Cel: całe państwo musi stanąć

Źródło:
PAP
Tysiące protestujących na ulicach serbskiego miasta Kragujavac.  Nagranie z 16 lutego
Tysiące protestujących na ulicach serbskiego miasta Kragujavac. Nagranie z 16 lutego Reuters
wideo 2/3
SERBA

Za postulatami kryje się główny cel: zmiana systemu na taki, w którym nie będzie ludzi bezkarnych - opowiada Teodora, przedstawicielka studentów, którzy od listopada zeszłego roku protestują na ulicach serbskich miast, domagając się między innymi ukarania winnych katastrofy budowlanej na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie. - Szkoły, elektrownie, transport publiczny i kopalnie: całe państwo musi stanąć, by każdy zrozumiał, co dzieje się w Serbii - dodaje Teodora.

Masowe protesty wybuchły w Serbii po śmierci 15 osób wskutek katastrofy budowlanej na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie. Zdaniem studentów do tragedii, która wydarzyła się 1 listopada zeszłego roku, doprowadziły zaniedbania i korupcja władz.

Studenci przejęli inicjatywę w organizowaniu protestów, gdy w odpowiedzi na ataki policji na demonstrantów i ich zatrzymania zajęli pierwsze wydziały i rektorat Uniwersytetu w Belgradzie. Do tej akcji okupacyjnej stopniowo dołączyły wydziały we wszystkich ośrodkach akademickich kraju.

CZYTAJ też: Zablokowali most na 24 godziny. Chcą zmiany "całego systemu"

Studenci domagają się od władz ujawnienia umów związanych z remontem dworca w Nowym Sadzie, ukarania winnych napadów na demonstrantów, oddalenia zarzutów wobec uczestników protestów i zwiększenia o 20 procent wydatków budżetowych na szkolnictwo wyższe.

CZYTAJ także: Blokada mostu sto dni po katastrofie. Bo "nikt nie odpowiedział" za śmierć 15 osób

Okupują ponad 60 wydziałów

Młodzi Serbowie okupują ponad 60 wydziałów, spędzając w nich całe dnie i noce. Zabraniają wstępu każdemu, kto nie ma aktualnej legitymacji studenckiej danej uczelni. Poza blokadą wydziałów organizują manifestacje - ta zorganizowana pod koniec grudnia była najliczniejszą w historii Serbii.

Kilkudziesięciu studentów ma oficjalne pozwolenie, by wypowiadać się w imieniu całego studenckiego ruchu. Jedną z takich osób jest Teodora, kształcąca się na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Belgradzie.

- Za postulatami kryje się jeden główny cel, czyli zmiana systemu na taki, w którym nie będzie ludzi bezkarnych. Boli mnie, gdy ktoś zarzuca nam zdradę ojczyzny, kiedy to właśnie my walczymy o to, by z niej nie uciekano, żeby ludzie chcieli tu żyć - opowiada w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Sto dni od katastrofy na dworcu w Serbii. Studenci zablokowali most w Belgradzie
Sto dni od katastrofy na dworcu w Serbii. Studenci zablokowali most w BelgradzieReuters

- Uniwersytet w Belgradzie utworzył dwie komisje, które badają, czy postulaty zostały spełnione. Eksperci - prawnicy, inżynierowie, ekonomiści - są w stanie dokładnie wskazać, czego brakuje, co jeszcze należy zmienić i dlaczego żądania nadal nie zostały spełnione - wyjaśnia Teodora.

Mówiąc o przyszłości protestów, podkreśla, że "państwo musi stanąć". - Szkoły, transport publiczny, elektrownie, kopalnie - to wszystko musi przestać działać, by każdy zrozumiał, co się dzieje w kraju. Rozmawiamy w tej sprawie z robotnikami, jesteśmy w kontakcie z wieloma sektorami - dodaje.

Zdaniem Teodory, gdy postulaty zostaną spełnione, studenci "wrócą do domów". - Protest pochłania całą moją energię, żyję nim i naprawdę chciałabym wrócić do normalnego funkcjonowania. Ale dopóki władze nie spełnią naszych żądań, będziemy trwać - deklaruje.

Tłumacząc sposób działania studentów, podkreśla, że "każda decyzja jest podejmowana na kilkugodzinnych plenach wydziałowych, większością głosów". - Rozmawiamy o propozycjach, które powstają podczas prac konkretnych grup roboczych, na które się dzielimy, takich jak grupa medialna, strategiczna czy zajmująca się darowiznami - wyjaśnia.

Moment zawalenia się dachu dworca w Nowym Sadzie. Nagranie z 1 listopada 2024 roku
Moment zawalenia się dachu dworca w Nowym Sadzie na północy Serbii Reuters

CZYTAJ także: Demonstracje w Serbii. Prezydent wykluczył "zmianę władzy na ulicy"

Zagrożenia dla jedności

Inni rozmówcy PAP zwracają uwagę na kwestie ideologiczne, które potrafią wywoływać spory wśród studentów, a wręcz mogą zagrozić ich jedności. Najczęściej wśród nich wymieniano Kosowo - byłą prowincję Serbii, której niezależności nie uznaje rząd w Belgradzie - oraz stosunek do NATO, które bez zgody ONZ bombardowało Serbię w 1999 roku, powstrzymując wojnę w Kosowie, ówczesnej części kraju.

- Świadomie unikamy takich tematów, wiedząc, że studenci, jak każda wielka grupa ludzi, dzielą się m.in. pod kątem ideologii. Na protestach pojawiają się transparenty dotyczące na przykład Kosowa, ale tutaj pojawił się argument, że zgodnie z (serbską) konstytucją jest to część Serbii. W moim odczuciu jest to kwestia ideologiczna, ale przystaliśmy na tę argumentacje - podkreśla Teodora.

Uczestnicy protestu w mieście Kragujevac. Zdjęcie z 15 lutego ANDREJ CUKIC/PAP/EPA

CZYTAJ: Premier Serbii podał się do dymisji

Inną kwestią sporną jest problem przywództwa. Studenci od początku demonstracji podkreślają, że są kolektywem. Kilku z nich, mimo protestów swoich wydziałów, coraz częściej pojawia się jednak w serbskich mediach, kreując się na liderów ruchu. - To jedno z głównych wyzwań. Unikamy kojarzenia nas z jakimikolwiek partiami politycznymi i nie chcemy, żeby wyłonił się spośród nas jakikolwiek lider - mówi Teodora, dodając, że z tego powodu starają się, by w mediach wypowiadali się różni ich przedstawiciele.

Do podjęcia dialogu z władzami wzywał studentów m.in. prezydent Aleksandar Vuczić i prokuratorka generalna Serbii. - O czym mamy z nimi rozmawiać? Nasze żądania są jasne i nie wierzę, że wymagają dalszego tłumaczenia - odpowiada Teodora.

Socjolożka z Uniwersytetu w Belgradzie Ivana Spasić ocenia, że "wielką innowacją tego protestu jest to, że studenci świadomie ignorują prezydenta, mówiąc mu niejako: 'ty nas w ogóle nie interesujesz'". - Wcześniej, podczas innych protestów przeciwko prezydentowi, przystawaliśmy na jego warunki, według których to on odpowiada w Serbii za wszystko. Natomiast (teraz) studenci zwracają się do instytucji, zachowując się tak, jakby państwo istniało i działało - wyjaśnia Spasić.

Autorka/Autor:tas/kg

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: ANDREJ CUKIC/PAP/EPA