Rosja znacząco zwiększyła aktywność swojej floty okrętów podwodnych, które regularnie testują gotowość amerykańskiego systemu obrony - twierdzi dowódca VI Floty US Navy wiceadmirał James Foggo III. Intensywność cichych zmagań pod wodą ma być na tyle duża, że nazywa ją "czwartą bitwą o Atlantyk" i pisze o "stalowym łuku" rosyjskich okrętów.
- Po raz kolejny efektywne, sprawne i zaawansowane technologicznie rosyjskie siły podwodne rzucają nam wyzwanie. Rosyjskie okręty przemierzają Atlantyk, testują naszą obronę, przeciwstawiają się naszej kontroli mórz i przygotowują złożone pole podwodnej bitwy, aby mieć przewagę w przyszłym konflikcie - pisze amerykański admirał w artykule do miesięcznika "Proceedings" wydawanego przez US Naval Institute.
"Stalowy łuk" rosyjskich okrętów
Według wojskowego odpowiadającego za wschodnią część Atlantyku i wody okalające Europę, możliwości Rosji "zwiększyły się w sposób alarmujący", a aktywność stała się "konfrontacyjna". Admirał nie ujawnia żadnych szczegółów zmagań na oceanie, które nazywa "czwartą bitwą o Atlantyk" (pierwsza była podczas I wojny światowej, druga podczas II WŚ, a trzecia podczas zimnej wojny). Żadne z mocarstw tego nie robi, chroniąc szczegóły operowania swoich sił podwodnych, aby nie zdradzić przypadkiem przeciwnikom cennych informacji.
Amerykanin stwierdza jedynie ogólnie, że znacząco zwiększyła się aktywność rosyjskich okrętów podwodnych i w mniejszym stopniu nawodnych. Pisze o rosyjskim "stalowym łuku" ciągnącym się od baz nad Morzem Arktycznym po Morze Czarne. - Połączenie intensywnych i częstych patroli na północnym Atlantyku oraz Morzu Norweskim z siłami wysłanymi ku wybrzeżom Syrii, daje Rosjanom możliwość stworzenia zagrożenia dla niemal wszystkich sił morskich NATO - stwierdza admirał.
Wśród najpoważniejszych wyzwań dla US Navy Foggo wymienia rosyjskie konwencjonalne okręty podwodne typu Kilo (w Rosji zwane Warszawianka), które są bardzo ciche i trudne do wykrycia. Wyposażanie najnowszych z nich w nowe rakiety manewrujące dalekiego zasięgu Kalibr-NK znacząco zwiększa ich potencjał ofensywny, czyniąc z nich jeszcze większych problem.
Dysproporcja sił
Amerykanie najpewniej nie pozostają dłużni Rosjanom. USA posiadają ponad trzy razy więcej atomowych okrętów podwodnych i ciągle w dużym tempie budują nowe jednostki uderzeniowe typu Virginia. Nie ma wątpliwości, że krążą one w pobliżu Rosji i śledzą swoich rosyjskich przeciwników. Taka podwodna "cicha gra" rozpoczęła się podczas zimnej wojny i po jej zakończeniu jedynie przycichła, ale nigdy nie wygasła całkowicie.
W 2014 roku Rosjanie twierdzili, że amerykański okręt zapuścił się blisko baz ich Floty Północnej i został "przegoniony" przez samoloty patrolowe oraz okręty nawodne. Amerykanie zaprzeczali. Rosjanie mogli wyolbrzymiać swój sukces w "przeganianiu" przeciwnika, ale obecność okrętu US Navy u ich wybrzeża była czymś jak najbardziej prawdopodobnym.
Tego rodzaju incydenty będą się powtarzać, bo zarówno Rosja jak i USA zbroją się do "czwartej bitwy o Atlantyk". Amerykanie w nieporównywalnie szybszym tempie, budując seryjnie jednostki typu Virginia, budując średnio jedną rocznie. Mają ich już 12 a planują łącznie 48. Rosjanie produkują natomiast jednostki typu Jasień. Mają na razie jedną i trzy kolejne w budowie. Planowane są kolejne, oraz zupełnie nowy typ okrętu.
Autor: mk\mtom / Źródło: USNI, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 3.0 | Alex omen