcia władzy przez rebeliantów dowodzonych przez islamistów.
Oficjalna syryjska agencja prasowa SANA także informowała o walkach, które toczyły się w czwartek między innymi w mieście Dżabla. Ogłoszono tam godzinę policyjną do piątku rana.
Szef regionalnego departamentu bezpieczeństwa poinformował, że "pozostałości milicji Asada" przeprowadziły dobrze zaplanowany atak, w którym zginęło i zostało rannych wielu członków sił bezpieczeństwa.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka donosi o co najmniej 70 ofiarach śmiertelnych starć. Wcześniej organizacja informowała, że w walkach zginęło co najmniej 16 funkcjonariuszy oraz 28 bojowników. Były to "najbrutalniejsze ataki wymierzone w nowe władze" od 8 grudnia 2024 roku, gdy islamistyczni rebelianci obalili Asada – oceniło Obserwatorium.
Leżący przy wybrzeżu Morza Śródziemnego region północno-zachodniej Syrii jest bastionem alawitów, grupy religijnej, z której wywodził się władający krajem w autorytarny sposób klan Asadów. Rodzina rządziła Syrią przez ponad pół wieku, przed Baszarem prezydentem był jego ojciec, Hafiz al-Asad.
Rewolucja w Syrii i upadek krwawego reżimu
Jesienią 2024 roku koalicja rebeliantów, której przewodziło islamistyczne ugrupowanie Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), przeprowadziła błyskawiczną ofensywę i zajęła stolicę kraju, Damaszek. Asad uciekł do Rosji, w której uzyskał azyl.
HTS był w przeszłości powiązany m.in. z Al-Kaidą. Nowe władze Syrii starają się jednak utrzymywać przyjazne kontakty z Zachodem oraz deklarują, że odeszły od dżihadystycznej ideologii, szanują prawa mniejszości i nie chcą konfliktu z sąsiadami.
Nowy rząd w Damaszku wciąż nie włada całym terytorium Syrii, ale deklaruje, że chce scalić państwo.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/BILAL AL HAMMOUD