Wizytujący Moskwę wiceszef irańskiej dyplomacji Hosejn Amir-Abdollahian zapewnił, że jego kraj oraz Rosjanie chcą pokoju w Syrii. Coraz więcej głosów na Zachodzie optuje za porozumieniem z tymi dwoma krajami, by zakończyć trwającą od czterech lat wojnę
- Teheran i Moskwa zamierzają użyć wszystkich możliwości i potencjału, by pomóc Syrii wyjść z tego kryzysu - powiedział Irańczyk na konferencji prasowej w Moskwie.
Amir-Abdollahian dodał, że zarówno Iran jak i Rosja będą nadal rozmawiać z syryjską opozycją, ale podkreślił, że prezydent Baszar al-Asad powinien być częścią każdego politycznego rozwiązania w Syrii.
Wbrew wielu doniesieniom Amir-Abdollahian zapewnił też, że w Syrii nie ma jego doradców wojskowych, ani tym bardziej żołnierzy.
Teheran i Moskwa są największymi sprzymierzeńcami Asada i to właśnie w tych stolicach wielu ekspertów i polityków upatruje klucza do zakończenia trwającej od 2011 r. wojny domowej w Syrii, w której zginęło już ponad 220 tys. ludzi.
Jak rozmawiać z Asadem?
Priorytetem w Syrii powinno być zakończenie szalejącej tam wojny domowej i rozpoczęcie procesu pokojowego, nawet jeśli oznacza to zaproszenie do rozmów syryjskiego reżimu i Asada - ocenia np. publicysta "Financial Times" Gideon Rachman.
Nie może być całkowitego zwycięstwa ani dla reżimu Asada czy opozycji, ani dla ich stronników w Iranie, Rosji, Arabii Saudyjskiej czy USA Gideon Rachman
Łatwo jest zrozumieć postawę tych, którzy z góry odrzucają układanie się z syryjskim prezydentem - pisze Rachman we wtorek. Reżim Asada jest odpowiedzialny za śmierć ponad 220 tys. ludzi w syryjskiej wojnie, z kraju uciekły miliony uchodźców, a rząd nie cofa się przed zabijaniem cywilów, stosując m.in. bomby beczkowe, broń chemiczną i tortury. Nie da się ukryć, że wojska reżimu chętniej atakują też umiarkowane siły syryjskie niż dżihadystów. W Syrii nie brakuje "sił zła", w tym wojsk Asada, dżihadystów z Państwa Islamskiego i innych grup powiązanych z Al-Kaidą, ale największym złem jest sama wojna, która sieje śmierć i zniszczenie - zaznacza publicysta.
Mrzonki Zachodu
Zdaniem Rachmana preferowany przez Zachód scenariusz, w którym w Syrii wygrywa umiarkowana opozycja, to mrzonki. Pisze on, że liberalne i demokratyczne siły w Syrii nie mogą liczyć na zwycięstwo militarne; jedyną ich szansą na jakikolwiek postęp jest rozpoczęcie politycznego procesu transformacji, w tym ogłoszenie rozejmu i dążenie do nadzorowanych przez ONZ wyborów. Nie byłby to pierwszy raz, gdy świat zgodził się na "niemoralne rozwiązanie" w imię pokoju - podkreślił publicysta, przypominając przypadek Kambodży, gdzie do procesu zakończenia konfliktu zaproszono odpowiedzialnych za ludobójstwo Czerwonych Khmerów.
Zakończenie syryjskiej wojny będzie wymagało kompromisów między stronami konfliktu w samej Syrii, jak i między wspierającymi je potężnymi graczami z zewnątrz. "Nie może być całkowitego zwycięstwa ani dla reżimu Asada czy opozycji, ani dla ich stronników w Iranie, Rosji, Arabii Saudyjskiej czy USA" - zaznacza Rachman. Obserwowana obecnie intensyfikacja działań zbrojnych przeciwko Państwu Islamskiemu (IS) nie musi być sprzeczna z procesem pokojowym - przekonuje publicysta. "Gdyby wszyscy uczestnicy konfliktu poza dżihadystami zaangażowali się w proces pokojowy, byłoby łatwiej podzielić, odizolować lub pokonać IS" - dodaje.
Co zrobić z Asadem?
Kością niezgody pozostaje rola Asada; Amerykanie i Saudyjczycy od dawna naciskają na jego odejście, Rosjanie i Irańczycy chcą z kolei, by został. "Rozwiązanie musi być skupione na procesie, nie na jednym człowieku. Zewnętrzne siły powinny dążyć do rozejmu między siłami Asada a umiarkowanymi rebeliantami; następnie zostałby utworzony rząd przejściowy i pod egidą ONZ odbyłyby się wybory, które zdecydowałyby o losie obecnego reżimu" - proponuje Rachman. Jego zdaniem pojawiły się "napawające optymizmem sygnały". "Amerykanie przestali nalegać na natychmiastowe odejście Asada, a Rosjanie, mimo zwiększania obecności wojskowej w Syrii, muszą rozumieć ryzyko związane z długotrwałą obecnością wojsk rosyjskich w Syrii; oni też potrzebują dyplomatycznego rozwiązania" - podkreśla publicysta "FT". "Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby Asad ustąpił dobrowolnie i szybko, ale dyplomacja nie może być zakładnikiem jego przyszłych losów. Zbyt wielu ludzi zginęło już w Syrii, by dążenie do pokoju uzależniać od jednego człowieka, nieważne jak złego" - podsumowuje Rachman.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: United Nation Relief and Works Agency