Libijski parlament, czyli Powszechny Kongres Narodowy wprowadził w sobotę w kraju stan wyjątkowy i postawił armię w stan gotowości ze względu na walki plemienne, które od wielu dni toczą się południu - poinformował w wystąpieniu telewizyjnym premier Ali Zidan.
Parlament podjął tę decyzję po nadzwyczajnej sesji poświęconej sytuacji w mieście Sabha na południowym wschodzie kraju. W sobotę uzbrojeni napastnicy przejęli tam kontrolę nad bazą lotnictwa wojskowego Tamenhant. Wieczorem rzecznik resortu obrony Abderrazak al-Szebani poinformował, że armia odbiła bazę Tamenhant, a napastnicy uciekli na pustynię, gdzie są tropieni przez samoloty wojskowe. Szebani powiedział, że zaatakowały one "pewne cele", ale nie podał szczegółów. Potwierdził również, że grupa, która opanowała bazę wojskową, to zwolennicy obalonego dyktatora Muammara Kadafiego.
Walki plemion
W mediach społecznościowych pojawiły się plotki, że w kilku miastach położonych na zachód od Trypolisu zwolennicy Kadafiego zorganizowali marsze na jego cześć. Na Facebooku pojawiły się zdjęcia z tych przemarszów, ale jak podkreśla AFP, nie sposób na razie sprawdzić, czy są autentyczne. Zidan ostrzegł w wystąpieniu przed propagowaniem plotek na temat sił wiernych niegdyś Kadafiemu, ponieważ "mogą one spowodować kryzysy w kraju". Zapewnił, że sytuacja w "jest pod kontrolą". Dodał jednak, że rząd wysłał do Sabhy żołnierzy, czyli de facto niegdysiejszych powstańców, którzy w 2011 roku obalili reżim Kadafiego, ponieważ Libia nie zdołała sformować regularnej armii. Na południu Libii regularnie dochodzi do krwawych zatargów między plemionami arabskimi a ludem Tubu, zamieszkującym ten region kraju oraz Czad i Niger. Walczące z nim plemiona oskarżają go o to, że wielu jego bojowników przybywa z innych krajów, między innymi Czadu, a rząd nie przeciwdziała "inwazji z zagranicy".
Autor: nsz//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA