Chiny nie mają większych złudzeń co do Rosji, wiedzą, że nie można na niej za bardzo polegać. Rosja miała jednak wygrać w Ukrainie i doprowadzić do rozłamów na Zachodzie, a tymczasem Rosjanie zepsuli to zadanie - ocenił dla tvn24.pl dr hab. Michał Lubina z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert ds. relacji chińsko-rosyjskich podkreślił, że Chiny mimo wszystko będą próbowały wykorzystać tę sytuację na własną korzyść, a spotkanie przywódców ChRL i Rosji miało być ich "odwetem" za działania Stanów Zjednoczonych.
W czwartek, 15 września w Uzbekistanie na forum Szanghajskiej Organizacji Współpracy doszło do bezpośredniego spotkania przywódców Rosji i Chin - Władimira Putina i Xi Jinpinga. Było ono bardzo ważne dla obu autorytarnych przywódców, którzy od lat zacieśniają relacje, chcąc przeciwstawiać się światowym wpływom Stanów Zjednoczonych. Przyjechali jednak na spotkanie, znajdując się w zupełnie różnej sytuacji: podczas gdy Władimir Putin przeżywa poważny kryzys i mierzy się z izolacją międzynarodową, Xi Jinping stara się bezprecedensowo umocnić swoją pozycję i utrzymać stery władzy na kolejną kadencję.
Czy Rosja może liczyć na chińską pomoc? Jakie znaczenie ma to spotkanie dla świata, a zwłaszcza dla państw Zachodu? W rozmowie z tvn24.pl wyjaśnia to dr hab. Michał Lubina z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ekspert ds. relacji chińsko-rosyjskich i autor wychodzącej w listopadzie książki "Niedźwiedź w objęciach smoka. Jak Rosja została młodszym bratem Chin".
Chiny i Rosja od lat zacieśniają swoje relacje, próbując stworzyć przeciwwagę dla globalnych wpływów Zachodu. Niesprowokowana inwazja na Ukrainę gwałtownie osłabiła jednak Rosję i doprowadziła do zjednoczenia się Zachodu. Czy Chiny są teraz rozczarowane Rosją?
Chiny są ewidentnie rozczarowane tym, że Rosja nie wygrywa, zakładały, że Rosja wygra szybko, tak jak w 2014 roku. Jednocześnie Chiny dość skutecznie to rozczarowanie ukrywają, obwiniając o rosyjskie niepowodzenia działania Stanów Zjednoczonych. Chiny nie mają większych złudzeń co do Rosji, wiedzą, że nie można na niej za bardzo polegać. Rosja miała jednak wygrać i doprowadzić do rozłamów na Zachodzie, a tymczasem Rosjanie zepsuli to zadanie i doprowadzili do największej jedności Zachodu od końca zimnej wojny.
Jak w tej sytuacji Chińczycy zareagują na słabnięcie Rosji spowodowane wojną w Ukrainie?
Rewizjonistyczny blok chińsko-rosyjski teraz osłabł, ale same Chiny nie ucierpiały specjalnie na tej wojnie. Chińczycy znają Rosjan i nie będą próbować ich zmieniać. Widząc rozwój sytuacji, nawet jeżeli jest on niepomyślny, będą próbowały wykorzystywać teraz tę sytuację na wszystkie możliwe sposoby. Spróbują na przykład wyciskać Rosję jak cytrynę, kupując w niej dużo taniej surowce, takie jak ropa naftowa, gaz ziemny czy węgiel.
Pekin ma teraz bardzo mocną pozycję negocjacyjną. Podczas gdy Rosji zamykają się kolejne rynki zbytu, Chiny nie cierpią na brak surowców, zwłaszcza w kwestii gazu mają prawdziwy dostatek: mają własny gaz, turkmeński, birmański i jeszcze importowany terminalami LNG. Pekin może więc teraz dyktować Moskwie twarde warunki i wykorzystać słabość Rosji na przykład do podpisania nowych umów na dostawy bardzo tanich surowców albo na budowę nowych gazociągów na koszt Rosji. Chiny w każdej sytuacji szukają możliwych do osiągnięcia korzyści, choć trzeba wyraźnie podkreślić, że te możliwe zyski gospodarcze będą i tak znacznie mniejsze niż poniesione przez Chiny i Rosję straty strategiczne.
A strat tych jest jeszcze więcej: Chiny choćby zorientowały się, że kopiowany przez nie od lat rosyjski sprzęt i technologie odstają od zachodnich dużo bardziej niż myślano.
To prawda, ale to drugorzędny problem, ponieważ Chińczycy sami wskoczyli już na taki poziom w rozwoju swojej gospodarki i sił zbrojnych, że poradzą sobie bez Rosji.
ZOBACZ TEŻ: Przywódca Chin Xi Jinping mówi o Ukrainie i przestrzega przed "rozszerzaniem sojuszy militarnych"
Czy wiadomo cokolwiek o tym, co chiński przywódca chciał teraz powiedzieć Władimirowi Putinowi?
O kulisach spotkania wiemy bardzo niewiele, ale możliwe, że Xi Jinping trochę Władimira Putina zrugał. Oczywiście po chińsku, tak by Putin zachował twarz. Na stronie Kremla zostało napisane, że Putin rozumie zgłaszane przez Chiny uwagi i udzielił na nie odpowiedzi. Takie słowa, w oficjalnym rosyjskim przekazie, można rozumieć jako konieczność tłumaczenia się Rosjan ze swoich niepowodzeń. Jest też drugi wątek, bardziej niejednoznaczny, ale mogący sugerować pewien dystans. Według Kremla Chiny oświadczyły, że chcą być mocarstwem, które wprowadza stabilność, i będą w tym zakresie pracować z rosyjskimi kolegami.
To dyplomatyczny język, ale uderza bijące z tych słów poczucie wyższości Chińczyków, to nie jest żadne partnerstwo.
Dokładnie! To typowy sinocentryzm, Chiny są najważniejsze, relacje z nimi mogą być tylko asymetryczne. I takie też są stosunki rosyjsko-chińskie, z tym że asymetria się coraz bardziej pogłębia. A obecne relacje między tymi państwami świetnie zobrazowano kilka lat temu na okładce "Economist", na której wielka chińska panda ściskała małego misia wymachującego rosyjską flagą. Dziś miś jest jeszcze mniejszy, choć jeszcze agresywniej macha flagą.
Dlaczego w ogóle doszło teraz do tego spotkania?
Chiny wspierały Rosję dotychczas na poziomie ideologicznym i politycznym, gospodarczo jednak znacznie mniej, ponieważ kluczowe jest dla nich, by samemu nie zostać objętymi zachodnimi sankcjami. Chiny chcą i rubla zarobić, i dolara nie stracić. Ta postawa się nie zmieni.
W międzyczasie pojawiła się jednak jedna istotna rzecz, która doprowadziła do osobistego spotkania Xi i Putina: sierpniowa wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie. Ona bardzo zirytowała Pekin, który postanowił teraz "oddać" Waszyngtonowi poprzez zamanifestowanie dalszego wsparcia Rosji. To wszystko jest tylko na poziomie dyplomatycznym, ale Zachód bardzo mocno odnotował to spotkanie, więc konsekwencje mogą być ciekawe. Pamiętajmy jednak, że aspekt międzynarodowy jest tu drugorzędny, najważniejszy jest aspekt wewnętrzny w Chinach. W połowie października odbędzie się w Chinach organizowany raz na pięć lat zjazd partii i Xi Jinping musi teraz zamanifestować swoją siłę.
W jaki sposób wyjazd z kraju i spotkanie ze słabym Władimirem Putinem miałoby pokazać siłę Xi Jinpinga?
Xi Jinping po prostu nie może pokazać, że cała jego polityka rosyjska poszła do kosza, że jego inwestycja w Putina okazała się błędem. To by sugerowało, że może nie jest tak nieomylny, jak próbuje twierdzić. Więc Xi nie może się zdystansować od Putina, bo wykreowali tak publicznie bliską relację, że stali się więźniami tego wizerunku. Koszt zerwania byłby bardzo wysoki.
A jak bliska jest tak naprawdę osobista relacja Xi Jinpinga i Władimira Putina? Obaj przywódcy starają się przedstawiać jako prawdziwych partnerów i przyjaciół, Xi wielokrotnie fotografowany był choćby z tradycyjnym rosyjskim kieliszkiem alkoholu.
Jaka jest rzeczywiście natura relacji Xi i Putina, nie wiadomo. Niby wiele ich łączy, pili wódkę, jedli lody, pływali po Newie i oglądali hokeja, ale to wszystko jest ewidentnie na pokaz. Moje przeczucia są takie, że ta ich polityczna przyjaźń to dobra propaganda, zasłaniająca prozaiczną rzeczywistość. Xi i Putin nie mogą rozmawiać inaczej niż przez tłumaczy, bo nie mają wspólnego języka: Putin zna tylko niemiecki i ponoć trochę angielski, a Xi nie skalał się nauczeniem żadnego języka poza chińskim. Na mniej oficjalnych nagraniach ich relacja wydaje się typowo biznesowa: jeden coś mówi, drugi przegląda dokumenty, jest bardzo rzeczowo, merytorycznie, nie da się z nich wyczuć jakiejkolwiek zażyłości.
Chiny wspólnie z Rosją próbują zdobyć wpływy wśród państw rozwijających się w Afryce, Azji i Ameryce Południowej, tak zwanego globalnego Południa. Czy rosyjskie niepowodzenia w Ukrainie, wywołanie kryzysu żywnościowego i energetycznego, zniweczyły te starania Moskwy i Pekinu?
W Polsce dużo mówimy o lokalnych zwycięstwach Ukrainy, ale strategicznie patrząc, Rosja w skali globu aż tak nie przegrywa. Państwa Trzeciego Świata, nazywanego dziś globalnym Południem, są raczej neutralne, a może nawet po cichu kibicują Rosji w tej wojnie. Więc z perspektywy Chin, które chcą być nowym liderem państw Trzeciego Świata, nadal jest sens trzymać się z Rosją i tworzyć przeciwwagę dla wzmacniającego się Zachodu.
ZOBACZ TEŻ: Reuters: Xi Jinping nie wziął udziału w kolacji z Putinem i innymi przywódcami z powodu zasad covidowych
Jak to możliwe? Państwa mniej rozwinięte i mniej bogate najbardziej cierpią na wzroście cen energii czy braku żywności.
Tak, wiele państw afrykańskich czy azjatyckich ucierpiało na kryzysach żywnościowym i surowcowym. Ale państwa te naturalnie kibicują tym, którzy mogą pokonać Zachód, ponieważ w przeszłości wiele wycierpiały z rąk Zachodu. Bardzo mocno działa więc w nich rosyjska i chińska propaganda, która straszy, że Zachodowi trzeba się przeciwstawiać, bo inaczej ten zły Zachód przyjdzie do nich i będzie ich na siłę zmieniał, demokratyzował, co rezonuje, bo przypomina czasy kolonialne. Takie rosyjskie argumenty trafiają choćby do Indii.
My w Polsce kompletnie nie znamy skali niechęci do Zachodu w krajach globalnego Południa. Z powodu zbrodni kolonializmu ona jest w dużej mierze uzasadniona, choć nie usprawiedliwia złudzeń wobec Rosji. W państwach rozwijających się często uważa się bowiem, że Rosja jest siłą antyimperialistyczną i przyjazną, ponieważ ona w przeszłości ich nie kolonizowała. O rosyjskich zbrodniach i imperializmie najczęściej państwa te mogły tylko słyszeć, nie doświadczyły ich na własnej skórze, odwrotnie od zbrodni zachodnich.
Podam jeden przykład: gdy Wietnam mówi, że ze wszystkich członków Rady Bezpieczeństwa ONZ tylko Rosja ich nigdy nie najechała, to trudno z tym polemizować, bo to po pierwsze prawda, a po drugie to pokazuje nam odmienną perspektywę.
Czy spotkanie przywódców Chin i Rosji może mieć jakiś wpływ na wojnę w Ukrainie?
Na wojnę w Ukrainie to nie będzie miało realnego wpływu, bo Chiny by musiały się w nią otwarcie zaangażować, a uniemożliwia im to grożenie przez USA nałożeniem poważnych sankcji gospodarczych. Co więcej, sama Ukraina już zaczyna straszyć Chiny mówieniem o rozwijaniu swoich relacji z Tajwanem (który przez Pekin uważany za jego zbuntowaną prowincję - red.), więc tutaj Chińczycy nie przekroczą raczej żadnych czerwonych linii.
Natomiast bardzo ciekawe będzie podejście Zachodu do tego spotkania. Na Zachodzie główną narracją od lat było nazywanie relacji Chin i Rosji "osią wygody", przekonanie, że oba te państwa łączą wyłącznie korzyści osiągane ze współpracy. W tej narracji ukryte jest jednak ważne przesłanie, że skoro ta relacja jest wyłącznie pragmatyczna, to Zachód, dogadując się z Rosją, może ją odciągnąć od Chin. To od lat było wykorzystywane przez europejskich lobbystów, zarabiających krocie na współpracy z Rosją.
Ale w ostatnich latach pojawiła się na Zachodzie druga, odmienna, wyraźna narracja mówiąca o prawdziwym sojuszu Rosji i Chin. Również w niej ukryte jest pewne przesłanie: narracja ta wpycha bowiem Chiny do jednego narożnika z Rosją, sugeruje, że państwa te trzeba zawsze traktować łącznie, a więc w tej sytuacji Chiny musiałyby płacić za błędy Rosji. Dla tej narracji spotkanie Xi i Putina jest prezentem i może ją wzmocnić. Tym samym spotkanie może wpłynąć na zmianę postrzegania przez Zachód relacji chińsko-rosyjskich. Natomiast czy rzeczywiście tak się stanie, czy Zachód nie będzie jednak dalej kupował chińskiej narracji o swojej neutralności, to się okaże. Interesy sugerowałyby, że Zachód jednak nie zechce nic zmieniać, bo koszty zerwania z Chinami byłyby ogromne.
ZOBACZ TEŻ: Biały Dom: Putin jest mocno obciążony sytuacją w Ukrainie, dlatego przymila się do Pekinu
Źródło: tvn24.pl