Prezydent Serbii Aleksandar Vuczicić, komentując trwające w kraju od tygodni demonstracje, zaznaczył, że "nie dojdzie do żadnej zmiany władzy na ulicy". W Jagodinie, w centralnej Serbii, odbył się w piątek wiec zwolenników rządu oraz prezydenta. Jednocześnie w całej Serbii odbył się strajk generalny oraz manifestacje, w których udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób w większych i mniejszych miastach Serbii.
W piątek w Jagodinie odbyła się demonstracja, w której udział wzięło kilka tysięcy zwolenników rządu i prezydenta, których - jak relacjonowali obecni na miejscu dziennikarze - zwożono autobusami z całego kraju. To pierwszy tak masowy zjazd zwolenników władzy od początku obecnej fali protestów wywołanej tragicznym wypadkiem w Nowym Sadzie.
Prezydent Aleksandar Vuczić zapewnił, że "nie dojdzie do żadnej zmiany władzy na ulicy". Zapowiedział też utworzenie nowego "ruchu na rzecz narodu i państwa", który powinien skupiać partie rządzące i ich sympatyków.
Podczas prezentacji nowej platformy politycznej, do której chętni będą mogli się zapisywać od 15 marca, przyznał, że powołuje ją "dla przyszłości narodu oraz dlatego, że Serbia potrzebuje zmian i nowej energii".
Prezydent stwierdził, że "Serbia jest atakowana zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz". Dodał, że "w Wojwodinie (prowincji na północy kraju) pojawiły się niebezpieczne tendencje i osoby, które chcą doprowadzić do jej oddzielenia od Serbii".
- Nigdy nie oddamy wam Serbii - mówił Vuczić, a tłum odpowiadał, skandując: "Nie oddamy Serbii". Prezydent wezwał studentów - którzy od tygodni odpowiadają za większość podejmowanych w kraju akcji protestacyjnych - do dialogu.
Protesty w Serbii
Wcześniej w piątek w całej Serbii odbył się strajk generalny oraz manifestacje, w których udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób w większych i mniejszych miastach Serbii. Do zainicjowanego przez studentów strajku dołączyło wiele sklepów, szkół, instytucji kultury oraz największe media niezależne.
Podczas zgromadzenia w Belgradzie w tłum osób wjechała prowadząca samochód osobowy 25-letnia kobieta, raniąc jedną z demonstrantek. Kobieta została zatrzymana krótko po zdarzeniu i jest podejrzana o usiłowanie zabójstwa.
Protestujący od początku listopada Serbowie domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznej i karnej winnych katastrofy budowlanej w Nowym Sadzie, w wyniku której zginęło 15 osób. Demonstranci żądają też ukarania osób, które atakowały ludzi biorących udział w pokojowych demonstracjach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ANDREJ CUKIC