- W domu pomocy społecznej w Tonowie miało dochodzić do nieprawidłowości. Według byłych pracowników pielęgniarka uderzyła pensjonariuszkę. W tle są również kwestie związane z niezapewnieniem pensjonariuszom właściwych usług opiekuńczych oraz właściwego wyżywienia.
- Sprawą po raz drugi zajęła się prokuratura. Za pierwszym postępowanie zostało umorzone. - Czynności zaplanowano co najmniej do połowy listopada - mówi prokurator Agnieszka Okońska-Adamska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
- Zarzuty odpiera dyrektor placówki, powołując się na cztery kontrole różnych instytucji. Żadna z nich nic nie wykazała. Dyrektora oraz personelu bronią pensjonariusze i ich rodziny.
Tonowo to niewielka wieś położona w powiecie żnińskim. Znajduje się tu dom pomocy społecznej, o którym w ostatnich tygodniach zrobiło się głośno po materiale TVP. Z informacji, które reporterzy uzyskali od byłych pracowników domu wynika, że miało tam dochodzić do aktów agresji. W lutym jedna z pensjonariuszek miała zostać uderzona na korytarzu przez pielęgniarkę. Zdaniem opiekunki, która była świadkiem tej sytuacji, pielęgniarka dusiła podopieczną. Do zdarzenia miało dojść w pokoju bez kamer.
Nieco inaczej tę sytuację opisuje natomiast dyrektor placówki Mirosław Staszewski, z którym udało nam się skontaktować. - Niezwłocznie po informacji o incydencie z udziałem pielęgniarki i mieszkanki zleciłem kancelarii prawnej analizę sprawy i przygotowanie niezbędnych dokumentów - otrzymałem je 27 lutego 2025 roku. Dodatkowo prowadziłem wewnętrzne postępowanie, w wyniku którego ustaliłem, że opisywane zdarzenie miało inny przebieg niż opisywała to pani zgłaszająca - tłumaczy dyrektor.
Dyrektor odpiera zarzuty, kontrole nic nie wykazały
Prokuratura Rejonowa w Szubinie w czerwcu umorzyła postępowanie z powodu braku danych uzasadniających podejrzenie przestępstwa. Prokuratura nie postawiła zarzutów. Nie stwierdzono, aby pielęgniarka albo jakakolwiek inna osoba znęcała się nad mieszkanką.
- Opisywane zdarzenia brzmią szokująco, ale nie miały miejsca, są wytworem wyobraźni osób, które szukają sensacji i odbierają rzeczywistość przez pryzmat własnych wyobrażeń - twierdzi Mirosław Staszewski.
Dyrektor wylicza kontrole, które w ostatnich miesiącach odbyły się w domu. Na początku sierpnia pojawili się przedstawiciele wojewody i powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Wcześniej, bo w kwietniu, dom w Tonowie wizytowali wysłannicy powiatowego centrum pomocy rodzinie. Żadna z kontroli nie wykazała jakichkolwiek nieprawidłowości.
- W ostatnich dniach nasz dom został określony mianem "domu grozy”. To określenie jest krzywdzące i nieprawdziwe. Nie zgadzamy się na szkalowanie dobrego imienia domu w Tonowie, jego mieszkańców i pracowników. Poddałem się ocenie prokuratury, organowi prowadzącemu, wojewodzie i sanepidowi. Każdego dnia zapewniamy opiekę, rehabilitację i kontakt z rodzinami. Pracownicy pracując z oddaniem pełnią funkcję opiekuna prawnego i pracownika pierwszego kontaktu dla podopiecznych - zapewnia dyrektor.
- W zakresie działań pozostających w gestii wojewody, wojewoda zareagował niezwłocznie po podjęciu informacji o sugerowanych nieprawidłowościach. Od razu, w kolejnym dniu od przyjęcia zgłoszenia, przeprowadzono doraźną kontrolę w placówce. Objęła zarówno stan bieżący, jak i sytuację w okresie, którego dotyczyło zgłoszenie, czyli luty 2025 - przekazuje Natalia Szczerbińska, rzeczniczka prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego.
Sprawdzeniu poddano kwestie związane z naruszeniem nietykalności cielesnej jednej z mieszkanek, wskaźnik zatrudnienia w zespole terapeutyczno-opiekuńczym, zasady podawania leków i kwalifikacje personelu za to odpowiedzialnego, sposób organizacji posiłków, warunki lokalowe, a także przeprowadzono rozmowy z mieszkańcami oraz przedstawicielami rady mieszkańców.
- W zakresie formalnym, podlegającym kontroli ze strony urzędu, w funkcjonowaniu placówki nie wykazano uchybień - dodaje Szczerbińska.
Kolejne śledztwo prokuratury
Sprawa domu w Tonowie po raz drugi wróciła jednak na wokandę po zawiadomieniu od dwojga byłych pracowników. Śledztwo nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Żninie.
- Zakresem śledztwa objęto opisane przez zawiadamiających (dwoje byłych pracowników DPS-u) rzekome nieprawidłowości w zarządzaniu placówką, mające m.in. polegać na: niezapewnieniu pensjonariuszom właściwych usług opiekuńczych oraz właściwego wyżywienia, a tym samym narażenia ich na utratę zdrowia, naruszania nietykalności cielesnej pensjonariuszy i przerobienia dokumentacji związanej z ukończeniem kursu dla opiekuna - informuje prokurator Agnieszka Okońska-Adamska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Śledztwo jest w toku. Przesłuchiwani są świadkowie, gromadzona jest i analizowana dokumentacja medyczna, pozostała dokumentacja związana z funkcjonowaniem domu oraz przeprowadzonymi kontrolami, a także materiały z przedłożonych do akt nagrań.
- Czynności zaplanowano co najmniej do połowy listopada - dodaje Okońska-Adamska.
Chwalą pobyt w domu i personel
Zarzutów byłych pracowników nie podzielają natomiast pensjonariusze oraz ich rodziny. Pan Mariusz jest częstym gościem placówki w Tonowie i otwarcie mówi o tym, że przez 7 lat przebywania w towarzystwie personelu nie spotkał się z jakimikolwiek nadużyciami.
- Personel zawsze był uśmiechnięty, uprzejmy i zwracał się życzliwie do podopiecznych. Mieszkańcy są pod stałą opieką zdrowotną lekarza, który w cięższych przypadkach kieruje na leczenie do szpitala. Jeśli chodzi o posiłki to z relacji bliskiej mi osoby wiem, że są zawsze smaczne i świeże i nie było sytuacji, by ktoś ucierpiał w wyniku ich spożywania - zauważa pensjonariusz.
Złego słowa nie może również powiedzieć pani Lucyna, której krewny przebywa w domu w Tonowie.
- Nie mogę zgodzić z się z tym zarzutami. W domu pomocy społecznej w Tonowie przebywa od lat członek mojej rodziny, którego w czerwcu odwiedziliśmy razem z rodziną. Kuzyn już wcześniej w rozmowach telefonicznych mówił, że żyje w tym domu jak w raju. Kilkukrotnie z powodów zdrowotnych był kierowany do szpitala, co świadczy o wielkiej odpowiedzialności personelu. Obiekt jest naprawdę wspaniały i zadbany. Ponadto atmosfera w relacjach pacjent-personel jest bardzo rodzinna i serdeczna. Personel jest miły, sympatyczny i profesjonalny - zapewnia kobieta.
Autorka/Autor: Michał Malinowski
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock