To "era wysłanników". Jak biznesmen i "facet od dronów" zastąpili dyplomatów

Donald Trump, Dan Driscoll i Pete Hegseth
Donald Trump o doniesieniach Bloomberga w sprawie Witkoffa: to standardowa forma negocjacji
Donald Trump powierzył główne role w negocjacjach dotyczących pokoju w Ukrainie osobom spoza kręgu doświadczonych dyplomatów. To "era wysłanników" - pisze komentator "Financial Timesa" i wskazuje, że są to zaufani ludzie prezydenta USA, z którymi może współpracować, pomijając "zawiłości administracji". Media wymieniają w tym kontekście dwa nazwiska: Steve'a Witkoffa oraz Dana Driscolla, nazywanego przez Trumpa "facetem od dronów".

Waszyngton prowadzi intensywny dialog z Kijowem i Moskwą w sprawie planu pokojowego dla Ukrainy. Prezydent USA Donald Trump napisał we wtorek wieczorem na swoim profilu na platformie Truth Social, że na obecnym etapie rozmów pozostało już "tylko kilka punktów spornych". Dodał, że wysyła swojego specjalnego wysłannika Steve’a Witkoffa, prywatnie biznesmena z branży nieruchomości, na spotkanie z Władimirem Putinem w Moskwie, a Dana Driscolla, sekretarza armii (formalnie podwładnego sekretarza obrony Pete'a Hegsetha), na spotkanie ze stroną ukraińską.

Słabnąca pozycja Marco Rubio

Dlaczego do Moskwy czy Kijowa nie jedzie na razie sekretarz stanu Marco Rubio, uchodzący w USA za krytycznego wobec Rosji "jastrzębia"?

Jak spekulują amerykańskie media, to nie Marco Rubio jest architektem rodzącego się w bólach porozumienia, ale właśnie Witkoff. Rubio miał zostać zaskoczony wyciekiem 28-punktowego planu pokojowego na łamach Axios. Sekretarz stanu najpierw zareagował krytycznie i miał republikańskim senatorom powiedzieć, że to "rosyjska lista życzeń", aby następnie zmienić zdanie i się pod nim podpisać.

Steve Witkoff, Marco Rubio
Steve Witkoff, Marco Rubio
Źródło: LUDOVIC MARIN / Reuters / Forum

Jak napisał na łamach brytyjskiego dziennika "Financial Times" Alec Russell, słabnąca pozycja Rubio w negocjacjach nie jest zaskoczeniem i odzwierciedla ostatnie zmiany w USA. Jego zdaniem Biały Dom nie stawia już na zawodowych dyplomatów, a w Waszyngtonie trwa "era wysłanników". Doświadczonych urzędników w kluczowych negocjacjach zastępują zaufani współpracownicy prezydenta, do których może on zadzwonić i prowadzić negocjacje, pomijając "zawiłości administracji".

Tak było w przypadku negocjacji pokojowych na Bliskim Wschodzie, kiedy do zawarcia porozumienia między Izraelem a Hamasem również przyczynili się Steve Witkoff, prywatnie znajomy Donalda Trumpa i przedsiębiorca na rynku nieruchomości, oraz finansista i zarazem zięć prezydenta, Jared Kushner.

Dyplomatyczny maraton zaufanego człowieka J.D. Vance'a

W sprawie Ukrainy do grona negocjatorów dołączył 39-letni Dan Driscoll, którego amerykański konserwatywny dziennik "New York Post" określił mianem "nietypowego wysłannika". Driscoll, sekretarz armii i - jak podaje amerykańska prasa - zaufany wiceprezydenta J.D. Vance’a, znalazł się na pierwszej linii negocjacji pokojowych dość niespodziewanie.

Dan Driscoll
Dan Driscoll
Źródło: Armia USA

Świat usłyszał o nim w ubiegłym tygodniu, przy okazji jego wizyty w Kijowie. Jak podał portal Politico, początkowo Driscoll miał tam doprowadzić do zawarcia umowy w sprawie produkcji dronów zaprojektowanych na Ukrainie, ale ostatecznie okazało się, że pełnił także misję pokojową z "błogosławieństwem Trumpa".

Według Politico Driscollowi powierzono przekazanie Ukraińcom warunków zawarcia pokoju z Rosją. W tamtym momencie oznaczało to zaakceptowanie 28-punktowej propozycji pokojowej, zakładającej rezygnację z członkostwa Ukrainy w NATO i zrzeczenie się przez nią Doniecka, Krymu i Ługańska. Driscoll miał zagrozić Kijowowi, że nieprzyjęcie planu do Święta Dziękczynienia (27 listopada) poskutkuje wycofaniem amerykańskiego wsparcia wojskowego.

CZYTAJ WIĘCEJ: Oto 28-punktowy "plan pokojowy" dla Ukrainy. Donald Trump o tym, kiedy mija czas na odpowiedź

W czwartek, 20 listopada, Driscoll spotkał się w Kijowie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, a w weekend rozmawiał - obok Rubio, Witkoffa i Kushnera - z przedstawicielami krajów europejskich w Genewie. W efekcie powstał zmodyfikowany 19-punktowy plan pokojowy. W poniedziałek i we wtorek Driscoll był w Abu Zabi, by omówić nową wersję planu z Rosjanami.

CZYTAJ WIĘCEJ: 19 zamiast 28 punktów. "Prawie wszystko, co sugerowaliśmy, zostało uwzględnione"

Amerykańska delegacja na szczycie w Genewie. Na zdjęciu między innymi: Jared Kuschner (po lewej), Dan Driscoll (stoi po prawej, zwrócony w stronę Rubio), Steve Witkoff (siedzi przed Driscollem) oraz Marco Rubio (po prawej)
Amerykańska delegacja na szczycie w Genewie. Na zdjęciu między innymi: Jared Kuschner (po lewej), Dan Driscoll (stoi po prawej, zwrócony w stronę Rubio), Steve Witkoff (siedzi przed Driscollem) oraz Marco Rubio (po prawej)
Źródło: Emma Farge / Reuters / Forum

Dan Driscoll, czyli "facet od dronów"

Zagraniczny maraton młodego urzędnika niezwiązanego z dyplomacją, ale za to "najlepszego przyjaciela" wiceprezydenta, nie pozostał niezauważony przez media.

Jak napisał "New York Post", "gwałtowny wzrost znaczenia" sekretarza armii ma związek ze staraniami Białego Domu, aby wzmocnić potencjał Pentagonu w zakresie zwalczania bezzałogowców. Prezydent Trump mówi podobno o Driscollu "facet od dronów".

Donald Trump, Dan Driscoll i sekretarz obrony Pete Hegseth
Donald Trump, Dan Driscoll i sekretarz obrony Pete Hegseth
Źródło: Anna Moneymaker/Getty Images

Najmłodszy obecnie negocjator pokoju na Ukrainie zasłynął tym, że jest zwolennikiem wprowadzania w armii nowych technologii, w tym dronów, a pod tym względem Ameryka pozostaje w tyle za Rosją i Ukrainą.

W podcaście dla portalu The Conversation, opublikowanym 23 listopada, a więc na kilka dni przed misją w Kijowie, Driscoll oświadczył, że w przyszłości "każdy żołnierz piechoty będzie miał w boju drona" i będzie używać sztucznej inteligencji, ponieważ ludzki umysł nie będzie w stanie dotrzymać tempa akcji.

Driscoll pochodzi z rodziny o wojskowych tradycjach. Jego dziadek służył w armii USA podczas II wojny światowej jako szyfrant, a ojciec walczył w Wietnamie w piechocie.

Według cytowanych przez amerykańskie media źródeł w administracji Driscoll potrafi być "czarujący, ale jednocześnie twardy". "Ma twarz dziecka, ale bywa śmiertelnie niebezpieczny" - mówi się o nim w Waszyngtonie. Jako sekretarz armii nadzoruje modernizację wojskowych zasobów i zdążył w tej dziedzinie zyskać reputację twardego, bezkompromisowego negocjatora, zwłaszcza w kontaktach z firmami zbrojeniowymi, które przez dekady przyzwyczaiły się do otrzymywania gigantycznych państwowych kontraktów na "przestarzałą broń".

Donald Trump szuka ludzi, którzy "potrafią rozwiązywać problemy"

Prezydent Trump, stawiając na Dana Driscolla, ma rzekomo liczyć na to, że po dotychczasowych niepowodzeniach dyplomatów z Departamentu Stanu Rosjanie dadzą się przekonać "świeżej krwi" i "silnej osobowości". "Prezydent nie szuka naukowców, ludzi, którzy lubią tylko rozważać problemy, ale ludzi, którzy potrafią je rozwiązywać" - ocenił wybór prezydenta jeden z anonimowych rozmówców "New York Post".

Jak jednak podkreślają amerykańskie media, największym atutem Driscolla, weterana z Iraku, jest jego "więź" z wiceprezydentem Vance’em z czasów, kiedy studiowali prawo na Uniwersytecie Yale. Jak podało BBC, poznali się na tej prestiżowej uczelni na spotkaniu grupy studentów weteranów, a obecny wiceprezydent, który tak jak Driscoll służył w armii USA, szybko stał się mentorem młodszego kolegi.

Rozmówcy "New York Post" wróżą Driscollowi błyskotliwą karierę. "Obstawiają, że J.D. Vance zostanie następnym prezydentem i nikt nie ma wątpliwości, że Dan Driscoll odegra znaczącą rolę w jego administracji" - napisał amerykański dziennik.

OGLĄDAJ: "Ten 28-punktowy plan chyba nie miał wypłynąć tak szybko". Kto go wynegocjował?
pap_20251118_1PD

"Ten 28-punktowy plan chyba nie miał wypłynąć tak szybko". Kto go wynegocjował?

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: